To był bardzo udany weekend dla szczypiornistów Sandra Spa Pogoni Szczecin. Najpierw w sobotę podejmowali KPR Legionowo w rozgrywkach PGNiG Superligi, a dzień później mierzyli się z ekipą z Mazowsza w walce o awans do ćwierćfinału rozgrywek o Puchar Polski. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwami gospodarzy. Cieszyć może zwłaszcza ten sobotni sukces. Portowcy zainkasowali aż 3 'oczka' i zbliżyli się do rywali w walce o play-off. Nastroje szczecinian wyraźnie się poprawiły i całkiem słusznie.
Powiedzieć o meczu ligowym, że się odbył to tak jakby nic nie powiedzieć. Od początku widowiska toczyła się zażarta walka o ligowe punkty. Oba zespoły przystąpiły do niej w mocno okrojonych zestawieniach personalnych. W protokole przedmeczowym znalazło się miejsce dla raptem 12 graczy i jednych, i drugich.
Mecz miał kilku bohaterów. Po stronie gospodarzy byli to: Edin Tatar, Bartosz Konitz i niewątpliwie Michal Bruna. Ten trzeci zagrał, choć w ogóle nie powinien. 38,5 stopni gorączki to wystarczający powód. Wszedł jednak na parkiet wówczas, kiedy czerwoną kartkę z gradacji kar otrzymał Kirył Kniaziew. Była to 33. minuta widowiska. Na parkiecie pojawił się także trener Mariusz Jurasik, choć w rozgrzewce prawie nie brał udziału. O losach meczu zdecydował właśnie Czech. Najpierw doprowadził do stanu 23:23, po chwili trafił karnego na 24:23 i zakończył mecz kolejnym rzutem z linii 7 metra. Portowcy ograli rywali 25:23. Na 3 sekundy przed końcem doszło do starcia Antonio Pribanicia z Arkadiuszem Bosym. Ten pierwszy bez pardonu zaatakował szczecińskiego obrotowego, za co słusznie otrzymał czerwoną kartkę. Emocji było zatem co nie miara. W niedzielę doszło do rewanżu. Bruny już nie było. Zawodnik nie był w stanie kontynuować gry, a dla Pogoni dużo ważniejsza była liga niż Puchar Polski. Co ciekawe jednak to szczecinianie byli na ciągłym prowadzeniu. Od 50. minuty stało się jasne, że Pogoń będzie rywalem Vive Tauronu Kielce w ćwierćfinałe Pucharu Polski. Znów bardzo ważną rolę pełnił Witalij Titow, ale tym razem bohaterem został kolejny bramkarz ekipy z Grodu Gryfa - Paweł Matkowski. Dwa arcyważne mecze zakończyły się dla Pogoni bardzo korzystnie.
źródło: własne
|
|