Kibice SPR Pogoni Szczecin doczekali się triumfu za trzy punkty swoich ulubienic. W 14. Kolejce PGNiG Superligi granatowo-bordowe ograły w hali przy ul. Twardowskiego 12 b KPR Jelenią Górę 30:24. Rywal może nie należał do potentatów rozgrywek, ale udowodnił, że nie należy go lekceważyć
Pierwszym pozytywnym sygnałem było wpisanie w protokół przedmeczowy Agaty Cebuli. To kapitan zespołu, ważna postać, co zresztą udowodniła w swoim stylu, pięknymi rzutami z biodra. Ale po kolei. Zaczęło się nieźle, mocnym ciosem od Joanny Wołoszyk.
Potem drużyna nieco przygasła. Pojawiły się stare grzechy. No i ta Natalia Filończuk. Nie biegała od słupka do słupka, po prostu była zawsze tam, gdzie zmierzała piłka. Czasem wystawiła dłoń, czasem lekko podskoczyła. W efekcie szczecinianki nie mogły wypracować sobie przewagi. Trudna do zatrzymania była także na skrzydle Aleksandra Oreszczuk. Zawodniczka bardzo dobrze wykonywała tego dnia rzuty karne. Na 5 takich sytuacji wykorzystała każdą. W naszym zespole świetną robotę wykonywała Daria Zawistowska. Jej rzut w 22. Minucie mógł się podobać nawet najbardziej wybrednym kibicom żeńskiego szczypiorniaka. Zobaczyła, że w bramce nie ma nikogo i lekkim, aczkolwiek wysokim lobem umieściła piłkę w siatce. Bardzo dużo rzutów oddawała Ivana Bozović. To właśnie za jej sprawą tuż przed końcową syreną wynik brzmiał 13:12. Po zmianie stron gra Pogoni bardziej się kleiła. Trener Neven Hrupec zmienił ustawienie w obronie. Wysunięta została Oktawia Płomińska. To przyniosło wręcz piorunujący efekt. Skrzydłowa szybko przemieszczała się na drugą stronę parkietu, a że imponowała skutecznością, rezultat zmienił się diametralnie (17:13 w 36. minucie zawodów). Pogoń dała KPR-owi jasny sygnał. Żarty się skończyły. I rzeczywiście. Ekipa z Dolnego Śląska nie miała już takich argumentów w ręku, jak wcześniej. Pewnie i zmęczenie odegrało dużą rolę. Tym bardziej, że przyjezdne zaczęły trochę ostrzej grać w defensywie. Jeszcze przed ostatnim kwadransem kibice w hali mogli mocno odetchnąć. Wynik 23:15 napawał dużym optymizmem. Gospodynie co prawda nieco zwolniły, bo przecież straciły 4 bramki z rzędu, ale ostatecznie nie pozwoliły przeciwniczkom sprawić niespodzianki. Szybkie trzy trafienia Zawistowskiej także nie były w tamtym fragmencie rywalizacji bez znaczenia. Po szalonej końcówce kropkę nad i postawiła Karolina Kanicka. Trzy punkty zostały w Grodzie Gryfa. Za tydzień kolejna batalia. Zmierzymy się z Koroną Handball Kielce.
źródło: pogonhandball.pl
|
|