W sobotę 6 lipca o godzinie 18:30, na Stadionie Miejskim w Szczecinie, przy ul. Twardowskiego zostanie rozegrany półfinałowy mecz PLFA I. Husaria Szczecin zagra w nim przed własną publicznością z Kraków Kings.

Szczecin będzie gościł w sobotę dwie wybitne drużyny. Podczas sezonu zasadniczego Husaria nie dała szans nikomu. Wygrała wszystkie mecze i bez większych problemów awansowała do półfinału. Kraków Kings jeszcze na początku roku byli wielką niewiadomą. Po fuzji Kraków Tigers i Kraków Knights powstał twór, na którego cała pula zespołów patrzyła z zaciekawieniem. Okazało się, że już w pierwszym sezonie stać ich na wiele, czego dowodem jest awans półfinału.

Gospodarze sobotniego spotkania bez owijania w bawełnę mówią, że czują się faworytami. W Grupie Zachodniej właściwie nie mieli konkurencji. Zespół z drugiego miejsca na końcu rundy zasadniczej, tracił aż sześć punktów do lidera. Dokładnie tyle, ile sam zebrał. Elementem, który pozytywnie wpływa na przedmeczowe morale futbolistów jest perspektywa stoczenia tego pojedynku na własnym stadionie. - Jak sobie pomyślę, że jeszcze niedawno było możliwe, żebyśmy rozgrywali półfinał 700 kilometrów od domu to ciarki przechodzą mi po krzyżu. W ostatnich spotkaniach walczyliśmy nie tylko o samo zwycięstwo, ale mieliśmy w głowie plan, by doprowadzić do półfinału u siebie. Udało się - wyjaśnia trener Husarii, Piotr Krakowski.

Husarze podchodzą z pewnym dystansem do najbliższego starcia. Doceniają klasę rywali, którzy mimo debiutu zaszli tak samo daleko jak oni. Mimo to, nie szykują żadnych wyszukanych niespodzianek dla przeciwników. Treningi poświęcają na szlifowanie podstawowych i sprawdzonych elementów. Starają się również zwracać uwagę na błędy, które popełniali w poprzednich meczach i analizują ligowe starcia Kings. - Nie widzieliśmy żadnego ich meczu na żywo, ale mamy nagrania, które bardzo pomagają. Krakowianie posiadają bardzo dobrych biegaczy. Musimy zwrócić na nich szczególną uwagę, jeśli chcemy awansować do finału - dodaje Krakowski.

Trochę więcej zmartwień na głowie mają futboliści z Krakowa, którzy oprócz przygotowywania się do półfinału muszą ułożyć plan na najbliższe dni, w którym uwzględnią odpowiednie treningi oraz transport na drugi koniec Polski. - Tak długa podróż na pewno będzie męcząca - to aż 700 kilometrów! Trzeba się odpowiednio logistycznie przygotować, a do tego czeka nas jeden trening mniej. Ten piątkowy się nie odbędzie - zapowiada Tadeusz Janczykowski, PR manager Kings.

Perspektywa długiej podróży nie jest jedynym zmartwieniem krakowskiego zespołu, który uważa, że ich najbliżsi rywale są wszechstronnie uzdolnieni i nie wystarczy odciąć od podań kilku zawodników, by wyjść cało z rywalizacji. - Husaria ma w składzie sporą grupę futbolistów, którzy grają już 5-6 lat. To oni mogą stanowić dla nas największe zagrożenie. Swoje doświadczenie na pewno przekazali młodszym kolegom, więc spodziewamy się, że na każdej pozycji czyhał będzie na nas groźny rywal. To będzie trudne starcie - kończy Janczykowski.

W żadnej z drużyn nie ma kontuzjowanych zawodników i jeśli na ostatnich treningach nic się nie wydarzy, zarówno krakowianie, jak i szczecinianie podejdą do sobotniego meczu w komplecie. Dla kibiców z województwa Zachodniopomorskiego może to być dodatkowy smaczek. Szczególnie biorąc pod uwagę, że półfinał zostanie rozegrany na tym samym obiekcie, na którym kilka godzin wcześniej swoje zmagania o punkty rozpoczną Cougars Szczecin i Seahawks Gdynia B. Najdalej wysunięte na zachód miasto w PLFA I czeka w sobotę prawdziwe futbolowe oblężenie.

�r�d�o: Sebastian Matyszczak / PLFA