Spójnia wygrywa na wyjeździe
Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński pokonali w Bydgoszczy miejscową Astorię 67:59. Spójnia musiała do ostatnich minut walczyć o zwycięstwo gdzie po trzeciej kwarcie przegrywali 53-46. Najlepiej spisywał się Adam Parzych, który jako jedyny potrafił trafić za 3 punkty.
Spotkanie było ponownym debiutem w I lidze trenera Tadeusza Aleksandrowicza. Starogardzianie przystąpili do meczu osłabiony brakiem Sławomira Buczyniaka. Pod jego nieobecność w pierwszej piątce wyszedł Adam Parzych, a niespodziewanie partnerem Wiktora Grudzińskiego w walce pod koszem był Łukasz Bodych.
Obie drużyny w tym meczu grały falami. Początek należał do gości, którzy po pierwszych trzech minutach prowadzili 6:0. Skuteczni w tym fragmencie gry byli Grudziński, Koszuta oraz Parzych. „Asta” jednak się otrząsnęła i zaczęła odrabianie strat. Najpierw cztery punkty z rzędu zdobył Paul, a chwilę później swoje show rozpoczął skrzydłowy Sebastian Laydych. Koszykarz, który we wcześniejszych spotkaniach zawodził dziś był jednym z najlepszych w swoim zespole. Najpierw doprowadził do remisu (8:8), a następnie celnym trafieniem z dystansu dał bydgoszczanom prowadzenie (13:11). Mimo, że skrzydłowy gospodarzy zdobył w tej kwarcie aż dziesięć punktów to nie znalazł wsparcia wśród kolegów, a ostatnie dwie minuty znów należały do Spójni. Wtedy to po raz pierwszy od swego przybycia do Stargardu Adam Parzych wziął na siebie ciężar zdobywania punktów rzucając pięć „oczek” z rzędu i dając naszej drużynie prowadzenie.
Początek drugiej kwarty niezbyt ciekawy. Obie drużyny popełniały mnóstwo błędów, ale nieco bardziej skuteczna była „Asta”. O sobie przypomniał były koszykarz Spójni Artur Gliszczyński, który w piątej minucie doprowadził do remisu (22:22). Gdy jednak podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza wrócili z letargu gospodarze nie istnieli już na parkiecie. Tak właśnie wyglądało ostatnie pięć minut pierwszej połowy. Świetnie prezentowali się gracze podkoszowi, a „trójką” popisał się Łukasz Grzegorzewski. Dziesięć punktów z rzędu znalazło odpowiedź w jednym trafieniu debiutującego w barwach Astorii Sebastiana Grzesińskiego, ale nasz zespół na długą przerwę schodził z bezpieczną przewagą. Potwierdzenie tezy, że bezpieczna przewaga to pojęcie względne kibice zgromadzeni w bydgoskiej hali obejrzeli na początku trzeciej kwarty. Gospodarze w ciągu trzech minut odzyskali prowadzenie głównie za sprawą Radosława Plebanka. Spójnia nie potrafiła znaleźć sposobu na rozpędzonego rywala, a słaba skuteczność uniemożliwiała nawiązanie walki w tej kwarcie. Do końca tej części z dystansu raz za razem punktowali Plebanek oraz Laydych, który tylko w tej kwarcie trafił aż trzykrotnie. Starogardzianie mieli tylko przebłyski, ale przeważały przestoje. O sukcesie Astorii świadczy fakt, że z ośmiu punktów straty, jakie miała po pierwszej połowie przez kolejne dziesięć minut potrafiła uzyskać siedmiopunktową przewagę. Początek ostatniej odsłony zdawał się potwierdzać dominację gospodarzy. To Spójnia powinna odrabiać straty, a nic takiego nie nastąpiło. Dobra gra w obronie i cierpliwość w ataku wystarczyły jednak na czerwoną latarnię rozgrywek. Ponownie o sobie przypomniał Parzych, punktował też Bodych. Po trafieniu Koszuty Spójnia objęła prowadzenie (56:55). W sumie od stanu 46:55 zdobyli aż szesnaście punktów z rzędu tym samym zapewniając sobie zwycięstwo. Ostatnie chaotyczne ataki gospodarzy nie mogły już przynieść rezultatu. Jest to drugie zwycięstwo pod wodzą nowego trenera.
ďż˝rďż˝dďż˝o: spojnia.info/własne
relacjďż˝ dodaďż˝: cena |