ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
Bengoro
Faworyci nie zawodzą
W bardzo słoneczne popołudnie na stadionie w Skolwinie spotkał się jeden z pretendentów do awansu z drużyną środka tabeli, teoretycznie nie grającą już o żadne wymierne trofea. Potwierdzeniem podejrzeń związanych z ewentualnym brakiem wystarczającej motywacji do gry i do zwyciężania był sam przyjazd ekipy z Morynia. Spóźniona wizyta w Skolwinie spowodowała 15-minutową zwłokę w rozpoczęciu gry. Co więcej, skromna ławka rezerwowych sugerowała wcześniejsze wakacje dla niektórych, zapewne zmęczonych sezonem graczy.
Ze względu na panującą temperaturę, mimo rzeczywiście dużego wysiłku włożonego w grę przez zawodników obu drużyn, mecz toczył się w sennej atmosferze, przerywanej tylko chwilami gorącymi sytuacjami podbramkowymi, wynikającymi w dużej mierze z błędów obrońców niż z przemyślanej od początku do końca akcji ofensywnej którejś ze stron. Oceniając przebieg gry, trzeba stwierdzić, iż cały mecz przebiegał pod dyktando gospodarzy z kilkuminutowym przerywnikiem na początku drugiej połowy, kiedy to przegrywający goście jeszcze próbowali wywrzeć jakąkolwiek presję na gospodarzach, starając się dłużej pograć piłką i agresywniej powalczyć o jej odbiór.

Pierwsza połowa należała do gospodarzy. Mimo że nie ustrzegli się w niej błędów, potrafili już ta część gry zakończyć prowadzeniem, a to z kolei pozwoliło im spokojniej prowadzić grę w drugiej połowie. Pierwszy strzał na bramkę padł jednak nie ze strony faworyzowanych gospodarzy. W 5min próbował uderzać Chrzanowski prosto jednak w ręce bramkarza. Minutę później, znakomicie rozdzielający piłki w środku pola Chrzanowski, obsługuje długim podaniem lewoskrzydłowego Skórę, ten jednak strzela zbyt słabo. Odpowiedzią Świtu była dwójkowa akcja z 7 minuty Danikiewicza z Celmerem na lewym skrzydle, po której ten ostatni uderzył silnie z narożnika pola karnego wywalczając pierwszy rzut rożny. Powoli mecz się zaczynał rozkręcać i mimo optycznej przewagi Świtu, zawodnicy z Morynia potrafili przypomnieć o sobie groźnym kontratakiem. W 11min długim podaniem za linię obrony Morzycka zostaje uruchomiony Ratkowski. Będąc praktycznie sam na sam ze Strzelczykiem uderza z 11 metrów zbyt lekko by zaskoczyć bramkarza. Morzycko próbuje również po stałych fragmentach gry. Jednakże dośrodkowanie z rzutu wolnego i główka Skóry przechodzą wysoko nad poprzeczką bramki gospodarzy.

Pierwsza bramka w meczu pada dość szybko, bo już w 15min gry. Być może czekalibyśmy na nią znacznie dłużej, gdyby Strzelczyk w bramce interweniował pewniej. Piłka po dośrodkowaniu Brzezińskiego z lewej strony pola karnego przełamała ręce źle ustawionego bramkarza i… właściwie doleciałaby samodzielnie za linię bramkową, ale tak na wszelki wypadek dobił ją jeszcze wpadając razem z futbolówką do bramki Adamczyk, który jak rasowy napastnik nie opuszczał w takich sytuacjach pola bramkowego przeciwnika.

Ku konsternacji kibiców na wyrównanie nie trzeb było czekać długo. Jedna prostopadła piłka ze środka pola i Miksiewicz znalazł się w dogodnej sytuacji. Mimo Jasińskiego na plecach zdołał wepchnąć futbolówkę do siatki obok interweniującego Gojlewicza. Kluczem do sukcesu w tym przypadku było doskonałe w tempo podanie od Mucarczyka, które w gąszczu nóg na przedpolu pola karnego Świtu znalazło drogę do jedynego w tym meczu napastnika Morzycka.

