Punkty cieszą, gra mniej
Hubertus przyjechał do Redła osłabiony brakiem kilku piłkarzy z podstawowego składu (kartki Romka Sztuby i Tomka Kopiszki, kontuzje i praca) mimo to zaprezentował interesującą jedenastkę, co jest efektem zimowych wzmocnień i powrotów. Nowe twarze w porównaniu z jesienią to bramkarz Przemek Sokołowski z Wielimia i pomocnik Daniel Kozłowski z Darzboru, oraz wracający po kontuzji Przemek Kunda, po pracy w Irlandii Patryk Grzelak, a po grze w juniorach UKS SMS Łódź i Bałtyku Koszalin Mateusz Andrasz.
Mimo tych wzmocnień białoborzanie wypadli w Redle gorzej niż podczas ostatnich sparingów po części z powodu przenikliwego zimna i źle przygotowanego boiska, po części dlatego, że zawiodła też nieco, pod nieobecność Mariusza Sztuby, zespołowa gra. Nie zawsze właściwie rozumiano intencje Daniela Kozłowskiego, który pokazał kilka interesujących zagrań zanim z powodu kontuzji opuścił boisko. Redłovia grała ambitnie, choć chwilami za ostro. Nie potrafiła jednak stworzyć klarownych sytuacji. Prowadzenie dla Hubertusa padło po rzucie rożnym, który egzekwował Emil Krzyżanowski. Najwyżej do piłki wyskoczył Przemek Kunda, kierując ją głową w światło bramki, a jej lot przedłużył Robert Sztuba. Ten sam piłkarz zdobył w 31 minucie rzut karny za zagranie ręką. O dziwo Hubertus oddał inicjatywę gospodarzom. Na boisku zapanował bałagan. Pierwszą połowę Redłovianie powinni kończyć w 10, gdyż mający już żółtą kartkę Piotr Makowski sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Kubę Rząsę. Kiedy jednak 5 minut po przerwie Ryszard Wiczyński głową zamienił na gol precyzyjne dośrodkowanie Roberta Sztuby wydawało się, że jest po meczu. W 58 minucie mogło już być 4:0. Edward Wiczyński podjął się wykonania rzutu karnego (znów zagranie ręką), lecz bramkarz Tkacz popisał się skuteczną obroną. Gospodarze walczyli zawzięcie do końca, nie zawsze niestety fair, w dodatku niepotrzebnie wdając się w dyskusje z arbitrem. W efekcie kończyli mecz w 9, a Hubertus nie potrafił do końca zapanować nad boiskowym chaosem. Parę fajnych zagrań pokazali najmłodsi w Hubertusie Michał Paduch i Mateusz Androsz, lecz nie zmieniło to obrazu gry. Redło mogło nawet, po kiksie obrońcy, zdobyć gola, ale piłka poszybowała za wysoko. W sumie zasłużona i niczym nie zagrożona wygrana przyjezdnych, choć sama gra Hubertusa przedstawia jeszcze wiele do życzenia. relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|