Technika vs. fizyka
W pierwszomajowe przedpołudnie na główną płytę stadionu przy ulicy Twardowskiego wybiegły jedenastki dwóch zaprzyjaźnionych klubów ze Szczecina i Kołobrzegu.
Portowcy tym razem wystąpili wzmocnieni pauzującymi w środku tygodnia graczami pierwszego składu. Był więc Niepsuj, Matynia, Kort, Listkowski, no i tegoroczny nabytek - „Dunkan” Rasmussen. Kotwica przyjechała doświadczonym składem z zaledwie dwoma młodzieżowcami w podstawowej jedenastce, w tym z wracającym do składu Słodowym w miejsce innego z podstawowych stoperów Kotwicy - Wypija.
I połowa
I połowa tego niezłego w ostatecznej ocenie widowiska przebiegła pod dyktando gości. Kołobrzeżanie prezentowali się jako silny, solidny zespół górujący fizyką nad filigranowymi - miało się takie wrażenie - dobrze wyszkolonymi technicznie graczami Pogoni. Siłę Pogoni czuć było na bokach obrony, środek pola natomiast to technika Błanika, kreatywność Kowalczyka i wszędobylskość Listkowskiego. Wszystko to miało wziąć górę nad przygotowaniem siłowym drużyny przyjezdnej, o czym mieliśmy się przekonać nie wcześniej jak po zmianie stron. Taktyka Pogoń zagrała w typowym dla siebie ustawieniu 4-2-3-1, w którym dla czytelności ról na boisku nawet numery są w sposób tradycyjny przyporządkowane pozycjom graczy na boisku. Miejscowi postawili na grę krótkim podaniem i cierpliwym konstruowaniem akcji od pary stoperów starali się zdobywać teren aż do bramki przeciwnika. Kort jako potencjalny reżyser gry dla większej swobody w rozgrywaniu został wycofany głębiej, jak już w zespole trenera Runaicia zdarzyło mu się grać. Nieco wyżej w środku pola zwinny i sprawny technicznie Kowalczyk, a na „dziesiątce” w zamyśle tuż za Rasmussenem - Listkowski. To ustawienie niezmienne od miesięcy ze zmienianymi jedynie wykonawcami. Kotwica w I połowie zaprezentowała się w układzie 4-1-4-1 z defensywnym Danilczykiem pomiędzy liniami, który to on szczególnie miał krzyżować linie podań od i do środkowych pomocników Pogoni. Na szpicy zobaczyliśmy całkiem nieźle radzącego sobie ze szczecińskimi stoperami Włodarczyka, dochodzącego dwukrotnie do groźnych strzałów głową. Włodarczyk posturą idealnie wkomponowuje się w obraz drużyny silnych, wybieganych wojowników. Zmieniony w przerwie, nie wiemy tego, ale zapewne z przyczyn poza sportowych. 0-1 Jak wspomniano, przebieg I połowy wskazywał na przewagę Kotwicy, co zresztą znalazło odbicie wyniku spotkania. W 36min głową piłkę do bramki z linii pola bramkowego skierował Danilczyk po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Świechowskiego. Zadziwiające jak Walukiewicz z Adamczukiem mogli nie zauważyć oczekującego spokojnie niemal w polu bramkowym na piłkę Danilczyka. Wcześniej odnotować warto wspomniane dwie główki Włodarczyka za każdym razem po dograniu z lewej strony Kacprzyckiego. Zanim zdobył bramkę, swoją dobrą grę głową pozwolił zauważyć strzałem minimalnie niecelnym po dograniu piłki z rzutu wolnego w 31min. Najgroźniejsza oprócz bramkowej sytuacja miała miejsce w 35min, a więc chwilę przed zmianą wyniku. Podanie Michurskiego do wbiegającego na pełnej szybkości w pole karne Kacprzyckiego zakończone zostało dośrodkowaniem niemal wzdłuż linii końcowej. Nabiegający wślizgiem w pole bramkowe Wołkowicz piłki już nie dosięgnął, a to za sprawą wykonanego ze znakomitym timingiem wślizgu Adamczuka. Odpowiedź Pogoni Pogoń I połowę podsumowała zaledwie strzałami Korta mocno niecelnymi z dalszej odległości (łącznie 3 takie próby usiłujące wykorzystać sprzyjający kierunek wiatru, lecz zamiast tego piłka szybowała mocno ponad poprzeczką dodatkowo niesiona wiatrem). Swoją błyskotliwą technikę zaprezentował Błanik, w 