Jeden do jednego i w dalszej części gry wszystko mogło się zdarzyć. Zwycięstwo, które miało paść łatwym łupem gospodarzy, nie było już tak oczywiste. Obawy te i niepewność kibiców i samych piłkarzy okazały się być w tym momencie mocno na wyrost. W tej połowie morynianie nie zagrozili już więcej bramce Gojlewicza, a Świt rozkręcał się z minuty na minutę. Najpierw w 25min kiks Kowalczyka we własnym polu karnym nie wykorzystuje Kolec strzelając co prawda silnie, ale wprost w bramkarza. W 32min nieco na wiwat próbuje strzałem z daleka zaskoczyć rywala Barczyński. Minutę potem groźną akcję zainicjował wygrywając pojedynek biegowy z obrońcą Adamczyk. Jego soczyste uderzenie sparował Strzelczyk, z dobitką nie zdążył, grający niezwykle ofensywnie, Jankowiak.

W 40min piąty ( i ostatni dla Świtu) rzut rożny wywalczył Adamczyk po składnej dwójkowej akcji z Jankowiakiem, w której jednak szybszy okazał się bramkarz gości. I wreszcie w 41min, kiedy po raz pierwszy dogrywającym był Adamczyk, z piłką po jego dośrodkowaniu mija się w wyskoku Ratkowski, a formalności dopełnia nie absorbowany przez nikogo Skweres, również tak jak Jankowiak, często goszczący pod polem karnym przeciwnika. Zadziwiające jak po tym dośrodkowaniu łatwo dochodzili do powietrznych sytuacji strzeleckich jeden po drugim zawodnicy Świtu.

Bramka przed przerwą pozwoliła Świtowi ze spokojem myśleć o drugiej połowie spotkania. Sęk w tym, że chyba zostali uspokojeni za bardzo, skoro Morzycko po przerwie potrafiło realnie zagrozić bramce Gojlewicza. Już w 46min pierwszy i zarazem ostatni rzut rożny dla gości egzekwuje Skóra, krótkie podanie do Chrzanowskiego i bramkarz gospodarzy popisuje się niezłym refleksem po dość niespodziewanym uderzeniu z pierwszej piłki. Chwilę potem strzałem z daleka Skóra próbuje znaleźć drogę do siatki Świtu. W rewanżu wracający do gry miejscowi odpowiadają główką Adamczyka wyprzedzającego próbującego interweniować Grejmana. W 58min ostro fauluje Skweres, tym razem sędzia jest pobłażliwy i obywa się bez kary indywidualnej. Ale chwilę potem i parę metrów dalej ponownie Skweres nie tylko zarabia tym razem żółtą kartkę, ale również prokuruje rzut wolny z niebezpiecznej odległości. Co ciekawe faulu dopuścił się kiedy już wygrał pojedynek z Miksiewiczem i mógł ze spokojem oddalić niebezpieczeństwo od własnej bramki. I rzeczywiście, mocno bity przez Skórę wolny z 17metrów z najwyższym trudem broni Gojlewicz.

