Pierwszy mecz u siebie i pierwsza wygrana
Inauguracyjne spotkanie I ligi w Gryfinie nie należało do łatwych. Zarówno Energetyk jak i AZS Uniwersytet Warszawski po pierwszej kolejce byli bez punktów.
Lepiej w mecz weszli goście - to oni prowadzili już trzema bramkami. Gospodarze długo nie mogli przełamać niemocy strzeleckiej. Zazwyczaj górą był bramkarz Maciej Skawiński. Historyczny pierwszy gol we własnej hali w I lidze zdobył dopiero w 5 minucie spotkania Adrian Adamczewski. Energetyk powoli odrabiał stratę. W dziesiątej minucie meczu, po bramce Szymona Tołyża prowadzenie akademików spadło tylko do jednej bramki. Jednak szybko zrobiło się 9:6 dla Uniwersytetu. Dobra gra w obronie i szybkie kontry sprawiły, że gospodarze wyrównali po 9.
W pierwszej połowie aż sześciokrotnie na tablicy wyników pojawiał się remis. Nigdy jednak na prowadzenie nie wyszli gospodarze. Aż do ostatniej akcji. Sędzia odgwizdał koniec pierwszej części gry - jeszcze rzut karny wykonywał Adam Ciemniak i 18:17 dla Energetyka.
Druga połowa to zdecydowana przewaga gospodarzy. W bramce czynił cuda wprowadzony dopiero jako trzeci bramkarz Rafał Kołasiewicz, a cały zespół dobrze zagrał w obronie, tracąc w drugiej części gry tylko 11 bramek. Główna to zasługa odpowiedniej taktyki. Energetyk indywidualnie przykrył Sabacińskiego i Wiaka, najskuteczniejszych zawodników z Warszawy. Dzięki tej obronie Energia mogła grać to co najbardziej lubi, czyli kontrataki. Brylował w tym elemencie Adam Ciemniak, który zdobył 7 goli, najwięcej po stronie gospodarzy, a także Tomasz Romanowski. Najwyższe prowadzenie Energetyk uzyskał na dziesięć minut przed końcem spotkania. Wygrywał już ośmioma bramkami. Ostatecznie nasi szczypiorniści wygrali pięcioma.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: krab |
|