Vielgovia na tarczy
Około 30 pierwszych minut gry to Vielgovia rozgrywała dobry mecz i miała optyczną przewagę, a tak grającą drużynę chcielibyśmy oglądać zawsze. Akcje były składne i co rusz sunęły ataki Vielgovii na bramkę Mewy, stwarzając duże jej zagrożenie. I kiedy wydawało się, że zdobycie bramki przez piłkarzy Vielgovii jest tylko kwestią czasu, nastąpił feralny moment gry. Było to w 20 minucie, kiedy to piłkarz Mewy, ze środka boiska, wrzucił niegroźną piłkę w pole karne Vielgovii. Pewnie wyszedł do niej, Matusiak krzycząc "moja" i łapiąc ją. W tym momencie zaatakował go ciałem napastnik Mewy i piłka wypadła Karolowi z rąk spadając mu w bok za plecy. Tam przejął ją Mariusz Błaszczyk z Mewy i pewnie umieścił w bramce Vielgovii. Szkoda było tak głupio straconej bramki. Nie załamało to jednak naszych piłkarzy, którzy starali się odrobić straty. W 26 minucie piłkarz Mewy popisał się ładnym lobem z dystansu, a piłka spadła na górną siatkę bramki Vielgovii. 4 minuty później sędzia odgwizdał wolnego po faulu na Damianie Drzewuckim, tuż przed linią pola karnego. Egzekutorem był Andrzej Jendrysiak. Precyzyjnie uderzona piłka leciała w światło bramki Mewy, a bramkarz z trudem sparował tą mocno bitą piłkę na róg. Po 30 minutach gra obu drużyn stała się wyrównana. W 44 minucie Adrian Drzewucki podprowadził piłkę pod linię pola karnego i oddał silny strzał na bramkę Mewy. Niestety piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki.
W pierwszych minutach pierwszej połowy zszedł z boiska nowy napastnik Vielgovii-Kruszelnicki, który prawdopodobnie nabawił się jakiejś kontuzji. Trudno go ocenić, gdyż grał za krótko, ale wydaje się, że może być on wzmocnieniem dla Vielgovii. Wszedł za niego Dziatlik. W pierwszych minutach drugiej połowy z kolei zszedł z boiska Józefczuk, którego zastąpił Gnietecki, a następnie zszedł M. Kaczmerek, zastąpił go Przybysz. Dwaj młodzi piłkarze musieli zejść, gdyż część meczu grali w juniorach. Po tych zmianach obraz gry diametralnie się zmienił, a nasi piłkarze powrócili do starych nawyków. Niedokładne podania, źle przyjmowana piłka (odskakiwała od nogi), gra bez pomysłu, nie wychodzenie na pozycję, odpuszczanie sobie po stracie piłki czy bierne czekanie aż piłka doleci do nogi, to najpoważniejsze mankamenty w grze Vielgovii w drugiej połowie. Za to drużyna Mewy zaczęła poczynać sobie coraz śmielej i przewaga tej drużyny zaczęła być już widoczna. W 75 minucie, po jednym z ataków Mewy, z lewej strony nastąpiło dokładne dośrodkowanie do nie obstawionego Klaudiusza Wasiaka, który główką zdobył ładnego gola na 2:0. W 89 minucie, po trójkowej akcji, z pierwszej piłki piłkarzy Mewy, wynik meczu podwyższył na 3:0 Paweł Łabas. Już minutę później, czyli w 90 minucie, tuż po wznowieniu gry przez Vielgovię, atakowany Przybysz z boku pola karnego Vielgovii, chciał nogą cofnąć piłkę, lecz zawodnik Mewy nie dał się na to nabrać i przejął piłkę. Podbiegł z nią w kierunku linii końcowej boiska i dośrodkował, a tam Martin Fabisiak silnym strzałem umieścił ją w bramce Vielgovii (znowu z lewej strony). Z przebiegu gry, może zbyt wysoka porażka Vielgovii i chociaż to nie zmienia postaci rzeczy, piłkarze Vielgovii zasłużyli przynajmniej na honorowego gola. relacjďż˝ dodaďż˝: oleko |
|