Jeszcze w tej samej fazie gry warta jest odnotowania sytuacja z 60min, kiedy to po szkolnym błędzie stoperów w sytuacji sam na sam znalazł się Adamczyk i sam chyba będąc zaskoczonym okazją jaką mu sprezentowano strzelił zbyt lekko w środek bramki. Od tej minuty tempo meczu wyraźnie siadło. Zawodnicy zaczęli coraz bardziej odczuwać trudy meczu rozgrywanego mimo że w godzinach popołudniowych to przy dość upalnej pogodzie. Jakby widząc bezsilność piłkarzy sędzia zawodów zarządził po około 25minutach gry półminutową przerwę na uzupełnienie płynów bez opuszczania boiska oczywiście. Przerwa ta przyczyniła się tylko nieznacznie do podniesienia nie tyle tempa samej gry, ale w pewnych momentach przydała intensywności niektórym poczynaniom piłkarzy. Należy pamiętać, że Świt w dalszym ciągu nie mógł być pewny trzech punktów, więc należało nie tylko nie oddawać inicjatywy, ale przede wszystkim podkreślić ją bramką. W międzyczasie trener Chyła dokonywał zmian, co z pewnością pozwoliło ożywić grę. Zespół Świtu przez całą drugą połowę doświadczał sporych przeobrażeń taktycznych. Ciekawą rolę pełnił Skweres, który jak wolny elektron potrafił zapędzać się pod bramkę rywala, a w fazie gry obronnej wymiennie z Kolcem pełnił rolę stopera. Częściej jednak widzieliśmy go w roli forstopera, stanowiącego wsparcie dla środka obrony, a po przechwycie piłki chętnie widzącego siebie w roli napastnika. Trzeba przyznać, że zdobywając bramkę udowodnił, iż jego wejścia nie są bezproduktywne, a jego dobre warunki fizyczne pozwalają liczyć na dobrą grę głową nie tylko przy stałych fragmentach gry. Dużą zmiennością pozycji piłkarz ten zwracał na siebie uwagę, nie ustrzegł się jednak paru kiksów i niebezpiecznych strat piłki, jak również raził nieskutecznością w jednej czy dwóch sytuacjach pod bramką przeciwnika. Wracając do ustawienia taktycznego Świtu, po przeprowadzonych zmianach, w ostatniej fazie meczu (po 80min), wyglądało ono tak:

Gojlewicz - Brzeziński, Kolec, Skweres, Jankowiak - Danikiewicz - Barczyński K., Gejdyk, Kufel - Skuratowski, Ratkowski

W 73 i 74 min meczu miały miejsce dwie niezwykle gorące sytuacje każda pod innym polem karnym. Najpierw Świt po rzucie wolnym egzekwowanym przez Danikiewicza i dokładnym dorzuceniu piłki do nóg Skweresa mógł powiększyć prowadzenie strzałem tego ostatniego, a później zmiennik Miksiewicza - Jędrasik po idealnym krosowym podaniu otrzymanym od Chrzanowskiego zamiast strzelać… podał piłkę bramkarzowi, bo nie można inaczej określić zachowania tego zawodnika w opisanej sytuacji. Trzeba przyznać, że w przekroju całego meczu dało się zaobserwować kilka prób całkiem markowych podań ze środka pola w kierunku wchodzących, czy raczej próbujących wchodzić w pole karne rywala napastników, bądź pomocników. Rzadko kiedy jednak dochodziły one celu, a znacznie częściej czytane były przez graczy Skolwina lub były piłkami zagranymi po prostu niedokładnie. W rozgrywaniu przodował w drużynie Morzycka Chrzanowski, gracz potrafiący utrzymać się przy piłce i skutecznie obsłużyć celnym podaniem kolegów z pierwszej linii. Podobnie jednak jak cała drużyna nie dysponująca w dniu dzisiejszym zmiennikami, słabł z każdą upływającą minutą.

Newralgicznym momentem gry okazała się 75 min meczu. Dość zaskakująco zdobyta bramka przez Skuratowskiego sprawiła, że goście całkowicie opadli z sił, już nie tylko tych fizycznych, ale mając podcięte skrzydła tak straconą bramką wiadomym było, że się dziś już nie podniosą. Bramka zaskoczyła nie tylko gości, ale również kibiców, którzy przekonani, że sędzia główny zgodnie z sygnalizacją sędziego asystenta za chwilę odgwiżdze spalonego Ratkowskiego, nie zwrócili uwagi, że zza jego pleców na wolne pole wybiegał Skuratowski. Przechwytując piłkę znalazł się sam przed bramkarzem i ze spokojem dopełnił formalności.

