Twierdza w Dobrej zdobyta
Przy pięknej pogodzie i licznie zgromadzonej publiczności w liczbie ok. 150 na stadionie w Dobrej, rozegrano mecz 27 kolejki o mistrzostwo klasy okręgowej. Miejscowa Sarmata, wicelider obecnego sezonu, podejmował na własnym boisku Masovię Maszewo. Dla gospodarzy tego spotkania mecz z Masovią miał bardzo ważne znaczenie, gdyż ewentualne zwycięstwo i porażka rezerw KP Police ze Światowidem Łobez znacznie przybliżyło by realizacje celu obecnego sezonu, jakim jest zajęcie drugiego miejsca premiowanego barażem o wejście do V ligi. Natomiast maszewiacy mecz z Sarmatą (w obecnym sezonie przegrał na własnym boisku tylko jedno spotkanie) mogli potraktować jako sprawdzian własnych sił i umiejętności w potyczce z wyżej notowanym i faworyzowanym przeciwnikiem, gdyż podopieczni Marka Karmazyna zapewnili sobie już utrzymanie w klasie okręgowej.
Mecz rozpoczęto z około 15-sto minutowym opóźnieniem, gdyż w rozgrywanym wcześniej przedmeczu juniorów przykrego urazu głowy i chwilową utratę przytomności doznał bramkarz Masovii- Bartłomiej Łyś. W obawie o zdrowie piłkarza na pomoc wezwano karetkę z Nowogardu. Jednak po przybyciu jej na miejsce i konsultacji z lekarzem pogotowia stwierdzono iż zawodnikowi nie zagraża żadne niebezpieczeństwo i transport do szpitala jest zbędny. Od pierwszego gwizdka sędziego rozpoczynającego pojedynek seniorski Sarmaty i Masovii, nieznaczną przewagę uzyskali maszewiacy, którzy przejęli inicjatywę w środkowej części boiska oraz bocznych sektorach boiska. Sytuacja ta miała miejsce do 10 minuty meczu. Po tym okresie podopieczni Marka Karmazyna oddali inicjatywę i to gospodarze coraz częściej atakowali bramkę Masovii. I tak w przedziale od 10 do 32 minuty Sarmata aż pięciokrotnie poważnie zagrażał bramce strzeżonej przez Grzegorza Buczmę. Golkiper w spotkaniu tym potwierdził swoją dobrą dyspozycję prezentowaną w rundzie wiosennej. Maszewiacy w tym okresie ograniczyli się do dobrze rozgrywanych kontrataków po których dwukrotnie w znakomitych sytuacjach znalazł się Krzysztof Siemaszko, jednak jego mocne strzały mijały bramkę gospodarzy. Pierwsza połowa kończy się bezbramkowym remisem. Od mocnego uderzenia, ku zaskoczeniu miejscowych kibiców, rozpoczęli drugą połowę piłkarze Masovii. Gdy wszyscy spodziewali się, że to Sarmata pod swoim naporem w końcu zdoła wyjść na prowadzenie, maszewiacy przeprowadzili, jak się później okazało, kluczową akcję tego meczu. W 47 min. spotkania podaniem z głębi pola Kisickego uruchomiony zostaje Młynarczyk, który wychodzi sam na sam z bramkarzem Sarmaty. Niestety dla gospodarzy pomocnik zostaje nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym za co sędzia bez wahania odgwizduje faul i wskazuje na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. W sytuacji tej do piłki podszedł sam poszkodowany i skutecznym strzałem pokonał golkipera Sarmaty. Było 1:0 dla Masovii!. Po tej bramce piłkarze Sarmaty postawili wszystko na jedną kartę. Ponownie zdecydowanie zaatakowali. Jednak dobrze funkcjonująca tego dnia obrona maszewska skutecznie te ataki rozbijała. Gospodarze w drugiej połowie stworzyli sobie tylko dwie okazje do zdobycia bramki. W pierwszej z nich domagali się podyktowania rzutu karnego za faul w polu karnym, jednak arbiter przewinienia w tej sytuacji nie zauważył i nakazał grać dalej. W 69 minucie Sarmata stworzył sobie najgroźniejszą sytuację do zdobycia bramki, kiedy to w zamieszaniu podbramkowym znakomicie spisał się ponownie Buczma wybijając piłkę z linii bramkowej. Maszewicy starali się do końca meczu wykorzystać zbyt duże zaangażowanie w grę ofensywną gospodarzy często kontratakując. Właśnie po takich akcjach to maszewiacy mogli co najmniej czterokrotnie pokusić się o podwyższenie rezultatu jednak tym razem bramkarz gospodarzy nie dał się zaskoczyć, a po końcowym gwizdku sędziego zwycięstwo Masovii z faworyzowanym wiceliderem stało faktem. Gra Masovii w tym meczu zasługuje na pochwałę. Maszewiacy nie przestraszyli się przeciwnika i spotkanie to rozegrali w sposób mądry pod względem taktycznym. Swój dobry mecz, chyba po raz pierwszy w tej rundzie rozegrał Krzysztof Borkowski, który skutecznie wyeliminował uznawany za motor napędowy doberskiej drużyny jakim jest napastnik Damian Padziński. Niewątpliwie na największe słowa uznania zasługuje także maszewski Klub Kibica "MasoFans", który w liczbie ok. 30 osób głośno dopingował swoją drużynę na stadionie w Dobrej. Kibice ( mimo incydentu w którym dwóch miejscowych kibiców próbowało zerwać flagę Masovii z ogrodzenia boiskowego) pokazali doping i oprawę meczową jaka nie zdarza się często na boiskach "okręgówki". relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|