Druga porażka z rzędu Pogoni
W ostatnim spotkaniu przed zimową przerwą Pogoń Szczecin przed własną publicznością przegrała z Koroną Kielce 0:1, mimo iż całą drugą połowę grała z przewagą jednego zawodnika. Jedyne trafienie w tym spotkaniu zanotował w 50 minucie Matej Pučko.
Dla szczecinian była to druga lekko kompromitująca porażka z rzędu, bowiem przed tygodniem Portowcy przegrali z inną drużyną ze strefy spadkowej Wisłą Kraków. Koniec jesiennego grania nastąpił w odpowiednim momencie, bowiem z meczu na mecz podopieczni Kosty Runjaica prezentowali się coraz słabiej. Po świątecznej przerwie na sztab szkoleniowy i zawodników czeka ciężka praca, aby utrzymać lub poprawić zajmowane obecnie trzecie miejsce w ligowej tabeli.
Spotkanie zaczęło się dość dobrze dla gospodarzy, którzy już w pierwszym kwadransie mogli objąć prowadzenie. Po transferze Adama Buksy do New England Revolution w ataku szczecińskiej drużyny wystąpił Michalis Manias i to on miał pierwszą okazję w tym meczu. Po dobrym prostopadłym podaniu wpadł w pole karne i przerzucił piłkę nad bramkarzem rywali. Zrobił to jednak nieco nieprecyzyjnie i piłka przeleciała nad poprzeczką. Niespodziewanie chwilę później goście również stworzyli sobie doskonałą okazję do objęcia prowadzenia. Matej Pučko znalazł się w sytuacji sam na sam z Dante Stipicą, ale górą w tym pojedynku był bramkarz szczecinian.
W 26 minucie Pogoń przeprowadziła jedną z ładniejszych akcji w meczu. Hubert Matynia świetnie ograł rywala na prawym skrzydle, oddał piłkę do Srdana Spiridonovicia. Gdy skrzydłowy Portowców nie mógł oddać strzału, wypatrzył lepiej ustawionego Santeriego Hostikkę. Fin uderzył mocno, jednak obok bramki. Pogoń stwarzała sobie sytuacje, a dodatkowo w końcówce pierwszej części meczu zawodnik Korony Ognjen Gnjatić po analizie VAR ukarany został czerwoną kartką i wydawało się, że otwarcie wyniku jest tylko kwestią czasu. Jednak takiego początku drugiej połowy nikt na stadionie im. Floriana Krygiera sobie nie wyobrażał. Słabo grający w tym meczu Tomas Podstawski popełnił karygodny błąd, oddał piłkę rywalowi na swojej połowie boiska, goście szybko wyprowadzili atak, który na bramkę zamienił Matej Pučko. Chwilę później Korona prowadził mogła już 2:0, jednak tym razem klasę pokazał Dante Stipica. Kilkanaście minut zajęło Pogoni otrząśnięcie się z tej sytuacji. Szczecinianie zamykali rywali w ich polu karnym, jednak ciężko było wypracować sytuację. Te nieliczne marnowali David Stec, Hubert Matynia i Srdan Spiridonović. Najlepszą okazję dla gospodarzy wypracował w 87 minucie młodzieżowiec Marcel Wędrychowski. Świetnym podaniem posłał w pole karne Kostantinosa Triantafyllopoulosa, ten mając przed sobą tylko bramkarza, nie zdecydował się jednak na strzał, lecz próbował wyłożył piłkę do swojego rodaka Michalisa Maniasa. We wszystko wmieszał się jednak obrońca i ostatecznie Portowcy nie oddali nawet strzału. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalić mogli goście. Po szybkiej kontrze, Dante Stipica próbował ubiec rywala daleko od pola karnego. Zawodnik Korony zdołał jednak minąć golkipera Pogoni, znalazł się w narożniku pola karnego, jednak w ostatniej chwili przed bramką znalazł się Sebastian Kowalczyk i zablokował zmierzającą do pustej bramki piłkę. Pogoń ostatecznie przegrała z Koroną 0:1, jednak dzięki innym wynikom utrzymała miejsce na podium i zimę spędzi na jego trzecim stopniu z niewielką stratą do liderującej Legii Warszawa i drugiej Cracovii.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|