Taka porażka boli najbardziej
Stal Szczecin przegrała 1:2 z Hutnikiem Szczecin w meczu derbowym, rozegranym dziś o godzinie 11 na stadionie przy ulicy Nehringa w ramach 6. kolejki rozgrywek IV ligi. Bramkę dla Stali zdobył w 42. minucie Łukasz Bobko.
Był to niewątpliwie najlepszy mecz w wykonaniu Stalowców w tym sezonie. Walka, ambicja, zaangażowanie - były widoczne wreszcie w całym zespole, dzięki czemu skazywani na porażkę Stalowcy stanowili skałę nie do skruszenia dla zawodników ze Stołczyna. Dzięki ustawieniu 3-5-2 i zagęszczonemu środkowi pomocy, ataki 'Huty' rozbijały się 40 metrów od bramki strzeżonej przez Marcela Matusiaka. Podopieczni trenera Rysto Gogarowskiego potrafili wreszcie przejąć ciężar gry na swoje barki, co powodowało, że momentami przyjemnie oglądało się piłkę krążącą jak po sznurku od nogi do nogi.
W 42. minucie świetną piłkę zewnętrzną częścią stopy na lewe skrzydło zagrał Michał Masłowski, tam na pozycję wychodził Łukasz Bobko, który wykorzystując swoją szybkość znalazł się sam na sam z Ufnalem. Jego uderzenie w krótki róg z 14 metrów znalazło drogę do bramki Hutników i Stalówka mogła się cieszyć z zasłużonego prowadzenia. Z każdą upływającą minutą słabli środkowi pomocnicy (Kadłubowski, Masłowski, Juszczyk), którzy tak dobrze rozbijali ataki gospodarzy w pierwszej połowie. W konsekwencji powodowało to więcej przestrzeni do rozgrywania piłek przez doświadczonych piłkarzy Hutnika oraz większe zagrożenie bramki strzeżonej przez piłkarzy z Bandurskiego.
Z powodu kontuzji przedwcześnie boisko opuścić musieli dwaj dobrze grający skrzydłowi Stali: Dariusz Cupryn, któremu już w 22. minucie odnowiła się kontuzja mięśnia dwugłowego uda oraz Damian Klowan, zmieniony na początku drugiej połowy z powodu bolów w kolanie. Te wszystkie czynniki złożyły się na słabszy, niekonsekwentnie rozgrywany ostatni kwadrans spotkania. Mimo, że Hutnicy od 74. minuty grali w osłabieniu (czerwona kartka Walickiego - za dwie żółte), to właśnie oni stwarzali sobie dogodne sytuacje do zdobycia gola. W 78. minucie Stalowców wypunktował były kolega z zespołu Kuba Sowiński, który płaskim strzałem z linii pola karnego pokonał Matusiaka. Trzy minuty przed końcem meczu było już 2:1. W polu karnym Stali znalazło się dwóch Hutników i tylko jeden Stalowiec Michał Parys. Piłka dograna z lewej flanki trafiła wprost pod nogi Guni, a ten mając kilka metrów swobody, spokojnie wpakował piłkę do siatki. Po tej akcji Stalowcy długo nie podnosili się z murawy. W ostatnich minutach podoopieczni trenera Gogarowskiego nie mieli już siły na skonstruowanie akcji, która mogłaby ostatecznie doprowadzić do remisu. Stalowcy po raz trzeci w tym sezonie przegrali minimalnie różnicą jednej bramki (z Sokołem 0:1, z Wybrzeżem 1:2), a takie porażki - do tego po bardzo dobrej grze - bolą najbardziej. Mimo porażki, dziś na stadionie przy ulicy Nehringa mógł narodzić nam się zespół. Zespół, który tworzy monolit, walczy przez pełne 90 minut, bezbłędnie rozumiejąc się na boisku. Mógł, ale czy się narodził? Przekonamy się już za tydzień na Bandurskiego podczas spotkania z Gwardią Koszalin. Stal: Matusiak - Rutecki, Gronowski, Parys, Masłowski, Kadłubowski, Juszczyk, Cupryn (22' Kronkowski, Klowan (60' Tarasiewicz), Bobko, Kasprzak (76' Staciwa).
�r�d�o: stalszczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: karpikwb |
|