Tylko końcówka
W niedzielę 24 lutego na parkiecie hali przy ulicy Willowej Ligowiec.net zmierzył się z liderem rozgrywek Stocznią Nową. W pierwszym meczu tych drużyn padł remis, więc obie ekipy przeczuwały, że czeka je zacięty pojedynek.
Spotkanie zaczęło się od przewagi Stoczni. Reprezentanci portalu przyjmowali przeciwnika na swojej połowie i próbowali kontratakować. Niestety już w 6. minucie po strzale Andrzeja Szkutnika bramkarz Ligowca Konrad Wiśniewski musiał skapitulować. Ligowiec.net nieco podłamany utratą gola nadal nie potrafił zagrać składnie. Natomiast Stoczniowcy poczynali sobie coraz śmielej. Piłkę z pustej bramki wybijali Piotr Kołakowski i Konrad Kublicki, a i Wiśnia miał sporo pracy. W 11. minucie strzał Marcina Grygiera z lewej strony znajduje drogę do bramki między nogami bramkarza portalu, co dodatkowo demobilizuje Ligowca. W 16. minucie błąd przy wyprowadzaniu piłki popełniony przez Arkadiusza Sokala kosztuje jego zespół utratę trzeciej bramki strzelonej przez Andrzeja Szkutnika. Do przerwy nic więcej się nie wydarzyło. Po zmianie stron Stoczniowcy nadal byli stroną przeważającą, Ligowiec natomiast niemrawo atakował. W 27. minucie Konrad Kublicki źle wyprowadza piłkę i próbując nastrzelić rywala prezentuje mu sytuację sam na sam z Wiśnią. Arkadiusz Zdun tylko dopełnia formalności. Ta sytuacja zdenerwowała Michała Węglickiego, który tuż po wznowieniu gry indywidualną akcją mijał rywali, na końcu w swoim stylu położył bramkarza i strzelił gola. To ożywiło reprezentantów portalu. Jednak w 32. minucie Andrzej Szkutnik skompletował hat-tricka i Stocznia prowadziła już 4:1. Od tego momentu lider rozluźnia swoje szyki, a Ligowiec wystawia najsilniejszą piątkę, jaką dysponował tego dnia. O dziwo teraz to Stocznia nie jest w stanie wyjść z własnej połowy aby przeprowadzić składną akcję. Ligowiec zaczyna sobie stwarzać więcej okazji strzeleckich niż przez cały mecz. Dobre sytuacje marnują Tomasz Kuna, Piotr Kołakowski i Marek Krysztopik. Dopiero w 38' Piotr Kołakowski pokonuje golkipera Stoczni. Minutę później pięknym strzałem popisuje się Dariusz Mądry i mamy już tylko 3:5. Niestety nie starcza już czasu na dalszą pogoń i sędziowie kończą ten pojedynek. Po meczu obie ekipy podziękowały sobie za grę i udały się do szatni. Trzeba przyznać, że lider wygrał zasłużenie, przez większość spotkania prezentował się o wiele lepiej. Coś zacięło się w grze Ligowca, zbyt wiele niedokładnych zagrań i brak spokoju uniemożliwiały składną grę. Dopiero pięć minut przed końcem zespół ten pokazał, że potrafi nieźle grać. Gdyby ten pościg rozpoczął się wcześniej, mecz byłby może i do uratowania. Zabrakło jednak nieco czasu. Trzeba też przyznać, że arbitrzy dobrze sędziowali te zawody. Nie było ostrych spięć, a kilka odgwizdanych fauli było dobrze wychwyconych. własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|