Dąb remisuje z Pogonią
MKS Dąb Dębno po meczu pełnym walki zasłużenie zremisował na własnym boisku z Pogonią Szczecin 1:1 (0:0), choć goście potrzebowali niewielkiej pomocy sędziego, by uzyskać korzystny wynik. Bramkę dla Biało-Zielonych zdobył w 54 minucie Paweł Majewski. Przyjezdni, za sprawą Marka Kowala wyrównali kwadrans później wykorzystując grę w osłabieniu Dębu, po czerwonej kartce Roberta Dudka. Na 7 minut przed końcem, również za 2 żółte kartki boisko musiał opuścić także gracz Pogoni - Wojciech Żaczek.
Wielkie oczekiwania, wielkie emocje i wielki niedosyt. Tak najkrócej można zobrazować spotkanie Dębu, na które Dębno czekało od 7 miesięcy. Niedosyt ten powoduje głównie wynik meczu, bo każdy wierzył i widział, że Pogoń była do ogrania. Zwłaszcza przy stanie 1:0 wiara w korzystny rezultat była dodatkowo spotęgowana. Remis nie jest oczywiście złym rezultatem, ale nikt z miejscowych nie pogniewałby się, gdyby sędzia uznał bramkę strzeloną przez Roberta Dudka. Tuż po pierwszym gwizdku kibice Portowców ochrzcili nową dębnowską maskotkę wykrzykując w jej kierunku: "Leo, Leo, Leo", kiedy tylko owy lew podszedł pod ich trybunę zachęcając do dopingu. Spotkanie zaczęło się od przewagi Pogoni, która zepchnęła gospodarzy do bronienia się na własnej połowie. Miejscowi nie mając kompletnie żadnego pomysłu na rozegranie akcji ograniczali się do zagrywania długich piłek w kierunku Dłubisa i Majewskiego oraz do wymieniania podań tuż przed własnym polem karnym, co kilka razy mogło doprowadzić licznie zgromadzonych kibiców do palpitacji serca. Śmielej Biało-Zieloni zaczęli atakować po wywalczeniu kilku rzutów wolnych w okolicach pola karnego rywali, jednak pożytek z nich był raczej nikły. Przyjezdni mimo, iż posiadali optyczną przewagę to także nie potrafili sforsować defensywy rywali, więc pierwsze 45 minut bardziej przypominało partię szachów niż mecz piłki nożnej. Obie ekipy wyczekiwały błędu przeciwnika, ale jako, że nikt takowego nie popełnił to do przerwy goli nie zobaczyliśmy. W końcówce pierwszej odsłony Dąb wyraźnie się ożywił, jednak to było zbyt mało jak na 3 kwadranse gry. Po raz kolejny potwierdziło się, że przerwa działa mobilizująco na Dąb, który na drugą połowę wyszedł całkiem odmieniony, mimo iż po boisku biegało tych samych jedenastu kopaczy. W grze Biało-Zielonych była widoczna świeżość, ochota do gry, zaangażowanie, wola walki, ale także czujność i pełna koncentracja. Wszystko to mogło bardzo szybko zakończyć się fiaskiem, gdyby tylko Robert Dudek nie wyręczył Dominika Kubraka, wybijając piłkę głową z linii bramkowej. Sytuacja ta jeszcze bardziej zmobilizowała Biało-Zielonych, którzy dwie minuty później ku uciesze publiczności objęli prowadzenie. Po zagraniu Bartka Niparki z prawej strony, futbolówkę w polu karnym świetnie przyjął Paweł Majewski, który uwalniając się spod opieki obrońcy uderzył nie do obrony. Szał radości na trybunach dało się słyszeć na ulicy Kościuszki, co potwierdzają osoby nie będące wtedy na stadionie. Jeszcze większa radość, ale tym razem tylko chwilowa, zapanowała w obozie Dębu kilka minut później. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Romana Majchrzaka, w polu karnym w gąszczu nóg i głów znalazł się Robert Dudek, który wepchnął piłkę do siatki Portowców. Tak, wepchnął to właściwe słowo. Zasłonięty bowiem arbiter nie widział, iż gracz Dębu pomógł sobie w tej sytuacji ręką, jednak ową nieprawidłowość doskonale było widać z boku i niestety nie umknęło to uwadze liniowemu. Gracze Dębu próbowali przekonać sędziego, by nie wyciągał żółtego kartonika, ale ten pozostał nieubłagany i wyrzucił z boiska sprawcę zamieszania, któremu kilka chwil wcześniej pokazał pierwsze 'żółtko' w bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Stało się jasne, że przez pozostałe pół godziny Dąb będzie musiał się tylko bronić i przeszkadzać rywalowi, cofając się do głębokiej defensywy. Przewagę liczebną Pogoń wykorzystała szybko, bo już po 9 minutach. Rajdem w polu karnym popisał się Tomasz Rydzak, który mijając 3 obrońców wyłożył na tacy futbolówkę Kowalowi, a ten nie miał problemów z pokonaniem Kubraka. Po doprowadzeniu do wyrównania Portowcy chcieli pójść za ciosem, ale Dąb bardzo dobrze wybijał ich z rytmu, co irytowało przyjezdnych do tego stopnia, że zaczęli pomagać sobie faulami. W 83 minucie mieliśmy remis nie tylko w wyniku, ale także w ilości piłkarzy na boisku, gdyż za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić wprowadzony w trakcie drugiej połowy Wojciech Żaczek. Podopieczni Zenona Burzawy znów zaczęli śmielej atakować, ale do strzelenia decydującej bramki zabrakło już czasu, a może także i umiejętności. Wynik meczu jak najbardziej sprawiedliwy, ale gdyby nie kontrowersyjne decyzje pana Majorczyka Dąb mógł ten mecz spokojnie wygrać. Warto przypomnieć, iż w pierwszej połowie arbiter nie odgwizdał ewidentnego rzutu karnego po zagraniu ręką obrońcy Pogoni we własnej szesnastce. Teraz można sobie pogdybać, ale to i tak już nic nie zmieni. Najważniejsze, że nie przegraliśmy w tym sezonie ani razu z Dumą Pomorza i z tego powinniśmy się cieszyć. Dąb: Kubrak - Witkowski, Dudek, Sanecki - Osowski, Swędra (Kikosicki), Niparko, Majchrzak, Jarecki (Chojnacki) - Majewski (Wachowski), Dłubis (Rosadziński) www.dabdebno.pl relacjďż˝ dodaďż˝: KochamDebno |
|