Kotwica wygrywa w Starogardzie
Kotwica Kołobrzeg wygrała w Starogardzie Gdańskim z Polpharmą 78:79. Starogardzianie mieli szansę na zwycięstwo, ale stratę w ostatniej akcji spotkania popełnił Robert Skibniewski. To czwarta porażka z rzędu Kociewskich Diabłów. Polpharma od początku spotkania znowu miała problemy z obroną. Za szybszym Anthonym Fisherem nie nadążał szczególnie Robert Skibniewski, który już w pierwszej kwarcie musiał zejść z parkietu i odpocząć. Kotwica zaczęła od prowadzenia 9:4, ale później Kociewskie Diabły potrafi doprowadzić do wyrównania, a nawet wyjść na prowadzenie po rzutach wolnych Tomasza Cielebąka (17:15).
Starogardzianie mieli także ogromne problemy z powstrzymaniem atletycznego Darrella Harrisa. Środkowy Kotwicy świetnie zbierał po swoich nieudanych rzutach i mógł tym samym zdobywać łatwe punkty spod kosza. Nie radził sobie z nim w obronie Kirk Archibeque, który szybko złapał dwa faule. Sporo ożywienia w drużynę Polpharmy wniósł Uros Mirković. To jego dziewięć punktów w drugiej kwarcie pozwalało Kociewskim Diabłom na dotrzymanie tempa, które narzucili kołobrzeżanie. Polpharma grała dużo bardziej zespołowo od Kotwicy, ale to właśnie indywidualne akcje zawodników z Kołobrzegu okazywały się skuteczniejsze. Zoran Sretenović mówił przed meczem, że nie mogą grać meczów w których jest wysoki wynik, ponieważ zwykle je przegrywają. Jego zawodnicy nie radzili sobie jednak w obronie z amerykańskimi graczami z Kotwicy, tracąc sporo punktów po ich szybkich atakach. Czarodzieje z Wydm do przerwy trafili zaledwie jedną trójkę na osiem prób - gdyby ich skuteczność była podobna do tej z meczów z Asseco Prokomem, to z pewnością Polpharma miałaby spore kłopoty z dogonieniem rywali. Po dwóch kwartach Ted Scott miał już 12 punktów, a Harris 14 i osiem zbiórek. Najskuteczniejszy w Polpharmie był Deonta Vaughn, który rzucił 11 punktów. W połowie trzeciej kwarty wydawało się, że starogardzianie zaczęli grać swoje i powiększanie przewagi nad Kotwicą będzie tylko formalnością. Po akcji 2+1 Michaela Hicksa Polpharma prowadziła już nawet 54:46. Darrell Harris już nie był takim zagrożeniem - jego akcje podkoszowe udało się powstrzymać. Wkrótce jednak sytuacja się odwróciła. Bardzo dobrze grał Sławomir Sikora i Ted Scott, a po zagraniu 2+1 Jessiego Sappa Kotwica prowadziła 61:60. Ostatnia kwarta znowu była niezwykle wyrównana. Kirk Archibeque nie trafił w niej dwóch bardzo ważnych rzutów wolnych, które mogły dać Polpharmie trzypunktowe prowadzenie i uspokoić ich grę. Bohaterem kołobrzeżan nie został żaden z Amerykanów. Był nim Łukasz Disuszko. Najpierw na półtorej minuty przed końcem spotkania zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Harrisa i trafił spod kosza. To właśnie on wykonał także decydujące rzuty wolne na 14 sekund przed końcem. Polpharma miała szansę na zwycięstwo, ale w ostatniej akcji w boiskowym zamieszaniu piłkę stracił Robert Skibniewski i Kociewskie Diabły nie zdołały już nic zrobić. Polpharma przegrała tym samym czwarty mecz z rzędu. To druga taka seria tej ekipy w tym sezonie. Taka sama zdarzyła się na początku, kiedy trenerem Kociewskich Diabłów był Paweł Turkiewicz, którego później zwolniono. Starogardzianie stracili gdzieś swój największy atut - kombinowaną, zespołową obronę. Kotwica tym meczem potwierdziła, że jest na fali. Dobre spotkania z PGE Turowem i Asseco Prokomem nie były przypadkowe. Kołobrzeżanie ciągle liczą na awans do play-off. Tomasz Cielebąk, który przed spotkaniem dostał od kibiców obydwu drużyn kwiaty z okazji 35. urodzin nie zaliczy tego spotkania do udanych - zdobył zaledwie cztery punkty i trzy zbiórki. Także wychowanek klubu ze Starogardu, grający obecnie dla Kotwicy Bartosz Sarzało nie mógł być w pełni zadowolony. Rzucił tylko dwa punkty, ani razu nie trafiając z dystansu (na cztery próby). W ekipie z Kołobrzegu nie zgrał kontuzjowany Tomasz Zabłocki.
�r�d�o: plk.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|