Bezbramkowy remis
Pierwsze kilka minut to wzajemne badanie sił. Dopiero w 7 minucie na strzał zdecydował się Jarosław Adamowicz, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką Pawła Kuldy. Chwilę później, również bez efektu, główkował Krzysztof Zakrzewski. W 22 minucie ponownie strzelał Zakrzewski, tym razem celniej, jednak bramkarz gości nie miał kłopotów z obroną jego uderzenia.
Pierwszy groźny atak Gryf przeprowadził dopiero w 33 minucie. Na czystą pozycję wychodził Karol Majer, lecz szybszy okazał się Tomasz Bykowski, który zdecydowanym wyjściem z bramki zażegnał niebezpieczeństwo. Gospodarze zwietrzyli swoją szansę i mocniej "przycisnęli" Darzbór. W 34 minucie oddali celny strzał (ze spalonego), a minutę później piłka po uderzeniu głową jednego z ich piłkarzy, przeleciała tuż nad bramką. Goście otrząsnęli się z chwilowej niemocy i w 38 minucie mieli dwie wyborne okazje do objęcia prowadzenia. Najpierw rzut wolny z 17 metrów (po faulu na Karolu Sadziku) wykonywał Adamowicz. Piłka po jego uderzeniu i rykoszecie przeszła tuż obok lewego słupka bramki Kuldy. Po rzucie rożnym futbolówkę w narożniku boiska wywalczył Maciej Megger, dośrodkował ją w pole karne, gdzie trafiła do niepilnowanego Zakrzewskiego. Napastnik Darzboru źle złożył się do strzału i nie trafił w bramkę z 6 metrów. To była ostatnia ciekawsza sytuacja w pierwszej połowie. Po przerwie do ataku ruszył Gryf. W 48 minucie strzał jednego z zawodników gospodarzy wybronił w niezłym stylu Bykowski. Później Gryf próbował atakować, ale robił to na tyle nieporadnie, że szczecineccy obrońcy, na czele z Maciejem Murawskim, bez problemów rozbijali próby zawiązania jakichkolwiek akcji. W 64 minucie na boisku pojawił się Grzegorz Kozanko. Chwilę później mógł zdobyć fenomenalnego gola. Zdecydował się na mocny strzał z 30 metrów, jednak piłkę obronił wyciągnięty jak struna Kulda. 3 minuty później niefortunnie interweniował Murawski i o mały włos nie zdobyłby gola samobójczego. Całe szczęście, że na posterunku kolejny raz stał Bykowski, broniąc strzał kolegi z zespołu. Od 78 minuty mniej było gry, więcej walki, niekiedy brutalnej. Wszystko zaczęło się od czerwonej kartki dla Karola Sadzika, który zbyt szybko wybiegł z muru. Dostał za to żółtą kartkę, a że jedną już miał na koncie - musiał opuścić plac gry. W 81 minucie kontra Darzboru, zakończona niecelnym strzałem Adamowicza. Chwilę później kolejna akcja gości została przerwana brutalnym faulem Sajewicza na Meggerze. Sędzia nie wahał się przez moment i wyrzucił Gryfitę z boiska. W 86 minucie działy się "dantejskie sceny". Z rzutu wolnego dośrodkowywał Kuryłło, a strzał zawodnika gości z ostrego kąta obronił Bykowski. Chwilę później leżał we własnym polu karnym i zwijał się z bólu. Na pierwszy rzut oka widać było, że kontuzja musi być niezwykle poważna. Jak się później okazało, spadając na ziemię, stanął na nogę innego gracza. Diagnoza lekarzy, którzy karetką pogotowia przybyli na stadion, była szokująca. Zerwane ścięgno achillesa. Teraz Tomka Bykowskiego czeka operacja, a później wielomiesięczna walka o powrót do pełnej sprawności. Mecz zakończył się w 97 minucie. Gryf kończył go w dziewiątkę, bo drugą żółtą kartkę otrzymał Michał Geszke. relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |