Wałcz poległ w Redle
W siódmej rundzie PLO wałczanie zmierzyli się na boisku w Redle z Pametem Świdwin. Dopóki sił starczyło walczyli jak równy z równym, a do przerwy to nawet lekko przeważali. W drugich czterdziestu pięciu minutach opadli z sił a gospodarze strzelili cztery bramki i odnieśli zasłużone zwycięstwo.
Meczu z takim przeciwnikiem i do tego na wyjeździe nie wygra się gołą jedenastką. Bukowińczycy byli co prawda przez większość spotkania równorzędnym przeciwnikiem dla świdwińskich oldbojów, ale pary brakło. Zaczęło się dla nas rewelacyjnie, gdy trójkową akcję Jabłoński, Rutkowski, Mucha ten ostatni wykańcza wspaniałym strzałem z kilkunastu metrów. Prowadzeniem cieszyliśmy się tylko 10 minut, bo po rzucie rożnym nasz bramkarz krzyknął ,,moja", ale piłki nie złapał. Napastnik Pametu skorzystał z prezentu i z kilku metrów wpakował piłkę głową do siatki. Kolejny prezent Pamet otrzymał od sędziego bocznego, który zasygnalizował przekroczenie przez piłkę linii bramkowej po niezbyt mocnym strzale gospodarzy, chociaż zarówno on jak i główny byli kilkadziesiąt metrów od naszej bramki! Ręce opadają. Świdwinanie sami byli zaskoczeni tym werdyktem a od tego momentu gra się zaostrzyła, nie brakowało złośliwości z obu stron a sędzia nie potrafił ugasić rozpalonych głów. Do remisu doprowadza w 38 minucie Tomek Iłowiecki, obracając się sprytnie na 6 metrze i strzelając obok bezradnego bramkarza Pametu. Drugie 45 minut to cztery bramki gospodarzy i tylko jedna nasza. Nieszczęście zaczęło się 5 minut po przerwie, gdy Leszek Bułakowski tak długo zwlekał z wybiciem piłki aż mu podskoczyła na nierówności boiska a napastnik gości popędził na naszą bramkę i zrobiło się 2:3. Kolejne 10 minut i kolejny babol naszego bramkarza. Nie było już co bronić więc rzuciliśmy się do ataku a skończyło się dwoma zabójczymi kontrami Pametu, a gol na 5:2 palce lizać. W 77 minucie mecz został przerwany na wniosek kapitana gości, który zażądał sprawdzenia uprawnień do gry gospodarzy. Żądanie jak najbardziej zasadne, ale słów jakie wtedy usłyszał od kolegów (?) z Pametu lepiej nie cytować. Po wznowieniu spotkania graliśmy praktycznie po ciemku a sędzia litościwie dyktuje dla nas karnego, którego jednak nie było! Zmuszony do dwukrotnego wykonywania jedenastki kapitan gości myli bramkarza i zmniejsza rozmiary porażki. To już drugi kolejny mecz wałczan, w którym na wyjazd wybierają się w jedenastu a dodatkowo dwóch z nich zmuszonych było zagrać z kontuzją. Ciekawe co tym razem mają do powiedzenia ci nasi koledzy, którzy na mecze wyjazdowe nie jeżdżą a na spotkanie u siebie na pewno stawią się jak nigdy nic. relacjďż˝ dodaďż˝: kpt |
|