'Gol do szatni' przesądził o wyniku
Mimo ładnej pogody, na szczecineckim obiekcie nie zgromadziło się zbyt wielu kibiców. Czasy, kiedy stadion pękał w szwach już dawno minęły. Jest jednak nadzieja, że obecna sytuacja poprawi się, bowiem Darzbór znowu zaczyna wygrywać.
W sobotę do Szczecinka przyjechała ekipa Gryfa Kamień Pomorski. Nie jest to ligowy potentat, ale nie można jej nigdy lekceważyć. Gospodarze podeszli do rywala z pokorą i przez pierwsze 10 minut nie oddali strzału na bramkę Ireneusza Benedyczaka. Jako pierwszy zrobił to Dawid Borkowski, ale uderzona przez niego piłka ledwo dotoczyła się do bramki. Gryf zaatakował chwilę później. Efektownym „szczupakiem” popisał się zawodnik gości, ale Mateusz Wiśniewski wyszedł z opresji obronną ręką. W kolejnych minutach obie drużyny starały się zdobyć przewagę, nic jednak z tego nie wynikało. Najlepszą okazję zmarnował Krzysztof Guster, który z 5 metrów strzelił wprost w Wiśniewskiego. Darzbór „przycisnął” w ostatniej fazie pierwszej połowy. W 40 minucie do zagranej aż z linii obrony piłki doszedł Łukasz Koch, ale główkował wprost w ręce Benedyczaka. Chwilę później było 1-0. Tym razem Koch zgrał piłkę, niezdecydowanie obrońców i bramkarza wykorzystał Krzysztof Miętek i z ostrego kąta skierował futbolówkę do szatni. Pierwszą połowę zakończyła potężna „bomba” Krzysztofa Husa, która przeleciała tuż obok prawego słupka bramki Darzboru. Po przerwie bardziej zdecydowanie atakowali goście, nie stworzyli jednak klarownych sytuacji. Nad bramką uderzał Wojciech Andrzejewski, a w innej sytuacji piłkę odbitą po rykoszecie zdołał obronić Wiśniewski. Gospodarze starali się wyprowadzać kontry, ale ich akcje były notorycznie przerywane przez gwizdki sędziego, który kierując się sygnalizacją arbitra liniowego odgwizdywał pozycje spalone. Najbliżej podwyższenia prowadzenia Darzbór był już w doliczonym czasie gry, kiedy to w zamieszaniu dwukrotnie strzały gospodarzy obronił Benedyczak. www.darzbor.yoyo.pl relacjďż˝ dodaďż˝: zdyniek |
|