Wysoka porażka Łącznościowca
Tego można się było spodziewać. Odmłodzony skład Łącznościowca Szczecin (po sezonie odeszło 11 zawodniczek i trener) wysoko przegrał z Zagłębiem Lubin 16:33 (9:16). Szczecinianki dorównywały rywalkom tylko do 20 min. Później zabrakło już sił i inicjatywę wyraźnie przejęły lubinianki. Wynik z pewnością byłby wyższy, gdyby nie świetna gra naszej bramkarki Anny Baranowskiej. - Był to pierwszy mecz Łącznościowca w takim składzie. Chcieliśmy udowodnić, że nie zniknęliśmy z mapy Polski, a osobiście chciałam pokazać starej ekipie, że niezasłużenie siedziałam na ławce - mówi Baranowska.
W meczu cały szczeciński zespół zagrał bardzo ambitnie i walecznie. Dla kilku zawodniczek był to debiut w ekstraklasie. Póki wystarczyło im sił prowadziły wyrównany pojedynek z Zagłębiem - bądź co bądź - brązowym medalistą mistrzostw Polski. Łącznościowiec trzy razy doprowadził nawet do remisu - 2:2, 6:6, 7:7. Miał także świetną okazję do objęcia prowadzenia jednak Marta Borkiewicz nie wykorzystała sytuacji sam na sam z bramkarką. Ciężar gry próbowały brać na siebie najstarsze zawodniczki Dorota Kowalewska i Sylwia Piontke. Pierwsza zdobyła siedem bramek, natomiast Sylwia nie może uznać tego meczu za udany. - Nie może się jeszcze przełamać po grze w starym Łącznościowcu. Wtedy mało grała ataku, bo grała tylko w obronie. Wcześniej za każdy błąd lądowała na ławkę - mówi trener Łącznościowca Jakub Zalewski. - Ona musi mieć trochę spokoju, na pewno będzie grała dobrze - przekonuje trener. Oprócz dobrych momentów na boisku, były także złe. Szczecinianki miały dużo strat w ataku, narażając się tym samym na kontry. Zaliczyły także 10 minut bez zdobyczy punktowej, gdy przeciwniczki rzuciły im osiem punktów. relacjďż˝ dodaďż˝: krab |
|