Kaszubia 'silniejsza' od rumian
Derby Pomoarza a zarazem derby Kaszub, które miały być meczem przyjaźni i kolejną zdobyczą dla Rumian okazały się być trudną rywalizacją z której nie udało się wyłuskać nawet jednego, drobnego punkciku. Orkan przegrał na kościerskim placu gry 1:2 (0:1).
Nie tylko z pełnymi aspiracjami i motywacją przybyli do Kościerzyny piłkarze z Rumi lecz także z grupą 40 dopingujących kibiców. Jak się okazuje to jednak zbyt mało aby w trzecioligowym starciu zdobyć nawet najmniejszą nagrodę punktową. Początek sobotniego, a zarazem wielkanocnego meczu była raczej przeciętnym widowiskiem. Pewnie już wszystkim w głowach były święta. W każdym bądź razie pierwsze minuty były dalekie od tego do czego w ostatnich dwóch meczach zdążyli przyzwyczaić oko kibica piłkarze z nad Zagórskiej Strugi. Po 13 minutach meczu gospodarze prowadzili już 1:0.
To za sprawą drobnych błędów w obronie Orkana i celnym uderzeniu 20-letniego Błażeja Troki, który jeszcze do niedawna grał w A-klasowej Victorii Kaliska! Po stracie bramki Rumianie jak gdyby się nieco przebudzili. Zaczęli grać nieco lepszą piłką. W dodatku to gospodarze zaczęli łapać kartki- w 16 minucie za faul na Mateuszu Prinzie żółty kartonik obejrzał Dawid Klawikowski, a w 35 min. za grę „na czas” upomnienie otrzymał Tomasz Grzywacz. Jeszcze w między czasie Orkan zdołał nieco narobić strachu kościerskim piłkarzom. Niestety na niewiele zdały się silne jak i celne strzały Prizna, Grzegorza Nicińskiego czy Rafała Siemaszki. Jak określił już po meczu trener Bogusław Oblewski bramkarz Kaszubii w tym meczu miał „dzień konia”. I rzeczywiście. Janusz Kafarski wyciągał piłki których wyciągnąć prawa nie miał. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Kilka minut po zmianie stron na murawie gospodarze podwyższyli stan bramkowy. Ponownie na listę strzelecką wpisał się Troka z numerem 17 na swej biało-bordowej koszulce. W 57 minucie za sprawą uderzenia Rafała Siemaszki na 2:1 bramkę zdobyli Rumianie. Minutę później Siemaszko obejrzał żółty kartonik za symulację i próbę wymuszenia rzutu karnego. Błędem rumskiej siły atakującej była zbyt długa „zabawa” w polu karnym rywala oraz zbyt mała liczba oddawanych strzałów choćby z dystansu. Jednak to grający do niedawna w Lechii Gdańsk obrońca- Jacek Manuszewski w 75 minucie zdecydował się oddać strzał z daleka, a konkretnie z 17 metra. Co prawda piłkę wybronił Kafarski lecz wyglądało to całkiem groźnie. W 85 min. sam na sam z bramkarzem Orkana wychodzi Piotr Kwietniewski. Na czas dogania i zabiera mu piłkę Piotr Fera. W 87 minucie ponownie uderza Siemaszko. Tym razem piłka ląduje w siatce bramki gospodarzy, ale sędzia dopatruje się pozycji spalonej. Gol nie zostaje uznany. W 90 minucie napastnik Kaszubii wychodzi sam na sam z Biecke. Uderzenie z 6 metra fenomenalnie broni golkiper z Rumi. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem Orkan wznawia grę z rzutu wolnego. Uderzenie z 20 metrów odbija się jednak od słupka a mecz kończy się porażką Rumian 1:2. Orkana: Biecke, Manuszewski, Urbaniak, Fera, Skwiercz (56 Cetnarowicz), Stępień (46 Kłos), Bodzak, Da Silva (81 Kazubowski), Prinz, Niciński, Siemaszko. Kaszubia: Kafarski - Bieliński, Kubsik, Żuk, Wojtkiewicz - Grzywacz (90 Badian), Klawikowski (66 Litwinko), Wysiecki, Troka (79 Lewosz) - Banaczek (90 Gołuński), Kwietniewski.
�r�d�o: orkanrumia.net
relacjďż˝ dodaďż˝: Michal1709 |
|