Po raz drugi w tym sezonie, obrońca mistrzowskiego tytułu i lider bieżących rozgrywek przyjechał na Pomorze Zachodnie i po raz drugi nie miał tutaj łatwej przeprawy. W październiku Stelmet Zielona Góra dopiero po dogrywce uporał się z najsłabszą w lidze Kotwicą Kołobrzeg a dzisiaj (26.02) nie sprostał AZS-owi Koszalin. Akademicy mimo ogromnego osłabienia jakim jest zawieszenie przez PLK Seka Henrego sprawili sporą niespodziankę i wygrali 66:64.

Dzięki temu zwycięstwu na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego koszalinianie tracą już tylko jeden punkt do zajmujących piąte i szóste miejsce Energi Czarnych Słupsk i Rosy Radom. Teraz już awans do szóstki zależy od nich samych, bowiem w najbliższych dwóch kolejkach zmierzą się właśnie z tymi drużynami.

Już pierwsze minuty dzisiejszego (26.02) pojedynku pokazały, że AZS tanio skóry nie sprzeda mimo ciosu jaki koszaliński klub dostał od PLK, związanego z zawieszeniem Henrego do czasu wydania orzeczenia w sprawie stosowania przez niego niedozwolonych środków. Decyzja ta pokazała, że w TBL mamy podwójne standardy, bowiem podobnego kroku nie podjęto w stosunku do Damiana Kuliga i Tonego Taylora, czyli zawodników jednego z najbogatszych koszykarskich klubów w Polsce.

Wracając do sportowej rywalizacji to gracze z Winnego Grodu chyba przed meczem dopisali sobie kolejne dwa punkty w ligowej tabeli. W przeciwieństwie do ambitnie grających gospodarzy w zasadzie wszyscy poza Vladimirem Dragiceviciem w początkowej fazie pojedynku wyglądali na ospałych. Przełożyło się to na wynik pierwszej kwarty, którą gospodarze wygrali 22:19. Osiem punktów to zasługa Derrela Harrisa.
Na przerwę jednak dzięki świetnej końcówce Przemysława Zamojskiego Stelmet schodził tylko z jednym oczkiem straty.

Po zmianie stron do ostrego natarcia przystąpili gospodarze. Prowadzeni przez amerykańskie trio Jeff Robinson - LaceDarius Dunn - Derrel Harris zdominowali rywala, wygrywając tą odsłonę różnicą sześciu oczek.

Mimo, że pierwsi punkty w ostatniej odsłonie zdobyli gospodarze to jednak przyjezdni z województwa lubuskiego szybko odrobili straty. Na całe szczęście nie wyszli na prowadzenie. Dzięki temu zgromadzeni w hali przy ulicy Śniadeckich kibice byli świadkami emocjonującej końcówki.
Jeszcze na 120 sekund przed końcem na tablicach widniał wynik 62:62. Potem ważne trzy punkty z ponowienia akcji po zbiórce Robinsona zdobył Oded Brandwein. Goście odpowiedzieli tylko dwupunktowym trafieniem Vladimira Dragicevicia, choć mogli wyrównać bowiem zawodnik gości nie wykorzystał dodatkowego rzutu wolnego. Jak się potem okazało były to ostanie punkty z akcji w meczu.

Ostatnie kilkadziesiąt sekund to niecelne rzuty i szybkie faule. Ponieważ gospodarze nie przekroczyli limitu nieregulaminowych zagrań to Stelmet w przeciwieństwie do miejscowych nie mógł wykonywać rzutów wolnych. Wynik meczu na 66:64 wykorzystując jeden osobisty ustalił Piotr Dąbrowski. Goście jeszcze mięli okazje do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę, jednak w decydującej zawiódł Łukasz Koszarek.

AZS Koszalin - Stelmet Zielona Góra 66:64 (22:19, 15:17, 18:12, 11:16)

AZS Koszalin: Jeff Robinson 21 (9 zb.), Darrell Harris 14 (7 zb.), LaceDarius Dunn 10 (10 zb., 4 straty), Oded Brandwein 7 (5 as., 7 strat), Bartłomiej Wołoszyn 5, Cezary Trybański 4, Piotr Dąbrowski 3, Artur Mielczarek 2, Maciej Raczyński 0

Stelmet: Vladimir Dragicević 17, Przemysław Zamojski 12, Mantas Cesnauskis 9, Aaron Cel 7 (9 zb.), Christian Eyenga 7 (5 zb.), Łukasz Koszarek 7 (6 as.), Kamil Chanas 3, Adam Hrycaniuk 2 (5 zb.), Craig Brackins 0.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne