Wysokie zwycięstwo po najlepszym meczu w rundzie
Przed sobotnim meczem z Orłem wielu sympatyków piłki nożnej zadawało sobie pytanie czy Arkonia wydźwignie się z kryzysu, którego przejawy widać było w dwóch ostatnich kolejkach. Czy jest to zespół na tyle silny, dojrzały żeby w trudnym momencie podnieść się i odmienić złą kartę. Drugą niewiadomą było to jakie zmiany przeprowadzi w składzie trener Brzozowski, bo to że przeprowadzi wydawało się być oczywiste.
Arkonia w tym meczu była tak odmienionym zespołem, że złamała wszystkie kanony do których zdążyła nas przyzwyczaić, a już na pewno ten jeden dotyczący słabej gry w pierwszych połowach. Grę naszej drużyny w pierwszej odsłonie można określić mianem koncertowej. Spotkanie rozpoczęło się w wymarzony sposób, już w 2 minucie wynik spotkania otworzył strzałem głową Wojciech Kinczel. Był to pierwszy stały fragment gry wykonywany w tym meczu a jego skutki dla przyjezdnych były katastrofalne. Drużyna z Trzcińska nie dość, że straciła bramkę to taki obrót zdarzeń podciął jej skrzydła. Arkonia ciągle atakowała stwarzając sobie kilka sytuacji. Druga bramka padła w dość kuriozalnych okolicznościach. Obrońca przyjezdnych próbował zgrać górną piłkę głową do bramkarza jednak zrobił to na tyle nieprecyzyjnie, że wyłożył ją wprost pod nogi nadbiegającego Kornak. Krzysztof dobiegł do piłki i umieścił ją w bramce. Było 2:0 Arkonia jednak nie spoczeła na laurach i ciągle zawiązywała groźne ataki. Szczególnie aktywna była lewa strona boiska na której 'szalał' Kubik. To właśnie po akcji tą stroną padła trzecia bramka. Michalczyszyn wypuścił Kubika po skrzydle ten dośrodkował na krótki słupek, gdzie wbiegał Sylwesiuk strzelając trzecią bramkę. Czwart gol był również dziełem Roberta w zamieszaniu podbramkowym wykazał się największym sprytem i jako pierwszy dopadł do bezpańskiej piłki, którą zapakował do bramki. Była to 43 minuta pierwszej połowa a było praktycznie po meczu.
Druga odsłona to również dobra gra naszej ekipy z tą tylko różnicą, że akcje nie były prowadzone w takim tempie jak w pierwszej połowie. Można powiedzieć, że należała ona do Roberta Sylwesiuka, który kontynuował swój show. Piąta bramka padła po zespołowej akcji całej drużyny, którą sfinalizował Robert kompletując hattricka. Ręce same składały się do oklasków przy szóstej bramce. Długie podanie za plecy obrońców na gola zamienił super snajper Robert. Jego ostatnia bramka była okrasą całego meczu, w piękny sposób przelobował bramkarz pozwalając Robertowi Jurszy zapisać na swoim koncie asystę.W przekroju całego spotkania Arkonia konstruowała składne akcje ofensywne jednocześnie udowadniając, że ma najlepszą defensywę w lidze. Zespół Orła w tym meczu nie oddał ani jednego strzału na bramkę Norki.
�r�d�o: arkonia.szczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: karpikwb |
|