Wystraszyli się prowadzenia
Spójnia Stargard Szczeciński przegrała pierwszy mecz na własnym parkiecie w tym sezonie. W 15. kolejce spotkań stargardzianie ulegli Polonii Przemyśl 64:71. Spotkanie lepiej zaczęło się dla gospodarzy, którzy w kilka minut wyszli na wyraźne prowadzenie 7:0. W kolejnych minutach kapitalne akcje Adama Parzycha i Tomasza Stępnia spowodowały, że Spójnia prowadziła z Polonią 17:2. Wtedy jednak gospodarze zaczęli tracić punkty, wyglądali jakby wystraszyli się własnego prowadzenia. Na parkiecie pojawił się najlepszy zawodnik Polonii Hubert Mazur i akcją trzy plus jeden poderwał kolegów do walki. Minuta po minucie odrabiali oni straty, a pierwszą kwartę skończyli efektownym rzutem za trzy punkty Marka Miszczuka.
Druga kwarta wyglądała podobnie, jak ostatnie minuty pierwszej. Kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie przejęli przyjezdni i gość szybko za sprawą wspomnianego wcześniej Mazura wyszli na prowadzenie. Spójnia nie była w stanie nawiązać wyrównanej walki z lepiej dysponowanymi rywalami i do szatni schodziła przegrywając 32:36.
Po zmianie stron sygnał do ataku dał stargardzianom ich kapitan Wiktor Grudziński, który na początku trzeciej kwarty dwukrotnie trafił z dystansu. Nie zmieniło to jednak wiele w poczynaniach jego kolegów, a Polonia spokojnie oddalała się od gospodarzy. Gdy prowadzenie sięgnęło blisko dziesięciu punktów, trener Spójni Tadeusz Aleksandrowicz polecił swoim zawodnikom wykonywać więcej rzutów z dystansu. Tego dnia na parkiecie panowali jednak przyjezdni, którzy wygrali trzecią kwartę 22:18 i prowadzili już ośmioma punktami. W ostatniej odsłonie spotkania Polonia nie forsowała już tak tempa, a ponadto została osłabiona, gdyż kontuzji doznał Hubert Mazur. Tą część meczu wygrała Spójnia 14:13, jednak w całym meczu musiała uznać wyższość rywali, przegrywając 64:71.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / SportoweFakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |