W siatkarskich derbach zawodniczki Chemika skazywane były na porażkę. Wszyscy obstawiali, że Piast gładko w trzech setach rozprawi się z policzankami. Tym, bardziej, że w pierwszej rundzie takim właśnie wynikiem zakończyło się spotkanie. Okazało się, że jak przystało na derby – wynik jest sprawą otwartą. Wygrały zawodniczki, które grały z większą determinacją w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. – Kluczem do zwycięstwa była doskonała zagrywka Moniki Bryczkowskiej i Agaty Furmanek oraz walka w polu – mówi szczęśliwy trener Chemika Mariusz Bujek. – Te zwycięstwo musi nas podbudować przed następnymi spotkaniami – dodaje.



Pierwszy set nie zapowiadał wielkich emocji i pięciosetowego spektaklu. Stroną dominującą był bezsprzecznie Piast. Rozgrywająca Marta Szymańska wystawiała na pojedynczy blok, a Chemik miał duży problem ze skończeniem swojego ataku. Dość czytelne rozegranie sprawiało, że zazwyczaj na policzanki czekał podwójny, a nawet potrójny blok. Przy stanie 11:3 za Martę Wellnę weszła Natalia Matusz, która na tyle przyzwoicie się pokazała, że rozpoczęła od początku kolejną partię.


Gładko wygrany pierwszy set do 15 sprawił, że w drugim - w szeregach szczecińskich weszło pewne rozluźnienie. Zły odbiór zagrywki, błąd ustawienia i trener Marek Mierzwiński został zmuszony do wzięcia pierwszego czasu już przy stanie 1:5. Obraz gry nie za wiele się zmienił. Chemik nadal kontrolował sytuację na boisku. Dobrze zaczęła grac rozgrywająca Asia Pomykacz. Piast zaczął odrabiać stratę dopiero od stanu 5:11. Doprowadził co prawda już do 9:11, jednak policzanki znów odskoczyły na czteropunktowe prowadzenie. Szczeciniankom nie pomogło wprowadzenie Katarzyny Ciesielskiej, ani wzięty drugi czas. Przegrały seta do 19.



Kolejna odsłona meczu miała być potwierdzeniem, że przegrany set przez szczecinianki to był tylko wypadek przy pracy. Trener wprowadził na środek Katarzynę Bury za Anię Związek. Początek jednak nie był po myśli Piasta. Policzanki pokazały, że dobra gra z poprzedniego seta nie była przypadkiem. Świetne zagrywki Moniki Bryczkowskiej siały postrach w szeregach obronnych gospodyń. Piast jednak odrobił stratę doprowadzając do remisu 14:14, by chwilę później objąć nawet prowadzenie. Przy stanie 20:18, na zagrywkę weszła wyżej wspomniana Bryczkowska i ponownie ‘robiła swoje’. W całym secie tym elementem gry zdobyła aż 6 punktów. – Strasznie panikowaliśmy z przyjęciem – wspomina trener Mierzwiński. – Czasami prostą zagrywkę nie potrafiliśmy przyjąć. Widać brak u nas Marleny Zielonki – dodaje. Szczecinianki punkt zdobyły dopiero przy stanie 20:24. Set zakończyła Ewa Kwiatkowska ze środka.



Początek kolejnej partii – to walka ‘punkt za punkt’, aż do stanu 10:10. Później strzelny blok, dobre interwencje w polu, głównie libero Piasta Joanny Kuchczyńskiej i mamy 19:11. Trener policzanek Mariusz Bujek szykując się już na tie breka decyduje się na zmianę. Bryczkowską zastępuje Małgorzata Wysocka, a Raczyńską - Sandra Dołżańska. Kiedy zrobiło się jednak 20:15, szkoleniowiec licząc na zagrywki Bryczkowskiej decyduje się na jej powrót na boisko. Set kończy się jednak do 17.



Decydujący piąty set lepiej rozpoczął Chemik. Wygrywał już 4:1, ale później głównie dzięki skutecznej grze Ani Związek był remis 7:7. Po zmianie stron byliśmy świadkami tego co w siatkówce jest najlepsze. Zacięte i długie wymiany piłek. Świetne obrony w polu – w tym elemencie duże brawa należą się Justynie Raczyńskiej. Pierwszą piłkę meczową miał Piast Szczecin. Atak jednak najskuteczniejszej w tyj partii Związek został wybroniony, a punkt dla Chemika z drugiej linii zdobywa Bryczkowska. Chwilę później z obejścia atakuje Kwiatkowska, a ostatni punkt w meczu zdobywa Furmanek blokiem. Tak więc trzy ostatnie punkty w meczu zdobyły byłe zawodniczki Piasta, a obecnie Chemika Police.

własne