29min zostawiając za sobą czterech (!) rosłych rywali. Może jeszcze główka Błanika w 16min po dośrodkowaniu Maćkowskiego i wydawało się, że goście mają duże szanse dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka. Mądrze ustawieni w niskim pressingu oddali inicjatywę portowcom, z dużym spokojem likwidując w zarodku próby koronkowego konstruowania akcji. „Dunkanowi” Rasmussenowi, najdroższemu piłkarzowi na boisku, nie było dane powąchać piłki w I połowie, czy to z powodu braku chęci do rywalizacji z teoretycznie mocno słabszymi rywalami, czy braku… umiejętności w udowodnieniu swojej wyższości stoperom z Kołobrzegu. Listkowski nie znajdował wspólnego języka z kolegami z linii pomocy, a Kort jedynie wspomnianymi strzałami starał się wpłynąć na wynik meczu. Rasmussen II połowa rozwiała obawy o triumfie fizyki nad techniką. Gra piłką okazała się być skuteczną receptą na siłowo usposobionego rywala. Granie konsekwentnie (do 63min bardziej pasowało słowo „uparcie”) krótką piłką od tyłu przyniosło efekty już w 64min kiedy zespół jeszcze grał w niezmienionym składzie z I połowy. Niepilnowany i trzeba powiedzieć niewidoczny przez całą I połowę Rasmussen głową z bardzo łatwej pozycji nie dał szans Michalakowi po dośrodkowaniu Kowalczyka (?). Być może gol i ewidentny brak krycia we własnym polu karnym był efektem wymuszonej kontuzją zmiany prawego obrońcy Bukackiego. Wpuszczony za młodzieżowca obowiązkowo kolejny młodzieżowiec - Łyszyk to zawodnik ofensywny. Miejsce na prawej obronie zajął Witt, a na pozycję stopera cofnął się Danilczyk. To z jego strefy przy współudziale Czapłygina padła bramka Rasmussena. Brak zrozumienia w przekazywaniu krycia, brak nawyków Danilczyka do gry jako ostatnia instancja i wreszcie brak podstawowego stopera Wypija mógł przyczynić się do stworzenia Duńczykowi tak dogodnej sytuacji. Technika vs. fizyka Pogoń w II połowie była zupełnie inną drużyną. Wykorzystała cofnięcie się rywala momentami głęboko we własne pole karne i zaczęła grać swoje tylko z jakby większym animuszem. Listkowski cofał się do rozegrania wyręczając w tej roli Korta, przez co akcje zaczęły się zazębiać. Do piłek na linii pola karnego zaczął dochodzić Rasmussen, szerokość akcji zaczęli zapewniać nawet jednocześnie obiegający pomocników po swoich stronach: Matynia i szczególnie Niepsuj. Zmienianego w 87min Kowalczyka żegnały brawa za pełną poświęcenia grę na całej szerokości boiska no i za dwie asysty w dzisiejszym spotkaniu. 2-1 Druga bramka padła po śmiałej akcji właśnie Kowalczyka w polu karnym rywala, po której z lewej strony płasko dograł on piłkę do Stasiaka. Zmiennik Rasmussena jak na napastnika przystało wiedział doskonale gdzie ma czekać na piłkę, gdy Kowalczyk zaczyna z nią taniec pomiędzy obrońcami. Podobnie Aron Stasiak był tam gdzie być powinien po imponującym, niezwykle dynamicznym wejściu Matyni w pole karne rywala i mocnym dograniu piłki po ziemi w pole bramkowe. Stasiakowi brakło centymetrów by piłki sięgnąć choćby czubkiem buta. Dobra zmiana tego zawodnika, widać było zrozumienie w grze z kolegami z pomocy, wychodzenie przed pole karne i pokazywanie się do gry kombinacyjnej. Odpowiedź Kotwicy Odpowiedzią Kotwicy mogły być tylko kontry. Po zmianie ustawienia wymuszonej stratą Bukackiego, wsparciem Mayika w napadzie był tylko szybki w roli lewoskrzydłowego Kacprzycki. Z jego ultraszybkimi wejściami z piłką w pole karne radził sobie często w ostatniej chwili zażegnując wślizgiem niebezpieczeństwo Adamczuk. Jednak decyzją trenera został zmieniony defensywnym pomocnikiem Szymańskim, tak jakby remis byłby pożądaną zdobyczą przywiezioną ze Szczecina. W tej sytuacji gościom pozostały