Sześć goli i remis w Ustroniu
Wyjątkowo w piątek, ze względu na planowane na sobotę dożynki, Astra w meczu piątej kolejki podejmowała zespół słupskiego Gryfa. Kibice, którzy zdecydowali się wybrać na stadion przy ul. Wojska Polskiego obejrzeli ciekawe spotkanie, zakończone remisem 3:3. Ustronianie mają czego żałować, gdyż już po dwóch kwadransach prowadzili 3:0.
Mecz był bardzo ostry, o czym świadczy choćby fakt, że aż trzech zawodników z powodu kontuzji przedwcześnie zakończyło spotkanie, a zawodnik gości Szymon Gibczyński, zaledwie kilka minut po wejściu na boisko, z rozbitą głową opuścił stadion w karetce. Częściowo winę w tej sytuacji ponosi sędzia, który od początku był zbyt pobłażliwy dla piłkarzy. Już w 6. minucie Gryfici mogli objąć prowadzenie, jednak Łukasz Stasiak nie opanował piłki w polu karnym Astry.
Kilkadziesiąt sekund później oczy kibiców zwrócone były w drugą stronę. Z rzutu rożnego dośrodkował Andrzej Wojciechowski, a piłkę do siatki wpakował Łukasz Krzemiński. W 11. minucie znów ci dwaj zawodnicy wystąpili w głównej roli. Krzemiński odebrał piłkę w polu karnym Arturowi Sarnie, 'położył' na ziemi bramkarza, po czym odegrał do Wojciechowskiego, który już nie miał problemu ze zdobyciem drugiej bramki. Goście przycisnęli chcąc szybko odrobić straty i byli bliscy szczęścia. W 19 minucie błąd popełnił Arkadiusz Malec, jednak w ostatniej chwili piłkę z linii bramkowej wybił Łukasz Kwaśniak. Chwilę później sam na sam z bramkarzem Astry wyszedł Stasiak, Malec odbił piłkę nogą, a asekurujący go Maciej Płomiński wybił ją na rzut rożny. Tymczasem na murawie przed polem karnym gospodarzy leżeli już Kwaśniak i Gibczyński, którzy chwilę wcześniej w walce o piłkę zderzyli się głowami. Dla obrońcy Astry skończyło się na niewielkim opatrunku, mniej szczęścia miał zawodnik Gryfa, którego karetka odwiozła do szpitala. W 30. minucie po raz drugi na listę strzelców wpisał się Krzemiński, jednak końcówka pierwszej połowy należała do gości. Najpierw Michał Szałek wykorzystał dogranie z rzutu wolnego, a w doliczonym czasie gry kontaktowego gola głową zdobył Stasiak.
Po przerwie gra się jeszcze zaostrzyła. Gryfici za wszelką cenę chcieli wywieźć z Ustronia Morskiego punkty, tymczasem Astra nie nastawiała się na bronienie wyniku, tylko próbowała zagrozić bramce gości. Niewiele brakowało, a udałoby się to w 55. minucie. Dokładne podanie w pole karne otrzymał Krzemiński, jednak próbując lobować Ratajczyka przerzucił piłkę nad bramką. W 74. minucie w pole karne Astry wpadł Patryk Pytlak, który po interwencji obrońców padł na murawę niczym rażony piorunem. Sędzia bez chwili zastanowienia ukarał zawodnika Gryfa żółtą kartką sugerując symulowanie faulu, a że Pytlak jedną kartkę już wcześniej ujrzał resztę spotkania musiał spędzić w szatni. W 80. minucie gościom w końcu udało się wyrównać, a autorem bramki był kapitan zespołu Tomasz Bukowski, który dobijał piłkę po interwencji Malca. W końcówce Astra mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak najpierw Kamil Gumel pomylił się o centymetry, a chwilę później Maciej Lamparski w dogodnej sytuacji fatalnie spudłował. Z przebiegu meczu wydaje się, że remis był sprawiedliwym rezultatem. Szkoda, że do wysokiego poziomu spotkania po raz kolejny nie dostosował się arbiter, co tym razem skutkowało kilkoma, miejmy nadzieję, że niegroźnymi, kontuzjami. Następnym rywalem Astry będzie czołowy zespół ligi, Orkan Rumia. Wyjazdowy mecz planowany jest na niedzielę 13. września.
�r�d�o: www.e-kg.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: mane18 |
|