Niespodzianka w Superlidze
18.11.2007 Ligowiec.net rozegrał swój drugi mecz w Superlidze TKKF. Rywalem reprezentantów portalu była ekipa z górnej półki - brązowy medalista poprzedniej edycji ligi - Stocznia Nowa I. "Stoczniowcy" w internecie zapowiadali łatwe zwycięstwo nad beniaminkiem i spodziewali się łatwej przeprawy. Ligowiec do spotkania przystępował w niepełnym składzie, co nie wróżyło im powodzenia w tym meczu.
Ligowiec net rozpoczął batalię w najsilniejszym zestawieniu. Grając mądrze i nieustępliwie dzielnie stawiał czoła doświadczonemu rywalowi. Zdumienie Stoczni sięgnęło zenitu, kiedy bramkę dla reprezentacji portalu strzałem z ostrego kąta zdobył Andrzej Kublicki. Ten sam zawodnik już wcześniej dał sygnał do ataku, jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem chybił. Podrażniona Stocznia szybko wyrównała strzelając gola w zamieszaniu pod bramką Konrada Wiśniewskiego. Zasłonięty Wiśnia nie miał szans na skuteczną interwencję. Od tego momentu gra się wyrównała. Obie ekipy stwarzały sobie groźne okazje, jednak dość dobrze i twardo grali obrońcy mający za plecami pewnych bramkarzy. W ekipie Ligowca sytuację jeden na jeden z bramkarzem miał Dariusz Mądry, niestety trafił w słupek. Co nie udało się Darkowi, wyszło Michałowi Węglickiemu, który celnym strzałem dał prowadzenie swojej drużynie. Tuż przed przerwą w kolejnym zamieszaniu po stałym fragmencie gry Stoczniowcy wyrównali. Piłka przeszła między nogami co najmniej dwóch piłkarzy kompletnie zmylając Wiśniewskiego. Na szczęście tuż po wznowieniu Ligowiec zdobywa piękną bramkę. Piotr Kołakowski rozpoczyna kontratak, podaje do Andrzeja Kublickiego, a ten nie mogąc się odwrócić odgrywa futbolówkę do nadbiegającego Węglickiego. Napastnik nie namyślając się długo uderza z pierwszej piłki z ostrego kąta i jest 3:2. W tym momencie sędzia zakończył pierwszą część meczu. Na drugą połowę obie drużyny wyszły bardzo zmotywowane. Stocznia była w szoku, że przegrywa z nowicjuszami, więc za wszelką cenę chciała odrobić straty. Początek był znów wyrównany. Po chwili jednak Ligowiec podwyższa prowadzenie na 4:2. Piłkę w siatce obok leżącego obrońcy umieścił Piotrek Kołakowski. Warto podkreślić spokój, jakim wykazał się ten piłkarz. Od tej pory plan był prosty - nie stracić gola i próbować kontratakować. Niestety nie udało się to i Stocznia zdobyła kontaktowego gola. Po kilku minutach po strzale z ostrego kąta Wiśnia niepotrzebnie odbijał piłkę lecącą obok bramki, do tego w interwencji przeszkodził mu obrońca i Stocznia mogła cieszyć się z remisu. Od tej chwili dużą przewagę uzyskali Stoczniowcy. Z Ligowca uszło powietrze. Pierwszy skład beniaminka był już wyczerpany, a i zmiennicy odczuwali trudy tego spotkania. Na szczęście bardzo dobrze zagrał Wiśniewski broniąc wiele strzałów. Reprezentacja portalu starała się kontratakować. Przy jednej z okazji wślizgiem interweniować musiał golkiper Stoczni. Mimo trafienia w piłkę takie zagranie poza polem karnym jest przewinieniem. Bramkarz ostro protestował i zachowywał się nie fair za co ukarany został karą indywidualną, więc Stocznia grała przez minutę w osłabieniu. Niestety Ligowiec nie potrafił tego wykorzystać. Jeszcze przed końcem jedną okazję po podaniu Wiśniewskiego miał Węglicki, ale nie umieścił piłki w siatce rywala. Końcowy gwizdek przyjęliśmy z radością. Uważam, że remis był sprawiedliwym wynikiem. Może więcej sytuacji podbramkowych miała Stocznia, ale wydaje się, że Ligowiec stwarzał klarowniejsze okazje. Po takich też zdobywał bramki. Zagraliśmy bardzo ambitnie i twardo z wymagającym przeciwnikiem. Być może Stocznia nas zlekceważyła, przez co przez długi czas przegrywała. Podziękowania za grę należą się całemu zespołowi, a szczególnie Arkowi Sokalowi, który mimo choroby zagrał i zanotował kilka udanych akcji w obronie. Wiele zawdzięczamy też w końcówce Wiśni, którego dobrą postawę potrafili docenić rywale. Spotkanie było twarde, ale toczone w atmosferze fair play. Oby więcej takich w amatorskich rozgrywkach. własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|