Stal Szczecin zremisowała z Sokołem Pyrzyce 3:3 (2:0) w meczu 19. kolejki Bosman IV ligi. Stalowcy po raz kolejny tej wiosny stracili cenne punkty na własne życzenie.

Wczorajsze spotkanie rozgrywane było w piknikowej, wiosennej atmosferze, która udzieliła się nie tylko kibicom, ale i piłkarzom obu drużyn. Mimo tego, mecz mógł się podobać. 'Gra bez życia', jak oceniali mecz obecni na trybunach niektórzy fachowcy piłkarskiego rzemiosła, często powoduje, że spotkanie jest nudnym, nieciekawym dla kibica widowiskiem. Jednak wczoraj 'gra bez życia' powodowała, że obie drużyny z dużo większą łatwością dostawały się pod pole karne przeciwnika. 27 strzałów, w tym 17 celnych i aż 6 goli - te liczby mówią same za siebie.

Stalowcy przystąpili do tego spotkania bez kontuzjowanego Piotra Grabarczyka i pauzującego za kartki Pawła Juszczyka. Do kadry powrócił natomiast Kuba Sowiński.

Pierwszy sygnał do ataków dał w 10 minucie Maciej Czyżewski. Jego strzał z rzutu wolnego ponad bramkę wybił bramkarz Sokoła Gojlewicz. W odpowiedzi goście - jednak nikt nie sięgnął piłki zaganej z prawej strony boiska.

W 22. minucie pierwszą bramkę tej wiosny zdobył Maciej Czyżewski! Popularny 'Mały' wykorzystał świetną piłkę od Kikuna i strzałem z pierwszej piłki pokonał Gojlewicza. To 12 trafienie Czyżewskiego w tym sezonie.

W odpowiedzi groźnie zaatakowali pyrzyczanie. Po pierwszym rzucie wolnym piłka kontrolowana przez Szpakowskiego wyleciała poza boisko. W drugiej sytuacji nasz bramkarz fantastycznie obronił uderzenie z trzech metrów po wrzutce za linię obrony. Warto odnotować, że 'Czarny' wystąpił w tym spotkaniu z 'podkręconym' stawem skokowym i mocno opuchniętą kostką, a mimo tego kilkukrotnie zapobiegł utracie bramki.

Nie minęły trzy minuty, a już było 2:0 dla Stali. Mateusz Maćkiewicz z dziecinną łatwością wbiegł pomiędzy trzech rywali, po chwili znalazł się sam na sam z Gojlewiczem i strzałem w lewy górny róg podwyższył wynik na 2:0. W tym momencie pierwsze tej wiosny zwycięstwo Stali na Bandurskiego wydawało sie niezagrożone...

W 28. minucie na bramkę Szpakowskiego groźnie uderzał Kaczyński, a na pomoc bramkarzowi Stali przyszła poprzeczka.

30 minuta upłynęła pod znakiem oblężenia bramki Sokoła. Najpierw próbował Bobko - lepszy okazał się Gojlewicz. Po chwili Sowiński - znów górą bramkarz. Po nim Kostrubiec - ponad bramką. Sześć minut później Mateusz Jakubiak przyjął piłkę w polu karnym i strzelił bez namysłu. Znów tylko golkiper Sokoła zapobiegł utracie kolejnej bramki.

Na drugą połowę Stalowcy wyszli z Damianem Klowanem w składzie. W szatni pozostał Łukasz Bobko. Już w pierwszej akcji po zmianie stron mogło być 3:0. Czyżewski wypuścił w 'uliczkę' Kubę Sowińskiego, jednak jego uderzenie minęło o metr słupek bramki.

'Chyba go poniosło', komentowali rozbawieni rezerwowi zagranie 'krzyżakiem' Mateusza Maćkiewicza.

W 50. minucie powinno być 3:0 dla Stali. Prawą stroną szarżował Kikun, zagrał na siódmy metr, tam piłkę przepuścił Sowiński, dopadł do niej Maćkiewicz, ale znów górą był bramkarz Sokoła, do spółki z obrońcami.

Stal atakowała, a Sokół strzelił kontaktowego gola. Piłka zagrana z lewej strony trafiła do Mateusza Rybki, a ten uderzył głową w samo okienko. To była 55. minuta meczu. Po straconej bramce Stalowcy nieco opadli z sił i zamiast łatwego zwycięstwa, zaczęło się nerwowe wyczekiwanie.

Jednak w 62. minucie Stalowcy pokazali charakter. Po kopii sytuacji z 50. minuty i uderzeniu Czyżewskiego z siedmiu metrów tym razem golkiper pyrzyczan musiał skapitulować. Zasłużone 3:1 dla Stali.

W 70. minucie, po nastrzeleniu piłki na rękę Bogusława Kostrubca, arbiter tego spotkania podyktował rzut karny dla gości. Skutecznym egzekutorem okazał się Rybka. Prowadzenie Stali znów zrobiło się bardzo kruche.

Na 6 minut przed końcem dwukrotnie zaatakowali goście, jednak obronną ręką z opresji wyszedł Adrian Szpakowski.

Co udało się w 84. minucie nie udało się w 89. Źle wyrzucony aut przez Rafała Szyszkowskiego w środkowej części boiska był zalążkiem akcji bramkowej Sokoła. Na bramkę Stali popędził wprowadzony cztery minuty wcześniej Panasiuk. Minął dwóch obrońców, znalazł się sam na sam ze Szpakowskim, 'Czarny' obronił futbolówkę, jednak niefortunnie nastrzelił wracającego Roberta Gronowskiego, który w pełnym biegu odbił piłkę, a ta wpadła do siatki Stali...

Stalowcy pod wodzą Rysto Gogarowskiego zdobyli w dwóch spotkaniach 2 punkty, a wiosną na 15 możliwych oczek, tylko 6, notując serię trzech remisów z rzędu. Obecnie strata do liderującego Piasta Choszczno wynosi 7 punktów. Za tydzień Stalowcy jadą do Manowa na spotkanie z Leśnikiem. Niech trzy punkty przyjadą do Szczecina!

ďż˝rďż˝dďż˝o: Michał Owsianowski/www.stalszczecin.pl