Lekcja pokory dla Mewy
W sobotę, 4 kwietnia 2009 roku na Stadionie Miejskim w Resku doszło do pierwszych tej wiosny derbów powiatu. Przy słonecznej pogodzie naprzeciwko siebie stanęły miejscowa Mewa oraz Radowia Radowo Małe.
Mimo przedmeczowych spekulacji, już pierwsza połowa udowodniła, że piłkarze gości całkowicie zapomnieli o zeszłotygodniowej porażce. Defensywne ustawienie drużyny z Radowa nie pozwalało, zmęczonym po dwóch ciężkich meczach z drużynami z czołówki tabeli, piłkarzom Mewy na rozwinięcie skrzydeł. W pierwszych minutach spotkania w obu drużynach mnożyły się niecelne zagrania, a także głupie straty piłki na rzecz przeciwnika. Piłkarze z Reska, w przeciwieństwie do przeciwnika poruszali się po boisku bardzo ociężale.
Wykorzystywali to zawodnicy Radowa, którzy raz po raz długimi podaniami próbowali otworzyć drogę do bramki gospodarzy, niestety bezskutecznie. Około 10 minuty spotkania goście wykonywali rzut rożny z prawej strony boiska. Do mocno bitej piłki wyszedł Tichanów, jednak źle obliczył lot tej piłki i jedyne co mógł zrobić to po raz kolejny wybić ją na rzut rożny. Chwilę później strzał na bramkę oddał pomocnik z Radowa. Piłka odbija się od pleców Marcina Pawłowskiego i zmylony Tichanów zmuszony jest do wybicia jej na rzut rożny. Między 20 a 30 minutą Mewa marnuje trzy doskonałe okazje do objęcia prowadzania. Najpierw na niepotrzebny strzał z ostrego kąta (w środku pola było 2 nie pilnowanych piłkarzy z Reska) decyduje się Waldon. Chwilę później z 5 metrów piłkę nad poprzeczką przenosi Pietrowski, a kilka minut później strzał Czyża w ładny sposób broni bramkarz Radowa. W 35 minucie sprawdziło się powiedzenie „Niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Długą piłkę ze środka pola zagrał zawodnik Radowi. Piłkę przyjął Jacek Talarowski, który płaskim strzałem z 16 metrów pokonał bezradnego w tej sytuacji bramkarza gospodarzy. Piłkarze z Reska rozdrażnieni tą bramką od razu po rozpoczęciu rzucili się do ataku. Indywidualną akcję przeprowadził Radek Cytowicz, ale oddał zbyt lekki strzał i bramkarz zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
W trakcie przerwy trener z Reska dokonał dwóch zmian. Boisko opuścił kontuzjowany Mirek Pietrowski oraz Krzysiek Waldon. Za nich pojawili się Błaszczyk i Wasiak. Od samego początku do ofensywy przeszli gospodarze. Co chwila to z jednej, to z drugiej strony próbowali oni zacentrować piłkę na czyhających w polu karnym napastników. Formacja obronna Radowi umiejętnie przerywała jednak wszystkie ataki. Mimo wielu sytuacji podbramkowych tak naprawdę ani razu nie udało się drużynie z Reska oddać strzału, który mógłby zagrozić bramce gości. Upływający czas działał na korzyść Radowi, której to zawodnicy umiejętnie go przedłużali, celebrując wszystkie rzuty wolne oraz zagrania z autu. Z przebiegu całego meczu nie można powiedzieć, że Mewa była gorszym zespołem. Gdyby w pierwszej połowie wykorzystała ona wypracowane sytuacje, to wynik meczu mógłby być całkiem inny. Szkoda straconych trzech punktów, ale to właśnie jest sport. Najbliższe dwa mecze w lidze (Wicher Brojce, Promień Mosty) pokażą, na co tak naprawdę liczyć może w tym sezonie drużyna z Reska. Najpierw jednak pucharowa potyczka z trzecioligowym Dębem Dębno (środa, godz.16:00). Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy.
�r�d�o: www.lksmewaresko.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Tichan |
|