Wysoka porażka darłowian w Dygowie
Do spotkania 8 kolejki ligowej, w której rywalem Darłovii był Rasel Dygowo, podopieczni Jerzego Maciąga przystępowali w mocno osłabionym składzie.
Do pauzujących za kartki Remigiusza Wiernickiego, Mariusza Sawy i Pawła Bronisza dołączyli Mirosław Stermach, Marcin Rychlewski i Marcin Kotas co oznaczało, że praktycznie połowa wyjściowego składu nie mogła tym razem pojawić się na boisku. Skłoniło to trenera Darłowian do sporych przetasowań w składzie. Początek spotkania rozpoczął się udanie dla gości, którzy już po kilkudziesięciu sekundach za sprawą Grzegorza Kosiarskiego oddali cenny strzał na bramkę Rasela. W kolejnych minutach mecz miał wyrównany przebieg, a gra prowadzona była w środkowej strefie boiska. Darłovia pomimo osłabień prezentowała się dobrze i nic nie wskazywało, że ta część spotkania zakończy się wysokim prowadzeniem gospodarzy.
W pierwszym kwadransie gry miejscowi zaledwie raz poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Radka Grzebienia, ale ten popisał się szybkim wyjściem z bramki i pewnie zatrzymał akcję przeciwników na 11 metrze. W 18 minucie gry zawodnicy z Dygowa zdołali jednak umieścić piłkę w siatce. Długie zagranie z rzutu wolnego egzekwowanego z linii środkowej boiska skierowane zostało do Jacka Chołysa, który pomimo asysty Łukasza Czarnucha zdołał opanować piłkę i praktycznie z zerowego kąta uderzeniem z 'dużego palca' pokonał bramkarza Darłowian. Utrata bramki całkowicie podcięła skrzydła Darłowianom, którzy do tego momentu byli co najmniej równorzędnym rywalem dla miejscowych. Kilka minut później gospodarze powinni podwyższyć prowadzenie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale jeden z ich zawodników w sobie tylko znany sposób nie trafił do siatki będąc w odległości 3 metrów od linii bramkowej. Kilka minut później goście nie mieli już tyle szczęścia. Po odzyskaniu przez gospodarzy piłki w środkowej strefie boiska ta trafiła pod nogi Jacka Chołysa, który będąc już w polu karnym wygrał pojedynek biegowy z Łukaszem Czarnuche, a następnie zagrał futbolówkę wzdłuż pola karnego do Patryka Szcześniaka. Ten bez większych problemów umieścił ją w pustej bramce.
Kilka minut przed końcem pierwszej części spotkania Jacek Chołys ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem piłkę na połowie rywala stracił Tomasz Szopiński, ta bardzo szybko trafiła do napastnika Rasela, który na linii 16 metra ograł jeszcze Pawła Tarnionka, a następnie spokojnie pokonał 'podcinką' wychodzącego z bramki Radosława Grzebienia. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Chołys wpisał się trzeci raz na listę strzelców. Ponownie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, chociaż tym razem wydawać by się mogło, że znalazł się w niej będąc na co najmniej trzymetrowym spalonym. Była to ostatnia bramka Dygowian w tej części gry, która tak naprawdę dla Darłowian zakończyła się w chwili straty pierwszej bramki. Po tej sytuacji podopieczni Jerzego Maciąga grali bez wiary we własne możliwości, całkowicie oddając rywalom pole gry, sporadycznie zagrażając bramce przeciwnika. Darłowianie ustępowali przeciwnikowi zarówno pod względem piłkarskim, siłowym, szybkościowym, a co najważniejsze także pod względem ambicjonalnym. Na drugą część spotkania Darłowianie wyszli bez zmian w składzie. Nastąpiły za to drobne korekty w ustawieniu. Pozycjami zamienili się Łukasz Czarnuch z Tomaszem Szopińskim oraz Michał Jakubowski z Ireneuszem Krajewskim. Podobnie jak na początku pierwszej połowy ponownie gra stała się wyrównana i praktycznie taki miała przebieg do ostatniego gwizdka sędziego. Darłowianie kilkakrotnie zdołali przedostać się pod bramkę rywala zmuszając bramkarza Rasela do interwencji, a swój udział w tym mieli także zawodnicy, którzy w międzyczasie pojawili się kolejno na boisku: Kamil Kania, Konrad Górka, a na koniec Tomasz Jazowski, który był najbliższy umieszczenia piłki w siatce w 80 minucie gry. W międzyczasie zawodnicy z Dygowa, także starali się pokonać kolejny raz Radosława Grzebienia, ale tym razem napotkali bardziej zdecydowaną w swoich interwencjach defensywę Darłowian, efektem czego poza strzałem z rzutu wolnego, który wylądował na poprzeczce bramki gości, oraz dogodnej sytuacji strzeleckiej, którą zmarnował Jacek Chołys w 75 minucie gry. Skcje gospodarzy były skutecznie rozbijane przed przyjezdnych. W 85 minucie gry dobra postawa Darłowian w drugiej odsłonie została nagrodzona bramką. Na długie zagranie z prawego skrzydła zdecydował się Kamil Kania, a adresatem okazał się Dawid Wierzbowski, który opanował futbolówkę już w polu karnym i umieścił ją w siatce tuż przy prawym słupku. Jak się jednak okazało na odpowiedź ze strony gospodarzy nie trzeba było zbyt długo czekać. Tuż przed końcowym gwizdkiem rzut wolny w odległości 20 metrów od bramki sprokurował Paweł Krawczyk, a ładnym uderzeniem popisał się Mariusz Skok, posyłając piłkę do siatki ponad murem. Bliski skutecznej interwencji był Radek Grzebień, ale futbolówka mimo, że już znalazła się na jego palcach zdołała wpaść do siatki. Kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył spotkanie. Końcowy wynik spotkania pokazał jak wiele dla drużyny znaczą zawodnicy, którzy nie mogli wystąpić w niedzielnym spotkania. Różnica w poziomie gry była widoczna gołym okiem, a na fakt, że druga część spotkania zakończyła się remisem na pewno miał wpływ wynik spotkania, który rozstrzygał losy spotkania już po 45 minutach. Kolejnym rywalem Darłowian będzie Gryf Polanów i będzie to idealna okazja na zmazanie plamy jaka pozostała po wyjeździe do Dygowa. Do wyjściowego składu wrócą Remigiusz Wiernicki i Marcin Rychlewski co powinno trenerowi zwiększyć i tak mocno ograniczone możliwości wyboru.
�r�d�o: darlovia.darlowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: szopinho |
|