Jakoś się udało, choć było jakoś dziwnie
Rozmowa z Filipem Rodzikiem (Skorpion Polkowice), strzelcem niepełnosprawnej reprezentacji Polski. Aktualny mistrz Europy, w szczecińskim Pucharze Świata zajął 3. miejsce.
Panie Filipie awans do finału P1 był nerwowy i rewelacyjnie emocjonujący. Widzowie z wrażenia, aż przestali rozmawiać. Lubi pan takie troszeczkę ekstremalne gry z rywalami i samym sobą? - Obiecuję, że nie jestem takim strzelcem, którego marzeniem jest robienie show z własnego występu. Lubię mocne i gorące emocje, ale bez przesady, przecież to nie jest horror. Jakoś mi ta kwalifikacja nie wychodziła. Za dużo myślałem i zastanawiałem o co mi chodzi, za wolno strzelałem, byłem za spokojny, albo za nerwowy. Zostały ze dwie minuty, a mi zostało sporo do strzelania. Zrobiłem jak to mówią kibice strzeleckiego hita i ostatni strzał oddałem na sekundę przed upływem czasu. Z ostatniego ósmego miejsca dostałem się do finału. Ta walka z sensacyjnym sposobem wykorzystania ostatniej sekundy jakoś... wyszła.
Finał był o wiele spokojniejszy? Trzecie miejsce cieszy?
- W finale byłem jakiś czas na pierwszym miejscu, jakiś czas na drugim, przez chwilę byłem też czwarty. Skończyłem strzały w P1 na pozycji trzeciej, za Rosjanami. Popełniłem dwa błedy, dlatego spadłem z pozycji lidera. Trochę mnie to zdenerwowało, ale jestem jednak zadowolony, choc trzeba przyznać, że oczywiście nie do samego końca. To nie taka radość jak w Hiszpanii, kiedy rok temu wywalczyłem złoto w mistrzostwach Europy. Zbliża się Paraolimpiada w Brazylii. Strzelecki PŚ w Szczecinie nie jest wyjątkowo udany dla Polaków. Obawiasz się, że do Rio de Janeiro trudno będzie się zakwalifikować? - Nie ma co wpadać w jakieś przesadzone obawy. Już niebawem MŚ w Niemczech i tam możemy wypaść o wiele lepiej. Będziemy walczyć w tym roku i w przyszłym o kwalifikacje do Brazylii. Bilety na Paraolimpiadę czołówka strzelców powinna zdobyć. Jestem tego pewny, chociaż proszę zauważyć, że dosłownie wszędzie na świecie, strzelcy z miesiąca na miesiąc są coraz lepsi. To dyscyplina, która jest popularna prawie wszędzie. Jak zaczynałem strzelać w 2005, to Polacy byli delikatnie mówiąc dużo gorszymi strzelcami.Świat również nie był taki wybitny, jak teraz przed Brazylią. Lubisz strzelać i podobno lubisz pisać. Jesteś wygadany strzelec - literat? - Każdy uwielbia robić coś, co... uwielbia. Ja uwielbiam strzelanie, pomaganie ludziom, uwielbiam kobiety i uwielbiam.... pisanie. Piszę o różnych sprawach, oczywiście też o sporcie. Podczas strzelania czasami się denerwuję. Jeśli chodzi o pisanie, to czasami też malutkie nerwy nadchodzą. Prowadzę gazetę, czytam co napisali dla mnie inni i czasami z kimś można nawet lekko się pokłócić. Coś pan wie o tym na sto procent. Dziękuję za rozmowę. Dwóch celnych spraw życzę: strzelania i oczywiście pisania.
�r�d�o: Krzysztof Samociuk
relacjďż˝ dodaďż˝: krab |
|