Przełamanie Romańczyka
Wiosna zawitała do Szczecinka. Podczas meczu z Cartusią Kartuzy świeciło słońce, a przyjemny wiatr od jeziora sprawiał, że warunki do gry były wręcz idealne. Piłkarze ochoczo wyszli na boisko, a jeszcze milszą atmosferę wprowadził gest gospodarzy, który wręczyli piłkę dla obchodzącego imieniny zawodnika Cartusii - Ryszarda Dawidowskiego. A że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki, solenizant serdecznie wyściskał kapitana Darzboru Seweryna Fijołka. W końcu sędzia Artur Aluszczyk zagwizdał po raz pierwszy.
Od początku do zdecydowanych ataków ruszyli gospodarze, ale chyba nie spodziewali się, że obejmą prowadzenie tak szybko. W 6 minucie Konrad Romańczyk (na zdjęciu) wykorzystał błąd Ireneusza Stencla i będąc przewracanym zdołał przechytrzyć zarówno defensora, jak i bramkarza. - Po bramce sędzia powiedział mi, że gdybym nie zdobył gola w tej sytuacji, pokazałby czerwoną kartkę dla Stencla i odgwizdał rzut karny.
Jednak nie było takiej potrzeby. Tymczasem gospodarze wciąż atakowali. W 12 minucie groźną kontrę przeprowadził Kamil Chicewicz, a strzał Romańczyka obronił Maciej Czyżniewski. Chwilę później pierwsze celne uderzenie oddali goście. W 21 i 29 minucie Czyżniewski kolejny raz wygrywał pojedynki oko w oko z Romańczykiem. Szansę miała też Cartusia, ale Marcin Stelmaszyński zdecydowanym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. Gospodarze niemal bez przerwy przeprowadzali groźne akcje ofensywne. Oprócz Romańczyka ważną rolę odgrywał w nich Chicewicz. Sam miał dwie okazje na podwyższenie prowadzenia, ale najpierw strzelił z pierwszej piłki obok bramki, a później przegrał pojedynek z Czyżniewskim. Obrońcy Cartusii nie radzili sobie z atakami Darzboru. W 40 minucie Piotr Karasiński uciekł się do faulu w polu karnym i powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Romańczka. Decyzja sędziego była błyskawiczna - żółta kartka dla obrońcy i rzut karny. Na trybunach zapanowała radość, gdyż kibice nie mieli w tym sezonie okazji oglądać jedenastki wykonywanej przez Darzborowców. Piłkę ustawił Romańczyk, strzelił na dwa tempa, a piłka odbijając się od słupka wpadła do bramki. - Czekałem do końca co zrobi bramkarz, stąd decyzja o takim wykonaniu rzutu karnego. W drugiej połowie gra Darzboru nie była już tak efektowna. Okazało się, że było to pokłosiem decyzji trenera Tadeusza Datty, który w przerwie zmienił taktykę na bardziej defensywną, za priorytet uznając obronę wyniku. Swoją szansę zwietrzyła w tym Cartusia, coraz śmielej przedostając się pod bramkę gospodarzy. W 58 minucie w sukurs gospodarzom przyszła poprzeczka, a w 66 minucie słupek. W tej drugiej sytuacji Karasiński dobił odbitą piłkę, zdobywając gola. Znajdował się jednak na pozycji spalonej. Darzbór szukał okazji w kontratakach. Najgroźniejszym był ten z 74 minuty zakończony strzałem Chicewicza. Ambitnie walczący o zmianę wyniku goście tuż przed końcem meczu mogli zdobyć gola, ale Karasiński przestrzelił w najprostszej sytuacji. Spotkanie kosztowało piłkarzy obu drużyn sporo sił. Gospodarze raz po raz podbiegali pod ławkę rezerwowych, gdzie Paweł Ludwiczak rozdzielał im napoje, mając nadzieję, że dzięki temu otrzyma od trenera szansę gry (nie otrzymał). Niestety nie udało uniknąć się kontuzji - Seweryn Fijołek doznał poważnego urazu łokcia i jego występ w kolejnych meczach jest bardzo wątpliwy. Życzymy powrotu do zdrowia!
�r�d�o: www.darzbor.yoyo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|