Pogoń Baltica utrzymała twierdzę i szansę na awans w pucharach
Niespotykane emocje towarzyszyły spotkaniu Pogoni Baltica Szczecin i ASC Corony 2010 Brasov. Los wygranej ważył się dosłownie do ostatnich sekund. Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami, co w bardzo korzystnej sytuacji postawiło granatowo-bordowe. Na pierwszy plan wysuwali się także austriaccy sędziowie. Właściwie każde poważniejsze zajście między zawodniczkami odgwizdywali jako upomnienie i sadzali na ławce kar. Mecz jednak wcale do brutalnych nie należał. Poziomem mógł jednak obdarzyć niejedno ligowe starcie w polskiej lidze.
Adrianna Płaczek od samego początku odnotowała tzw. wejście smoka. Najpierw okazała się być lepsza przy rzucie karnym, a po chwili obroniła dobitkę po rzucie Cristiny Floriny Zamfir. Owszem kolejne akcje bardziej skutecznie wykończyły Rumunki, ale miejscowe nie zamierzały odpuszczać. Lepiej ustawiona obrona sprawiła, że uruchomiona mogła być kontra. W okolicach 17. minuty na tablicy było już 5:9 (dla Pogoni Baltica). Przerwa na żądanie trenera niewiele dała. Coś drgnęło dopiero wówczas, kiedy szczecinianki musiały sobie radzić bez środkowej rozgrywającej Moniki Głowińskiej. Na przerwę obie siódemki zeszły przy stanie 13:13.
Po zmianie stron mecz miał niezwykle wyrównany przebieg. Niemniej jednak lekko z przodu pozostawały granatowo-bordowe. Pochwalić należało obie siódemki za poziom sportowy, jaki tego dnia zaprezentowały. Na taki mecz naprawdę warto było przyjść. W 49. minucie ekipa z Grodu Gryfa prowadziła 22:20. Wszystko szło po myśli Adriana Struzika. Kluczową rolę mogły odegrać kolejne upomnienia, najpierw ten los spotkał Monikę Koprowska, a po dwóch minutach także Paulinę Masną. Było to o tyle istotne, że Corona wyszła dzięki temu na jedno 'oczko' więcej. Meczu to jednak nie rozstrzygnęło. Emocje sięgnęły zenitu w 59. minucie widowiska. Było wówczas 24:23 dla zespołu z Rumunii. Mogły dołożyć kolejne trafienie, ale straciły piłkę a kontrę wykorzystała Joanna Gadzina. Do końca zostało 15 sekund. Piłkę rozgrywały podopieczne Burcei. Ta jednak trafiła w blok i remis po 24 stał się faktem.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |