Wymęczone zwycięstwo
76 minut czekali kibice Pogoni Szczecin, zgromadzeni na stadionie imienia Floriana Krygiera w Szczecinie na gola, który w efekcie zapewnił Pogoni zwycięstwo i trzy punkty w meczu kończącym tegoroczne rozgrywki. Spotkanie, które poprzedziło odśpiewanie hymnu nie należało ani do najłatwiejszych, ani do najładniejszych. Przez długi czas stroną dominującą na boisku byli piłkarze GKP, jednak sytuacji podbramkowych było 'jak na lekarstwo', zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Do poziomu zawodów dostosował się również arbiter zawodów Piotr Wasielewski z Wielkopolskiego ZPN, który wielokrotnie miał kłopot z prawidłową oceną tego, co działo się na boisku.
Zgromadzeni w ilości boisku dziesięciu tysięcy kibice nie mogli być zadowoleni z przebiegu pierwszej połowy. W 16 minucie prowadzenie mogli objąć goście. W sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Maliszewski, na szczęście dla podopiecznych Piotra Mandrysza, naciskany z tyłu przez obrońcę Pogoni nie trafił czysto w piłkę. Portowcy pierwszą groźniejszą sytuację stworzyli w okolicach 30 minuty. Wówczas to głową próbował strzelać Mysiak, ale piłka przeleciała tuż obok bramki, strzeżonej przez Sławomira Janickiego. Dziesięć minut później ponownie w natarciu granatowo - bordowi, tym razem do dośrodkowania z rzutu rożnego dopada Marcin Nowak, ale piłka trącona głową zostaje wybita przez obrońcę. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy groźną kontrę przeprowadzają goście, defensywa gospodarzy zatrzymuje jednak byłego Portowca - Artura Andruszczaka.
W drugiej połowie mecz stał się troszeczkę ciekawszy, ale nadal nie był porywający. Słabo prezentował się bohater sobotniego meczu w Katowicach Piotr Petasz, który notował dużo niepotrzebnych strat, mogących zapoczątkować niebezpieczne akcje w wykonaniu gorzowian. W 56 minucie kolejną okazję stworzył Marcin Nowak, ale w efekcie Piotr Koman strzelił słabo i niecelnie. Cztery minuty później indywidualna akcja Andruszczaka, kończy się strzałem, a piłka przelatuje obok słupka. W 62 minucie piłkę rozgrywają Olgierd Moskalewicz i Maksymilian Rogalski, który pojawił się na boisku chwilę wcześniej. W polu karnym do futbolówki dopada Nowak, który naciskany przez zawodników GKP, zdążył oddać strzał, po którym piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Goście przeprowadzają kontrę, pozornie groźnie wyglądająca akcja kończy się strzałem wprost w bramkarza. W 69 minucie zrobiło się gorąco. Pietruszka dośrodkował w pole karne, gdzie był już Olgierd Moskalewicz, piłka zmierzająca ku bramce została jednak zablokowana przez defensywę przyjezdnych. Chwilę później dał o sobie znać Maksymilian Rogalski, który także umie pięknie egzekwować rzuty wolne. - Kto strzeli bramkę, ten wygra to spotkanie. - szeptano na trybunach. Tymczasem w 76 minucie trybuny mogły odetchnąć z ulgą. Z autu wyrzucał Marcin Nowak, podanie do Przemysława Pietruszki, który przerzuca do Maksymiliana Rogalskiego. Rogalski umiejętnie uwalnia się spod opieki zawodnika gości i silnym strzałem z ponad 30 metrów pokonuje bramkarza GKP Gorzów, któremu piłka podskoczyła jeszcze przed samym 'nosem'. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, jeszcze tylko w 90 minucie byliśmy świadkami brutalnego faulu Pawła Kaczorowskiego na Marcinie Nowaku, za który gorzowianin został ukarany żółtą kartką i gospodarze mogli się cieszyć z udanego zakończenia rozgrywek ligowych w tym roku.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: paulinus |
|