Stracona szansa AZS-u
To nie tak miało wyglądać. Takie odczucie mięli wychodzący dzisiaj (9.03) wieczorem z koszalińskiej hali przy ulicy Śniadeckich kibice AZS-u Koszalin. Akademicy przegrali 67:72 w arcyważnym spotkaniu z Rosą Radom i mocno skomplikowali sobie realizację celu jakim jest udział w drugim etapie rozgrywek w najlepszej szóstce ligi.
Z Krzysztofem Szubargą i Cezarym Trybańskim na ławce (Henrym na trybunach) rozpoczęli spotkanie podopieczni Gaspera Okorna. Już pierwsza celna trójka Majewskiego pokazała, że goście dzisiaj (09.03) tanio skóry nie sprzedadzą. Lepiej skoncentrowani rywale w pierwszej kwarcie co róż wykorzystywali uśpienie gospodarzy w obronie i punktowali AZS z dalekiego dystansu. Trafiając aż pięć razy na siedem prób za trzy oczka uzyskali dziesięciopunktowe prowadzenie na koniec pierwszej kwarty. Spora w tym zasługa Łukasza Majewskiego, który aż czterokrotnie celnie przyłożył zza linii 6,75m.
W drugiej ćwiartce gospodarze wzięli się za odrabianie strat. Punkty Robinsona, Szubargi, Mielczarka, Harrisa oraz wolne Brandweina pozwoliły biało-niebieskim wyrównać stan pojedynku po 31. Jednak tuż przed zmianą stron miejscowi gdzieś zatracili skuteczność, pewnie wolne wykonywał Archibeque, celną dwójkę dołożył Dłoniak i to goście schodzili na przerwę z pięciopunktowym prowadzeniem.
Po przerwie sporego przemeblowania w składzie pierwszej piątki dokonał trener AZS-u Gasper Okorn. M. in. z powodu aż trzech fauli na ławce pozostał najskuteczniejszy Harris (10 pkt. w pierwszej połowie), zastąpił go Trybański. Na parkiecie pojawił się także Szubarga. Inni wykonawcy a kibice Akademików przeżywali déjà vu z pierwszej kwarty. Tym razem dwukrotnie Witka i raz Dłoniak celnie przyłożyli zza linii 6,75m i bardzo szybko prowadzenie Rosy urosło do dwunastu punktów. Na całe szczęście dla miejscowych kibiców, po czasie wziętym przez trenera gospodarzy, szybko tym samym odpowiedzieli koszalinianie. Celne przyłożenia z dystansu Szubargi, dwukrotne Dąbrowskiego pozwoliły zniwelować stratę do trzech oczek. Jednak ostatecznie w trzeciej kwarcie mieliśmy status quo. Obydwa zespoły zdobyły po dwadzieścia oczek. Przewaga pięciu punktów pozwoliła gościom z Radomia długo kontrolować w czwartej kwarcie przebieg spotkania. Goście zgrabnie m. in. korzystając z atutu jakim były rzuty z dystansu przez osiem minut trzymali na dystans pięciu/sześciu oczek miejscowych. W AZS-ie zawodzili Dunn, Brandwein i Robinson. Ten ostatni nie potrafił nawet wykorzystać kontry czterech na jednego. Gospodarze z letargu obudzili się dopiero w ostatnich 120 sekundach. Wzięli się mocno do pracy w obronie i po dwóch szybkich atakach, w krótkim odstępie zdobyli pięć punktów z rzędu (trójka Brandweina i trafienie Szubargi), dochodząc rywala na trzy oczka. Jednak to co zrobili w ostatnich dziewiętnastu sekundach pojedynku 'wołało o pomstę do nieba'. Zamiast grać rozrysowywaną przez Gaspera Okorna akację na rzut za trzy punkty Szubargi, to trafić postanowił kompletnie nieskuteczny Robinson. Skończyło się to tak jak w poprzednich pięciu próbach, czyli pudłem. Na domiar złego piłkę zebrał najskuteczniejszy w szeregach gości Archibeque (19 pkt., 8 zb., 4 as.), ten szybko podał do biegnącego do kontrataku Majewskiego, który niepokojony przez nikogo ustalił wynik spotkania na 72:67 dla Rosy. AZS Koszalin - Rosa Radom 67:72 (18:27, 15:11, 20:20, 14:14) AZS Koszalin: Szubarga 13 (5 zb., 4 as), Dąbrowski 13 (9 zb., 3x3), Brandwein 10, Harris 10 (6 zb.), Dunn 8, Mielczarek 6 (5 zb.), Robinson 5, Trybański 2, Wołoszyn 0 Rosa: Archibeque 19 (8 zb., 4 as), Dłoniak 18, Majewski 14 (6 zb., 4x3), Witka 8, Łączyński 6, Lucious 5 (9 as.), Zalewski 2, Radke 0, Adams 0, Jeszke 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|