Niestety w dzisiejszym spotkaniu z Dębem Dębno piłkarze Chemika Police nie zdobyli ani jednego punktu. Jedyna bramka, która zapewniła rywalom trzy punkty, padła w 80 minucie z mocno wątpliwego rzutu karnego, zaś jej autorem był Mateusz Szczurek.

Chemik: Rusek - Kalinowski (55’ Szewczykowski), Jakubiak, Baranowski, Janicki, Bieniek, Majak (62’ Janczak), Fadecki (62’ Cierech), Jóźwiak, Ciołek, Filipowicz (87’ Chodorowski)

Dąb: Tomczak - Jóźwiak, Grocholski, Szwiec, Płaczek, Laska (50’ Gluza), Szczurek, G. Szczepanik, O. Szczepanik (59’ Majewski), Szubert (90’ Gumienny), Sarbinowski

Statystyki (Chemik - Dąb):
Strzały celne: 3 - 2
Strzały niecelne: 6 - 3
Faule: 17 - 15
Żółte kartki: 3 - 3 (Janczak, Szewczykowski, Jakubiak - Jóźwiak, Szubert, Płaczek)
Rzuty rożne: 6 - 4
Spalone: 0 - 1

Pogoda: 19 st. C, przejściowe zachmurzenie

Widzów: 150

Bramki:
0:1 - 80 minuta - Mateusz Płaczek

Niestety w spotkaniu z Dębem nasi zawodnicy tak sam jak w meczach z Drawą i Gwardią mieli w pierwszej połowie problemy z wejście w mecz. Po mało groźnych akcjach Krzysztofa Filipowicza z początku pierwszej połowy dopiero przed przerwą ożywiło się na boisku. Najpierw bramkarz Dębna, Daniel Tomczak wyjściem do dośrodkowania uprzedził Przemysława Ciołka. Chwilę później Mateusz Jóźwiak barkiem wybił z rytmu startującego do prostopadłego dośrodkowania Filipowicza i piłka trafiła do bramkarza. Zdecydowanie najlepszą akcję w pierwszej połowie nasi zawodnicy zmarnowali w 43 minucie. Niski Filipowicz zabrał piłkę dobrze zbudowanemu Pawłowi Grocholskiemu, wbiegł w pole karne i po uderzeniu w długi róg Tomczak zdołał obronić na rzut rożny. Szkoda, bo była to akcja w której trzech zawodników Chemika miało przed sobą jednego obrońcę i bramkarza, podanie do Wojtka Fadeckiego lub Przemka Ciołka miało szansę zakończyć się bramką.

Po zmianie stron najlepszą sytuację miał Michał Szubert, jednak po długim podaniu w pole karne Chemika zbyt długo zwlekał i Patryk Baranowski zabrał mu piłkę. W 67 minucie Paweł Cierech z prawego skrzydła dośrodkował na środek pola karnego do samotnego Jarosława Jóźwiaka, ten mając przed sobą bramkarza i kilka metrów luzu przyjął piłkę na udo i… I na tym się akcja zakończyła bo piłka odskoczyła i wylądowała w rękach bramkarza. Po kilku minutach Mateusz Jakubiak przerzucił piłkę na lewe skrzydło do Przemka Ciołka, ten odegrał do Michała Janickiego, zaś Janicki w niezłej sytuacji trafił w słupek. Stara piłkarska prawda mówi, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i rzeczywiście w 80 minucie zemściły się. Po dośrodkowaniu w pole karne i błędzie w przyjęciu piłki Piotr Rusek gonił piłkę i zderzył się barkiem w bark w Pawłem Grocholskim. Rosły obrońca Dębu padł na murawę jak po zderzeniu ze ścianą i niestety nabrał sędziego, który wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Mateusz Szczurek i po pewnym uderzeniu piłka znalazła się w siatce. Później Chemik dążył do wyrównania, jednak mądrze broniący się rywale nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa.

Mariusz Szmit (trener Chemika): Dzisiaj zagraliśmy bardzo słabo, to był najsłabszy mecz jaki zagraliśmy. Brakowało podejścia, nie potrafimy dograć, nie potrafimy uderzyć na bramkę. Brakowało wszystkiego. Mamy sytuacje, więc trzeba je wykorzystać, strzelić, uderzyć. Tego nie jestem w stanie nauczyć moich zawodników, albo się to umie, albo nie. Stworzyli jedną sytuację i strzelili bramkę, my mieliśmy trzy czy cztery i co z tego? Na sytuacje się nie gra, tylko trzeba strzelać.

Krzysztof Knychała (trener Dębu): Takiego spotkania się spodziewałem, to był mecz walki. Uczulałem swój zespół, na agresywną grę i wyprowadzanie ataków. Zespół Chemika znany jest z tego, że to zespół młody i wybiegany, któremu pasuje otwarta gra. My chcieliśmy ich zaskoczyć, wciągnąć i nie ukrywam, że parę piłek zagrać od razu na Szuberta i Sarbinowskiego. Szubert jednak nie do końca był dysponowany i to nie wychodziło. Nie mniej na pewno spotkały się dwa zespoły, które walczą o utrzymanie i dzisiaj rozegrały mecz o tzw. „sześć punktów” i nie wątpliwie my byliśmy odrobinę skuteczniejsi.

�r�d�o: www.chemik.police.pl