Goście walcząc ambitnie do ostatnich sił próbowali jeszcze strzałów z daleka. Strzelał z 20m Serafiński, strzelał z wolnego etatowy ich wykonawca Skóra, jednak ich jakość i celność pozostawiała wiele do życzenia. W 82min jedna z groźniejszych akcji Morzycka zakończyła się niecelnym strzałem z 10metrów Chrzanowskiego, wcześniej obsłużonego podaniem od niefortunnie interweniującego obrońcy Świtu. Obok Chrzanowskiego to właśnie Skóra należał do wyróżniających się graczy Morzycka, niezmordowanie szukający sobie miejsca w polu karnym przeciwnika.

Niezwykle aktywny po wejściu na boisko Skuratowski zaznaczył swoją obecność jeszcze w 85min próbą (niecelną) lobowania bramkarza, a kropkę nad i postawili wspólnie Barczyński w roli lewoskrzydłowego i Ratkowski, pewnie wykańczając jeden z nielicznych (o ile nie jedyny) w tym meczu kontratak gospodarzy. Brak sił na skuteczny powrót zawodników Morzycka ułatwił rozpędzonym skolwiniakom podkreślenie imponującym wynikiem swojej przewagi w tym meczu. Nie bez znaczenia był a również świeżość K.Barczyńskiego w tej akcji wprowadzonego za brata w 59min.

Podsumowując, zwycięstwo w pełni zasłużone, aczkolwiek rozmiar wygranej nie świadczy tym razem o przewadze i dominacji jaką sugerowałby wynik. Brak ławki rezerwowych u przyjezdnych przy trudnych warunkach rozgrywania spotkania (temperatura!) przesądził o ich poraLiga okręgowa wojewódzka (daw. V liga)
Świt Skolwin - Morzycko Moryń 4-1 (2-1)
1-0 15’ Adamczyk
1-1 19’ Miksiewicz
2-1 41’ Skweres
3-1 75’ Skuratowski
4-1 90’Ratkowski
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna

relacjďż˝ dodaďż˝: pka
 

Liga Okręgowa Szczecińska (2012/2013)
Świt Szczecin Morzycko Moryń
4 1
08-06-2013 17:00
widzów: 150
1:0 - 15' - Adamczyk
1:1 - 19' - Miksiewicz
2:1 - 41' - Skweres
3:1 - 75' - Skuratowski
4:1 - 90' - Ratkowski
dodaj video
dodaj swoje zdjęcia
Świt: Gojlewicz - Brzeziński, Kolec, Jasiński (Gejdyk), Jankowiak - Skweres - Celmer (Kufel), Danikiewicz, Barczyński P. (Barczyński K.), Ratkowski - Adamczyk (Skuratowski)

Morzycko: Strzelczyk - Kowalczyk, Grejman, Rosadliński, Trumicki - Mucarczyk - Skóra, Chrzanowski, Serafiński, Kamień - Miksiewicz (Jędrasik)

żółte kartki: Skweres (Świt), Miksiewicz (Morzycko) sędzia: Radosław Zbaracki - Szymon Kwiatkowski, Robert Szczygieł (ZZPN)

Dane pomogli uzupełnić: balle13, Majchrzak, pka - dziękujemy
uzupełnij dane + fotki + video + relacja

imprezę polecają
poleca osób: 1
rz79

video
fotorelacje
• nie ma jeszcze fotek

dodaj swoje zdjcia
relacje
Faworyci nie zawodzą (pka)
 
top komentarze
newsy:
1 » Skok: Miejsce w tabeli  »
mecze:
2 » Klon Krzęcin-Iskra Lutó »
2 » Odra Chojna-Gwardia Kos »
1 » Sparta Gryfice-Vineta I »
1 » Pogoń Szczecin-Kotwica  »
1 » Mewa Resko-Wicher Brojc »
1 » Świt Szczecin-KKS Kalis »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 50
statystyki portalu
• drużyn: 3131
• imprez: 152620
• newsów: 78300
• użytkowników: 81237
• komentarzy: 1177655
• zdjęć: 903759
• relacji: 40701
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies