Na koniec wakacji, skolwiński Świt udał się do Mieszkowic by rywalizować o ligowe punkty z tamtejszym Mieszkiem. Po dwóch dotąd rozegranych seriach spotkań żadna z drużyn nie miała na swoim koncie porażki, dlatego pojedynek ten wzbudzał sporo emocji.

Od początku spotkania obie jedenastki grały bardzo zachowawczo, jednak lepsze wrażenie sprawiali przyjezdni, którzy często zagrażali bramce rywali. Świtowcy mogli objąć prowadzenie po sytuacji sam na sam z bramkarzem Mieszka, w której znalazł się Krzysztof Niemiec, jednak niestety jego intencje wyczuł golkeaper gospodarzy. Kilka minut później po stałym fragmencie gry ten sam zawodnik zdobywa bramkę strzałem głową, niestety sędzia dopatruje się wątpliwego przewinienia innego z graczy ze Skolwina,a konkretnie Piotra Łozińskiego i gol nie zostaje uznany. Miejscowi natomiast w tym okresie gry starali się zdobyć bramkę strzałami z dystansu, jednak ich próby były bardzo niecelne. Tymczasem po indywidualnej akcji, na strzał z ponad 20 metrów zdecydował się kapitan Świtu - Tomasz Danikiewicz, który umieścił piłkę w samym okienku bramki rywali i  dał prowadzenie swojemu zespołowi. Jeszcze przed przerwą doszło do nieprzyjemnego incydentu, kiedy to Piotr Jakimowicz czystym wejściem odebrał piłkę zawodnikowi gospodarzy, ten był odmiennego zadania i domagał się odgwizdania faulu, sędzia jednak nakazał grac dalej, natomiast piłkarz Mieszka w przypływie frustracji brutalnie sfaulował młodego Świtowca. Arbiter Karol Purczyński pokazał mu za to wejście żółta kartkę, ten jednak zachował się agresywnie i podbiegł do zawodnika Świtu przeklinając wyrażając swą złość, sędzia ukarał Artura Szkolwiniego kolejnym kartonikiem w konsekwencji czego pokazał mu czerwona kartkę. Niestety po chwili sugerując się podpowiedzią swojego arbitra wycofał się ze swojej decyzji i zamiast ukarać drugą żółtą agresywnego piłkarza gospodarzy, pokazał żółty kartonik Pawłowi Conowi, który według arbitrów na niego zasłużył. Do przerwy na boisku nie wydarzyło się już nic godnego uwagi.

Pierwsze minuty po wznowieniu gry nie wskazywały na to, że zdarzenia boiskowe nabiorą takiego obrotu. Zawodnicy ze Skolwina przystąpili do tej części gry lekko zdekoncentrowani, co wykorzystali miejscowi. Wykorzystując niekonsekwentne krycie do bezpańskiej piłki doszedł Wasilewski, który długo się nie namyślając zdecydował się na strzał, a piłka po jego zagraniu odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadł do siatki Świtu. Na trybunach zapanowała euforia, a podenerwowani Skolwinianie chcieli szybko odpowiedzieć na bramkę wyrównująca. Bliski osiągnięcia celu był Szymon Kufel, jednak niestety piłka po jego strzale głowa trafiła w poprzeczkę bramki rywali. Tymczasem gospodarze oddalając zagrożenie od własnego pola karnego posyłali długie piłki na ruchliwego Pawła Cona. Po jednym z takich podań w bocznym sektorze boiska z napastnikiem bark w bark stoczył pojedynek Mariusz Pikuła, jednak arbiter uznał że popularny „Mario” nieprzepisowo powstrzymywał przeciwnika i podyktował rzut wolny. Do dośrodkowanej piłki wyskoczył wbiegający Mazurek, który mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Mateuszowi Kopocińskiemu. Świtowcy próbowali zmienić niekorzystny rezultat, jednak niestety brakowało im zdecydowania pod bramką rywali. Bartosz Kutko oraz Maciej Boczek szukali również szansy w strzałach z dystansu, jednak te były niecelne. Tymczasem gospodarze kolejny raz zagrozili podopiecznym Jacka Chyły właśnie strzałem z dalszej odległości, jednak tym razem czujny był Mateusz Kopociński. Piłkarze Świtu dwoili się i troili, jednak wraz z upływającym czasem w nich szeregi wdarła się nerwowość i niedokładność, a momentami w rozgrywaniu piłki przeszkadzało również nierówne boisko. Gospodarze poprzez długie wybicia piłki dowieźli korzystny rezultat do końca i odnieśli trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Natomiast podłamani Świtowcy musieli przełknąć gorycz porażki, co było tym bardziej trudne, że nie byli tego dnia zespołem gorszym.


Warto natomiast nadmienić, że kolejne zwycięstwo w tym sezonie odnieśli juniorzy Klubu ze Skolwina, którzy po hat-tricku Sebastiana Sobczaka ograli swoich rówieśników z Mieszkowic 1-3. Niepokojący jest natomiast fakt, że w tym spotkaniu odnowiła się kontuzja barku Karolowi Kępskiemu, zawodniowi pierwszego zespołu. mamy nadzieje, że uraz nie okaże się poważny i że młody zawodnik, już wkrótce powróci do gry.