Udany rewanż za jesień
9 czerwca 2007 r. odbyła się 29 kolejka V ligi zachodniopomorskiej. Wszystkie mecze miały planowo rozpocząć się o godz. 16.00. Jednak z powodu silnych opadów deszczu z gradem niektóre pojedynki były opóźnione. Tak też zdarzyło się w Trzcińsku-Zdroju, który to po raz ostatni gościł V-ligowego rywala w sezonie 2006/2007. Mecz kolejki, bo takim mianem można chyba nazwać spotkanie 3 i 4 drużyny w tabeli zgromadził na trybunach najwierniejszych fanów naszej drużyny, którzy gorącym dopingiem podziękowali piłkarzom za cały sezon. Trener Rosadziński, w porównaniu z meczem z Radovią dokonał 3 zmian w składzie. Brodowskiego zastąpił od początku Omański, a pauzujących za kartki Mazura i Przygrodzkiego zastąpił Komornicki i Wierzbiński. Mecz nie miał już znaczenia dla układu awansów z naszej ligi. Toczyła się tylko bezpośrednia walka o miejsce 3. Ci, którzy przyszli obejrzeć spotkanie nie mieli, czego żałować.
Orzeł zaczął jak zawsze od ataków. Na własnym boisku początki meczów to nasza silna strona. Vineta nie potrafiła dobrze zorganizować swojej gry. W ofensywie aktywni byli Mikitów, Ropiejko oraz Omański. Szczególnie po akcjach tej trójki stwarzaliśmy dobre sytuacje podbramkowe. Tradycją już niemal się stało, że to nasz zespół strzela bardzo szybko bramkę. Jednak dobra postawa szczególnie bramkarza i czasami nawet duże jego szczęście doprowadziły do tego, iż do 20 minuty kibice zasiadający na stadionie nie obejrzeli bramek. W końcu jednak udało się Orłowi sforsować bramkę Reszkisa. Centra z lewej strony, do piłki dopada Ropiejko i uderza z trudnej pozycji w światło bramki. Bramkarz kapituluje po raz pierwszy w tym meczu. Przy próbie wybicia piłki jeszcze ją trącił do bramki. Kibice żwawo dopingujący zespół wybuchnęli z radości. Nasza drużyna prowadziła z Vinetą 1-0. Kilka minut później w odpowiedzi goście. Piłka trafia do nieobstawionego przed polem karnym Wójcika. Piłkarz zamarkował uderzenie, po czym oddał strzał na bramkę Cerkowniaka. Futbolówka leciała wprost w jego ręce jednak przed nim zrobiła kozła i przeszła mu po rękach. Cerkowniakowi nie pomógł także stan murawy, która była mokra a wiadomo, że na takiej powierzchni bramkarzowi trudniej wykonać skuteczną interwencję. 1-1. Orzeł jednak nie załamał się. Dalekie podanie do Ropiejka, który wykończył akcję z 5 metrów. Obrona z Wolina sugerowała jednak spalonego przy tym podaniu i sędzia podyktował rzut wolny dla gości. Wolinianie grali jakby lekko pobudzeni. Ale tylko do 40 metra od bramki Cerkowniaka. Dalej ich akcje były skutecznie przerywane. Z drugiej strony często próbował Mikitów. Miał swoją szansę z rzutu wolnego jednak przestrzelił. Vineta w obronie grała bardzo nerwowo. Często traciła piłki już na własnej połowie. Ich obrońcy mieli bardzo wiele roboty z Ropiejkiem, który był chyba najbardziej ruchliwy w naszym zespole. Kibice domagali się kolejnego gola. I to właśnie Ropiejko go strzelił. Po akcji lewą stroną wbiegł w pole karne i płaskim strzałem pokonał Reszkisa. 2-1 i znów prowadzenie beniaminka. Mecz mógł się bardzo podobać. Orzeł chciał pójść za ciosem. Seria rzutów rożnych nie przyniosła jednak oczekiwanego trzeciego trafienia. W odpowiedzi Vineta wykonywała rzut rożny. Piłka zagrana na 10 metr, Wójcik przyjął rękom, czego nie widział sędzia i w zamieszaniu pokonał Cerkowniaka. Była 35 minuta i już 2-2. Orzeł zaskoczony takim obrotem sprawy został podrażniony. Akcje jeszcze bardziej nabierały rumieńców. W 40 minucie nasi zawodnicy kolejny raz prowadzili w tym meczu. Tym razem piłkę do bramki wślizgiem wepchnął młodszy z Omańskich, Artur. Vineta mogła wyrównać. Z pozycji spalonej do siatki Orła strzałem głową nie trafił jeden z ich graczy. Wynikiem 3-2 zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Odwiedzający tego dnia stadion kibice na pewno nie mogli być niezadowoleni. 5 bramek jakie padło w pierwszej części doprowadziło do tego, że mecz oglądało się w wielkich emocjach. Piłkarze obu ekip nie zawiedli. Po przerwie założenie dla Orła było proste: nie dać sobie strzelić bramki a samemu spróbować coś trafić. Pierwsze z nich zostało spełnione, z czego na pewno zadowolony był trener Rosadziński. Ze skutecznością było już jednak nieco gorzej. Jako pierwsi po przerwie zaatakowali goście. W kilka minut stworzyli więcej sytuacji niż przez całą pierwszą połowę. Najlepszy strzelec Wojtkiewicz miał dwie dogodne sytuacje do pokonania Cerkowniaka jednak za każdym razem paskudnie przestrzelał. Orzeł po przeczekaniu naporu gości sam rzucił się do ofensywy. Ropiejko po wymanewrowaniu dwóch obrońców Vinety wyłożył bardzo dobrą piłkę do nabiegającego Mikitowa, który trafił w słupek. Chwile potem bracia Omański mieli swoje okazje. Jednemu zabrakło niewiele a po strzale drugiego obrońca Vinety wybił piłkę z linii bramkowej. W końcowym fragmencie meczu Vineta miała jeszcze rzut wolny na 16 metrze. Zawodnik z Wolina strzelił mocno, lecz piłka zatrzymała się na murze. Do końca spotkania Orzełki kontrolowały przebieg i nie wydarzyło się już nic, co mogło by spowodować zmianę rezultatu na boisku. Po zakończonym meczu nasi piłkarze wspólnie podziękowali kibicom za doping przez pełne 90 minut. Z każdym z osobna przybili „piątkę”. Mogli to zrobić już po raz ostatni na własnym boisku, ponieważ do zakończenia sezonu pozostał już tylko wyjazdowy mecz ze Spartą w Gryficach. Będzie jednak jeszcze jedna okazja do tego. 30 czerwca na naszym stadionie odbędzie się pożegnalny mecz. Szczegóły już wkrótce. Orzeł-Vineta 3-2 Bramki dla Orła: Ropiejko x2, A. Omański Bramki dla Vinety: Wójcik x2 Orzeł: Cerkowniak- P. Rosadziński, Sarnecki, Wiśniewski-M. Rosadziński, Wierzbiński(65’ K. Omański), Mikitów, Komornicki, Janusz-A. Omański(75’ Brodowski), Ropiejko Vineta: Rzeszkis - Cader, Gałczyński, Herosimczyk, Łodyga - Wójcik, Kudła, Michalczyszyn, Nagórski - Przewoźny, Wojtkiewicz źródło: www.mksorzel.glt.pl relacjďż˝ dodaďż˝: kondzio2 |
|