Nieudany bój o superpuchar
Nie udało się akademikom z Koszalina - zdobywcom Pucharu Polski - zwyciężyć w spotkaniu o Superpuchar Polski w meczu z Mistrzem PLK Asseco Prokom Gdynia. AZS Koszalin stwarzał zagrożenie dla Asseco Prokomu tylko przez dwie kwarty, kiedy zmotywowany przez trenera Charlesa Bartona czuł się niespodziewanie pewnie, trafiając trójkę za trójką. Po 15-minutowej przerwie na parkiecie rządzili i dzielili już tylko gospodarze. Mistrzowie Polski znacznie poprawili defensywę, pozwalając rywalom na zdobycie 8 punktów w trzeciej odsłonie. W tym czasie sami, za sprawą znakomitej gry kwartetu: Piotr Szczotka, Adam Hrycaniuk, Jana Jagla i Bobby Brown, rzucili 25 punktów i przed ostatnią kwartą zwycięzca był już znany. Żółto-niebiescy prowadzili 72:53 czytamy na oficjalnej stronie Asseco Prokom Gdynia.
I kwarta
Na początku widowiska zaznaczyła się nieznaczna przewaga gospodarzy, którym zdobywanie punktów przychodziło swobodniej. Najpierw Jan Jagla przeciął w poprzek obronę gości, szybkim podaniem do Adama Łapety. Polakowi pozostało umieścić piłkę w koszu, wsadem. Po pięciu punktach z rzędu Jagli było 9:5 dla żółto-niebieskich. Tyle samo oczek, czyli wszystkie drużynowe punkty, rzucił Marcin Sroka dla gości. Akademicy postanowili odpowiadać na poczynania Prokomu rzutami z dystansu. Mimo, że w świetle nowych przepisów linia rzutów trzypunktowych została przesunięta o pół metra na wprost kosza i o 35 centymetrów w rogach parkietu, ręka im nie drżała a skuteczność była zaskakująca, trafili 5/7 rzutów za trzy, dzięki czemu prowadzili - 14:13, 19:15, 21:18. Koszalin nie czuł respektu przed euroligowcem - Damien Kinloch dwa razy z rzędu blokował graczy gospodarzy i to przy rzutach z dalszej odległości. Równocześnie z syreną oznajmiającą koniec pierwszej ćwiartki z dziesięciu metrów przymierzył Igor Milicić. Inauguracyjna i iście ofensywna kwarta na remis - 26:26. II kwarta Intensywne starania Prokomu o wyjście na prowadzenie urzeczywistniły się na początku kwarty drugiej, kiedy imponujące zagrania rodem z NBA ukazał publiczności Bobby Brown (31:30) oraz kiedy Ronnie Burrell wykorzystał wzrost Łapety, mądrze dogrywając mu piłkę (33:32). W kolejnych akcjach bombardujący z dystansu przyjezdni, nie zatracając skuteczności pod tym względem (10/15), znów byli z przodu - 37:33, 42:38, 45:42. W końcówce aktywność Piotra Szczotki oraz skuteczność i spryt Ewinga pozwoliły gospodarzom schodzić do szatni przy stanie 47:45 dla nich. Na półmetku 11 punktów miał na koncie Bobby Brown (4/5 za 2), 10 Jan Hendrik Jagla (4/5 z gry), po 8 Adam Łapeta (4/4 za 2) i Daniel Ewing (3/6 za 2, 3 asysty). Wśród przyjezdnych najskuteczniejsi byli: Igor Milicić (3/3 za 3) i Winsome Frazier (3/5 za 3), po 9 oraz Marcin Sroka 8 (3/5 z gry) i Damien Kinloch 7 (7 zbiórek). III kwarta W pierwszej akcji piłkę zza linią 6,75m otrzymał Jagla. Nie trafił, lecz piłka momentalnie znalazła się w jego dłoniach i tym razem koszykarz z Berlina się nie pomylił. Marquise Gray zaliczył dwa punkty, podobnie jak Szczotka. Jagla był wszędzie na parkiecie - tym razem przechwycił piłkę, minął obrońcę rywali niczym 180-centymetrowy rozgrywający i zapisał na swoje konto kolejną zdobycz punktową. Obrona Mistrzów Polski zazębiała się w dalszym ciągu - teraz Brown ukradł piłkę AZS-owi i spokojny dwutakt zwieńczył wsadem. Prokom po serii 6:0 odskoczył aż na 56:47, po upływie czterech minut kwarty numer trzy. Trener Barton wziął czas na żądanie. Przerwa i narada niewiele zmieniły w szykach koszalinian, zupełnie wybitych z rytmu. Dalsze popisy należały do gospodarzy, swoje pięć minut miał Adam Hrycaniuk. Najpierw polski podkoszowy zdobył dwa punkty, później Brown zagrał akcję 2+1, po chwili obrońca rewelacyjnie wypatrzył polskiego centra pod koszem, a ten z impetem zapakował piłkę do kosza. Hrycaniuk zaliczył następny przechwyt dla ekipy miejscowych, a wsad wykonał Piotr Szczotka. Minęło siedem minut kwarty, w której żółto-niebiescy prowadzili 18:4. Drugi czas dla trenera Bartona, ale po nim udany manewr Hrycaniuka okazał się nie do powstrzymania dla graczy amerykańskiego coacha. Sroka rzucił za trzy dla AZS-u. Wilks za dwa. Ostatnie punkty w kwarcie zaliczył Kostrzewski, z rogu parkietu, zza linii 6,6m. 72:53 (+19). IV kwarta Forsowanie tempa w ostatniej kwarcie nie było zamiarem graczy Tomasa Pacesasa. Siedmiokrotni czempioni polskiej ligi absolutnie kontrolowali przebieg wydarzeń na placu gry, choć z racji wysokiego prowadzenia stracili nieco z koncentracji, jaką prezentowali w minionej kwarcie. AZS dwukrotnie zbliżył się na 13 oczek, kiedy za trzy trafiali Frazier (76:63) i Sharaud Curry (82:69). Chwilę później prowadzenie stopniało do 10 punktów, po kolejnej trójce snajpera Fraziera (82:72). Przełamanie gospodarzy nastąpiło za sprawą dwóch oczek Ewinga. Kiedy Kinloch wykonał wsad do kosza Prokomu, a miejscowi popełnili błąd w ataku, z czego skorzystał Curry, Mistrz wygrywał tylko różnicą 8 punktów - 84:76. Wtedy Jagla zaaplikował rywalom czwartą trójkę. Trafili jeszcze Curry i Ewing, a wynik brzmiał 89:78 (+11). Asseco Prokom Gdynia - AZS Koszalin 89:78 (26:26, 21:19, 25:8, 17:25) APG: Jagla 22 (4x3, 5/5 za 2, 9 zbiórek, 3 przechwyty), Brown 16 (1x3, 6/7 za 2, 5 asyst), Ewing 14 (5 asyst, 3 przechwyty), Łapeta 12 (6/7 za 2, 8 zbiórek), Szczotka 7 (6 zbiórek) - Hrycaniuk 10 (4/4 za 2), Wilks 4, Kostrzewski 4 (1x3), Burrell 0, Varda 0. AZS: Frazier 17 (5x3), Milicić 14 (3x3, 6 asyst), Sroka 11 (3x3), Kinloch 9 (14 zbiórek, 5 bloków), Gray 7 - Curry 15 (3x3, 4 przechwyty), Arabas 3 (1x3), Bartosz 2, Śnieg 0.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne, www.asseco.prokom.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: tasia |