Chemik bezbramkowo remisuje z Tychami
W sobotnie popołudnie na stadionie w Policach piłkarze Klubu Piłkarskiego Chemik POLICE podejmowali na swoim boisku GKS Tychy.
Mecz stał na niskim poziomie i przez pełne 90 minut kibice nie obejrzeli ani jednego gola. Co więcej goście nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Mateusza Wiśniewskiego. Chemik: Wiśniewski - Brzeziński, Szałek J., Szałek M., Bouba, Miśta, Jóźwiak (80' Szałek Mat.), Muskała (80' Rembisz), Jarymowicz, Jakuszczonek (69' Krzyżanowski), Sajewicz GKS Tychy: Kojdecki - Kozłowski, Kopczyk, Zadylak, Masternak, Wania, Odrobiński, Kasprzyk (64' Wróbel), Matysek (88' Mańka), Bizacki (46' Ziaja), Wesecki Statystyki (KP - GKS): Strzały celne: 2 - 0 Strzały niecelne: 6 - 5 Faule: 12 - 19 Żółte kartki: 0 - 3 (Ziaja, Kasprzyk, Odrobiński) Rzuty rożne: 1 - 2 Spalone: 1 - 2 Sędziowali: Krzysztof Zelek - Łukasz Reinowski, Tomasz Palacz - Tomasz Szubiński (Kujawsko-Pomorski ZPN) Pogoda: zachmurzenie, 18 st. C Widzów: 500 Pierwsi w spotkaniu zaatakowali policzanie. W 3 minucie Leszek Muskała zagrał do wybiegającego z linii obrony Marka Sajewicza, „Jojo” w polu karnym nie opanował jednak piłki i z akcji nic nie wynikło. Kilka minut później Łukasz Wesecki zagrał do Tomasza Matyska. Matysek wyszedł sam na sam z bramkarzem jednak próba przerzucenia piłki nad wychodzącym z bramki Wiśniewskim zakończyła się niepowodzeniem, piłka minęła światło bramki. Na kolejny strzał kibice czekali do 24 minuty, gdy w polu karnym piłkę przyjął Krzysztof Bizacki i posłał ją koło bramki. Po kilkunastu minutach Jakub Szałek z prawej strony podał piłkę na środek do Marka Sajewicza, a ten zagrał na lewo do Mateusza Jakuszczonka. Jakuszczonek nie zdołał jednak „zabrać” się z piłką bo wybił mu ją obrońca z Tych. W 38 minucie doszło do groźnej akcji w polu karnym Chemika. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę przejął Łukasz Wesecki, po czym oddał strzał. Znakomitą interwencją popisał się Mateusz Wiśniewski, sędzia i tak jednak gola by nie uznał - w trakcie walki o piłkę jeden z zawodników Tych faulował przeciwnika. W 39 minucie Artur Brzeziński posłał długą piłkę nad linią pomocy na linie pola karnego do Marka Sajewicza, ten wycofał do Muskały a Muskała wystawił Arkadiuszowi Jarymowiczowi. Niestety Jarymowicz źle przyjął podanie i nie zdołał już nic zrobić. Chwilę później po faulu pod końcową linią Jarymowicz podał do Marcin Miśty, a ten z pierwszej piłki uderzył nad bramką. Po przerwie również zbyt wiele się nie działo. Jedyna na prawdę groźna sytuacja w tej części spotkania miała miejsce w 52 minucie. Po faulu na 25 metrze sędzia podyktował rzut wolny. Silnie uderzoną przez Michała Szałka piłkę usiłował wypiąstkować Michał Kojdecki, jednak tylko musnął piłkę i ta grzmotnęła silnie w słupek i wyszła w pole. Chwilę później Marek Sajewicz z rzutu wolnego posłał piłkę koło słupka jednak bramkarz zdołał złapać. Później aż do doliczonego czasu gry nic godnego odnotowania się nie działo. Oba zespoły atakowały jednak akcje ofensywne kończyły się przed polem karnym. Dopiero w pierwszej minucie doliczonego czasu gry udało się stworzyć groźniejszą akcję. W pole karne dośrodkował Arkadiusz Jarymowicz, Kojdecki wypiąstkował piłkę przed siebie. Do piłki doskoczył Marcin Miśta jednak piłka przeleciała wysoko ponad bramką. W ostatniej akcji meczu bracia Szałkowie, Mateusz i Jakub wymienili się podaniami z klepki jednak „to ostatnie” podanie było niedokładne i z akcji już nic nie wyszło. Dzisiejsze spotkanie było dość nudne. GKS skupił się na obronie i fakt ten było widać chociażby w ilości celnych strzałów na bramkę Chemika. Goście ani razu nie oddali celnego strzału. Później po meczu trener gości przyznał, że to wszystko wina... sędziego spotkania. Zdaniem trenera Galei „oba zespoły chciały grać a sędzia spotkania przerywał akcje gwizdkami”. Ciekawostką spotkania było to, że od 80 minuty po boisku w barwach Chemika biegało trzech braci. Trener Czerniawski zdecydował się wpuścić na boisko Mateusza Szałka, który dołączył do Michała i Jakuba. Z kolei w Tychach zagrali Krzysztof BIzacki (legenda Ruchu Chorzów) i znany z Pogoni Szczecin Mariusz Masternak. Ten pierwszy na koncie ma prawie 300 spotkań w Ekstraklasie, w meczu z Chemikiem jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei i drugą połowę oglądał już z ławki rezerwowych. Masternak spisał się nieco lepiej, zagrał pełne 90 minut i parokrotnie skutecznie przerywał akcje Chemika. Damian Galeja (trener GKS Tychy): Bardzo słabe spotkanie, piłkarskie szachy przez 90 minut. Myśmy mieli swoje sytuacje w pierwszej połowie, w drugiej już wyczekiwaliśmy remisu. Cieszymy się z tego, że wywozimy punkt z terenu gdzie inni przegrywają. Marek Czerniawski (trener Chemika): Ciężki mecz, bo drużyna z Tych przyjechała przede wszystkim zrobić remis, a jak się coś uda strzelić bramkę. Mimo wszystko goście całe siły poświęcili na grę obronną i było to widać, gdy po stracie piłki cała 10 zawodników znajdowała się na swojej połowie. Trzeba powiedzieć, że graliśmy z doświadczonym zespołem z ligowcami w składzie. Było to widać czasami na boisku, gdy zagrali z rutyną. Natomiast mogliśmy się pokusić o strzelenie bramki co ustawiłoby całe spotkanie. Ta drużyn, która by strzeliła bramkę wygrała by cały mecz, bo tak się ten mecz układał. Przy 0-0 wszyscy stali za podwójną gardą i czekali na błąd przeciwnika. Marzyłem aby padła bramka, wtedy worek z bramkami by się rozwiązał. Zespół który by stracił gola odkryłby się i na pewno całe spotkanie inaczej by wyglądało, a tak gra wyglądała jak wyglądała. www.klubpilkarski.police.pl relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|