Znów horror w wykonaniu Zrywu
Mecz zaczął się od szybkiego prowadzenia Zrywu, a sytuacje sam na sam z bramkarzem gospodarzy wykorzystał Tomek Tulejski. Pięć minut później ten sam zawodnik wykorzystał drugą sytuację sam na sam i po 10 minutach było już 2:0. Wtedy przysnęła obrona gości i zawodnik Ogniwa zdobył bramkę na 2:1.
Po przewadze Zrywu mecz się wyrównał i do przerwy wynik się nie zmienił.Na uwagę zasługuję postawa zawodnika Ogniwa, który odepchnął zawodnika Zrywu, a sędzia nie dal mu nawet żółtej kartki. Arbiter spotkania pozwalał na brutalna grę gospodarzom, a najmniejszy faul zawodnika Zrywu kończył się gwizdkiem. Tak jest jak się gra w lidze w nie swoim okręgu, wtedy sędzia gwiżdże zawodnikom ze swojego okręgu. Na początku drugiej polowy zawodnik Zrywu Radek Zając na 18 metrze wymanewrował trzech obrońców Ogniwa i podał do Alka Włodarczyka, a ten z 5 metrów wpakował piłkę do siatki i było 3:1. Wtedy zawodnicy Ogniwa zabrali się do roboty i 5 minut później minut bramkarz Zrywu Sylwek Prosc sfaulował zawodnika Ogniwa w polu karnym i jedenastkę wykorzystali gospodarze. Ale ich radość trwała kilka chwil,bo Alek Włodarczyk w sytuacji sam na sam zdobył gola na 4:2,potem po rzucie rożnym strzelili bramkę gospodarze na 4:3. Gospodarze mieli jeszcze sytuacje np. strzał z dystansu w poprzeczkę. Ale Zryw także miał sytuacje, których nie strzelił i wygrał 4:3. Cieszą punkty wywalczone na tak fatalnym i nie wymiarowym boisku! relacjďż˝ dodaďż˝: SZYMON |
|