Krzysztof Kapuściński: Młodzież dała nam trzy punkty
Trener Krzysztof Kapuściński (na zdj. obok) w przedmeczowych wywiadach mówił, że główne obawy ma o grę defensywną swojej drużyny. Przeciwko GKS-owi Bełchatów obrona spisała się niemal na medal. Głosy krytyki spływały także na napastników. Tymczasem w drugim oficjalnym meczu (pierwsze spotkanie w ramach Pucharu Polski) bramkę dołożył nominalny napastnik, w dodatku młodzieżowiec, Mateusz Węsierski. - Obaj (plus Grzegorz Szymusik - dop. red.) zapewnili nam komplet punktów z bardzo mocną drużyną - podkreślił w wywiadzie dla portalu Ligowiec.net trener Kapuściński.
Gratuluję trzech punktów. Postawił pan na młodzież i chyba tym samym zamknął usta krytykantom, którzy jednak wątpili w to, że tak dużo niedoświadczonych piłkarzy będzie w stanie walczyć o zwycięstwa.
- Wizji prowadzenia drużyny na pewno nie zmienimy. Nie patrzymy na to czy to się komuś podoba, czy nie. Ja ją będę tak prowadził. Tego dnia młodzież dała nam trzy punkty, bo Węsierski to młodzieżowiec, Szymusik także. Obaj zapewnili nam komplet punktów z bardzo mocną drużyną. GKS Bełchatów to kandydat do awansu i przegrał w Stargardzie, z czego bardzo się cieszymy. Mecz był dobry, szybki, może nie było dużo sytuacji bramkowych, ale był dynamiczny i obie drużyny kosztował sporo sił. Powiedzmy sobie szczerze, GKS rzeczywiście nic wielkiego na tle Błękitnych nie pokazał. To dobra sytuacja wyjściowa dla was. - Ta drużyna jest waleczna, zdeterminowana, czego przykładem były różne spięcia na boisku. Tak się gra w piłkę. Trzeba się szanować, ale piłka jest szybka, agresywna. Należy się do tego dostosować. Cieszę się, że wytrzymaliśmy mecz kondycyjnie, bo końcówka była trudna. Troszkę się cofnęliśmy, zupełnie niepotrzebnie. W podświadomości tak to jest, jak chce się już dotrzymać wynik do końca. Przybyło panu trochę siwych włosów? Widziałem bowiem, jak w końcówce drepcze pan przy linii końcowej i myśli już o gwizdku arbitra. - Kto nie był na moim miejscu, nie wie, jakie to są nerwy. Kibice na trybunach też się denerwują. Trenerzy na ławce mają jednak zdecydowanie gorzej. Nawet zawodnicy, którzy grają, mówią, że zupełnie inaczej przeżywa się mecz będąc na ławce rezerwowych. Kosztuje to dużo stresu i nerwów. Taki zawód sobie wybraliśmy. Obawiał się pan o obronę, a ona całkiem nieźle funkcjonowała. Pochwalić można choćby Huberta Kotusa. - Oczywiście, że tak, ale bałem się, że w końcówce jego drugiej żółtej kartki. Stąd dokonałem tej zmiany, ale rzeczywiście bardzo pozytywnie go oceniam. W 60. minucie z urazem zszedł Piotr Wojtasiak. To coś poważnego? - Myślę, że nie. On ma takie swoje problemy zdrowotne, mięśniowe. Jak mocniej potrenuje, to potem to wychodzi. Boisko było trudne do gry, grząskie. Od poniedziałku będzie normalnie trenował. Stal ma szansę wywieźć stąd jakiekolwiek punkty za tydzień? - Ta liga jest nieobliczalna. Każdy z każdym może wygrać. Zespół ze Stalowej Woli to taki przeciwnik, z którym generalnie u nich wygrywamy, a u siebie chyba więcej razy z nimi przegraliśmy. Teraz jest radość, od poniedziałku będziemy myśleć o kolejnym przeciwniku.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|