uderzenia z daleka. Po jednym z nich wytrzymałość poprzeczki przetestował Świechowski potężnym strzałem z 25m w 74min. Za sprawą oddających inicjatywę portowców mecz stał się w ostatnich minutach sporą nerwówką. Dorzucanymi z rzutów wolnych piłkami goście próbowali siać zamęt w szeregach obronnych Pogoni. Świechowski robił to jednak na tyle nieudanie, że piłki wyłapywał Bursztyn. Podobnie dalekie wrzuty z autu nie spadały na głowy rosłych stoperów goszczących przy tej okazji w polu karnym przeciwników. Sytuacji nie mógł odmienić też słaby, choć technicznie ładny z półobrotu strzał mającego szczecińską przeszłość klubową - Rydzaka. Dominacja Tym sposobem wynik nie uległ zmianie. Sprawiedliwie oddaje przebieg wydarzeń na boisku: pierwsza połowa - zwycięska dla Kotwicy i tak też było na boisku. W drugiej połowie można użyć jednego słowa - dominacja. I niech nikogo nie zmyli końcowe oblężenie bramki Pogoni, z przekroju całego spotkania to Pogoń była drużyną po prostu lepiej (nie tylko ładniej, choć to mniej istotne) grającą w piłkę. Pokazał się Listkowski, rządząc i dzieląc w środku pola, rozdzielając z głębi pola piłki, ale i pod polem karnym rywala znajdujący dla siebie miejsce. Słowa uznania dla ofensywnych wejść silnego Niepsuja, ale tu już mamy do czynienia z od niedawna, ale jednak doświadczonym ekstraklasowcem, od którego mamy prawo wymagać takiej postawy, takiej determinacji, poniekąd zapewne wynikającej z tęsknoty za grą w pierwszym zespole. Mógł się podobać filigranowy Kowalczyk dobrze odnajdujący się w grze kombinacyjnej pomiędzy mało zwrotnymi obrońcami Kotwicy. Nie można nie wspomnieć o udanym meczu Błanika, oby tylko zawodnik ten nie nadużywał dryblingu, wszyscy wiemy, że to jego najsilniejsza broń, mogąca jednakże przy niefrasobliwości młodego wieku być źródłem niepotrzebnych strat piłki w newralgicznych strefach boiska. Goście Wśród gości mógł się podobać Świechowski, zawodnik drugiej linii, pewny punkt zespołu, zapewniający równowagę pomiędzy działaniami ofensywnymi i defensywnymi zespołu. Grający w I połowie Włodarczyk budził słuszny niepokój obu stoperów Pogoni swoją prezencją, która w połączeniu z siłą fizyczną pozwalała mu na wiele w polu karnym rywala. Zmieniony w przerwie z niewiadomych przyczyn nie mógł zaprezentować pozostałych walorów. Przy grze średnim pressingiem, a momentami głębokim wycofaniu się na własną połowę nieco więcej można było wymagać od całej linii obrony gości. O ile Słodowy w kilku sytuacjach uratował zespół od straty bramki, to pozostali ewidentnie nie radzili sobie ze zwrotnymi ofensywnymi pomocnikami Pogoni. Niezłą szkołą dla Czapłygina (lewy obrońca) musiała być gra na Niepsuja, którego ofensywne wejścia siały sporo zamętu na prawym skrzydle. I o ile w akcjach zaczepnych Czapłygin ze swoją lewą nogą prezentował się korzystnie, to w grze obronnej dał się mijać Niepsujowi, bądź ogrywać schodzącemu do boku Kowalczykowi. Rogi Wymiernym obok bramek potwierdzeniem przewagi Pogoni w całym meczu był bilans rzutów rożnych: 7 - 4 na korzyść drużyny z Twardowskiego. Pogoń II Szczecin - Kotwica Kołobrzeg 2-1(0-1) 0-1 Danilczyk 36’ 1-1 Rasmussen 64’ 2-1 Stasiak 80’ Pogoń II: Bursztyn - Niepsuj, Adamczuk, Walukiewicz, Matynia - Kort, Kowalczyk (87’ Zieliński) - Błanik (68’ Paczuk), Listkowski, Maćkowski (68’ Bochniak) - Rasmussen (68’ Stasiak) Kotwica: Michalak - Bukacki (54’ Łyszyk), Słodowy, Witt, Czapłygin - Danilczyk - Wołkowicz (83’ Rydzak), Michurski, Świechowski, Kacprzycki (75’ Szymański) - Włodarczyk (46’ Mayik) ż.k.: Kort (Pogoń); Świechowski, Wołkowicz (Kotwica) cz.k. Kort (Pogoń) 2x żk. 93’
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|