Gorączka sobotniego popołudnia
Choć Świnoujście to nie śródziemnomorski kurort, to jednak gorączka panująca w mieście potrafi znokautować wielu śmiałków. W sobotnie popołudnie w Twierdzy Uznam słońce nie przysłużyło się piłkarzom Sandecji, którzy zostali piłkarsko znokautowani przez Flotę. Mylił się także arbiter, który na szczęście zachował rozwagę odsyłając do szatni Flotusia. Klubowa maskotka Floty najgorzej zniosła upał.
Pierwsza połowa konfrontacji Floty z beniaminkiem ligi - Sandecją obfitowała we wszystko, czego kibice oczekują od dobrego, piłkarskiego spotkania. Były groźne akcje, szybkie wymiany podań, walka i wysoka temperatura widowiska. Ale po kolei. Początkowe dziesięć minut dla gości. Sandecja potwierdzała, że przyjechała nad morze ugrać korzystny wynik. 8. minuta to pierwsza pewna interwencja Prusaka, który poradził sobie z ni to strzałem, ni dośrodkowaniem Zawadzkiego. Po tej sytuacji, do głosu częściej zaczęli dochodzić gospodarze. - Udało się opanować plac gry - stwierdził po meczu Petr Němec. I tak było w rzeczywistości!
W 15. minucie dobra wymiana piłek na prawej flance pomiędzy Chi-fonem i Andraszakiem. Ten drugi wypatrzył wbiegającego Polaka, który uderzeniem z powietrza delikatnie chybił. Cztery minuty później kontrował Broź, który po umiejętnym zastawieniu się, oddał strzał w kierunku bramki. Tam jednak pełną czujność zachował Prusak. Kolejne minuty to najmniej pewny okres pracy Tomasza Cwaliny. Sędzia popełnił kilka błędów, wykazując aptekarską dokładność w odgwizdywaniu przewinień świnoujścian. Jak to wpłynęło na Flotę? Mobilizująco. W 26. minucie idealne podanie otrzymał Polak, który agresywnym dośrodkowaniem znalazł w polu karnym Staniszewskiego. Napastnik wyspiarzy nie zastanawiał się długo umieszczając piłkę w siatce Sandecji. Flota objęła zasłużone prowadzenie.
W 28. minucie seria zwodów Andraszaka w środku pola. Trzy minuty później kolejna bramka dla Floty. Bramka - stadiony świata. W szesnastce zawalczył niziutki Uchenna. Do odbitej na przedpole piłki dopadł Polak, który fantastycznie lokowanym strzałem w woleja podwyższył prowadzenie. Jeszcze przed przerwą, stadion musiała opuścić maskotka świnoujskiego klubu - Flotuś. Arbiter spotkania odesłał spontanicznie, aczkolwiek dziwnie reagującego ptaka do szatni. Nieoficjalnie, maskotka klubu z powodu upału i nerwów położyła się spać. Z wydarzeń sportowych godna zanotowania akcja ofensywna Uchenny. Czarnoskóry zawodnik zamiast strzelać, wdał się w bezsensowny drybling i niepotrzebnie stracił piłkę. W odpowiedzi najgroźniejsza sytuacja Sandecji. Pod poprzeczkę przymierzył Stefanik, ale na drodze piłki stanął Prusak. Do przerwy wynik próbował jeszcze zmienić Polak, ale bezskutecznie. Flota zeszła do szatni z prowadzeniem 2:0. W drugiej części tempo meczu spadło. - Myśleliśmy o obronie, aby nie stracić gola - przyznał trener gospodarzy. W 46. minucie okazja Andraszaka. Doświadczony skrzydłowy zbyt miękko lobował Kozioła i piłkę z przedpola zdołał wybić Frohlich. Kolejne minuty to uderzenia głową piłkarzy Sandecji. Swoją obecność na boisku najpierw zaznaczył Bania, a następnie Fabianowski w 66. minucie. Oba strzały niecelne. Ostatnia fala uderzeniowa Floty przetoczyła się po nowosączanach pomiędzy 80. a 83. minutą. Najpierw, prawym skrzydłem, popędził Kret, który silnym i płaskim zagraniem wypatrzył w polu karnym Staniszewskiego. Strzelec pierwszego gola jednak nie sprostał zadaniu umieszczeniu piłki w pustej bramce i trafił prosto w słupek! W 81. Skwara podał do wbiegającego Staniszewskiego, który wciąż rozpamiętując poprzednią akcję pogubił się w polu karnym. Uderzył Andraszak, ale po raz kolejny na posterunku między słupkami Kozioł. Bramkarz Sandecji nie miał nic do powiedzenia w 83. minucie. Rusinek do Kreta. Kret głową, od słupka, do bramki. To już drugie trafienie Kreta w barwach świnoujskiej drużyny. Pomocnik wyspiarzy urasta do roli idealnego jokera w talii Petra Němeca. W doliczonym czasie gry, ładne uderzenie Skwary sparował, najlepszy w drużynie gości, Kozioł. Kolejny mecz i kolejne pewne, bezkompromisowe zwycięstwo Floty. Świnoujścianie strzelają, stwarzają sobie dogodne sytuacje i co najważniejsze kontrolują boiskowe wydarzenia. W Twierdzy Uznam nie było w sobotę mowy, o równorzędnej, piłkarskiej walce. Sandecja została znokautowana i otrzymała sprawiedliwy, choć delikatny wymiar kary. Wyspiarze byli na boisku suwerenem i konsekwentnie zrealizowali swój plan zdobycia kompletu punktów. Faworyt meczu, a może już niebawem, lider rozgrywek nie zawiódł. Flota Świnoujście - Sandecja Nowy Sącz 3:0 (2:0) 1:0 - Staniszewski 26' 2:0 - Polak 31' 3:0 - Kret 83' Składy: Flota Świnoujście: Prusak - Fechner, Mazurkiewicz, Kubowicz, Jarun, Andraszak, Niewiada, Chifon (69' Skwara), Staniszewski, Nwaogu (57' Rusinek), Polak (65' Kret). Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Makuch, Frohlich, Jędruszczyk, Borovicanin, Broź (46' Skrzypek), Zawadzki, Berliński (46' Bania), Stefanik, Bębenek. Żółte kartki: Staniszewski, Mazurkiewicz, Skwara (Flota) - Berliński, Makuch (Sandecja) Sędzia: Tomasz Cwalina (Gdańsk) Widzów: 2500 Najlepszy zawodnik Floty: Łukasz Polak. Najlepszy zawodnik Motoru: Marek Kozioł. Najlepszy zawodnik meczu: Łukasz Polak.
�r�d�o: Sebastian Szczytkowski. SportoweFakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Szczytek77 |
|