Pogoń powalczyła w Kwidzynie, ale wróciła na tarczy
Nie udało się Sandra Spa Pogoni Szczecin sprawić niespodzianki w Kwidzynie. MMTS był w tym meczu faworytem i z tej roli wywiązał się znakomicie. Nie można jednak powiedzieć, że ekipa dowodzona z parkietu przez Wojciecha Zydronia i Michala Brunę została zmieciona z powierzchni ziemi. Wręcz przeciwnie, dużo było walki, obron, i 'dwójek', które jednak częściej łapali gospodarze. Z bardzo dobrej strony pokazał się Dawid Krysiak.
Spotkanie rozpoczęło się od trafienia Pawła Krupy. Dość szybko MMTS wyrównał. Dokonał tego za sprawą Seroki, który nie pomylił się z linii 7 metrów. Do 10. minuty zawody były bardzo wyrównane. Raz trafiali miejscowi, za chwilę tym samym odpowiadali szczecinianie. Sytuacja zmieniła się jeszcze przed pierwszym kwadransem. Znów dali o sobie znać Adrian Nogowski i Seroka. Czas na żądanie Zydronia nic nie nie dał, bo po chwili zespół osłabił Kirył Kniaziew. Co ciekawe, Pogoń wróciła jeszcze do walki o dobry wynik. Wydatnie pomogła w tym skuteczność Krupy oraz Dawida Krysiaka.
To właśnie za sprawą tego drugiego Portowcy doprowadzili w 32. minucie do wyrównania po 19. Wydawało się, że teraz złapią wiatr w żagle i pójdą za ciosem. To była jednak woda na młyn dla kwidzynian. Włączył się co prawda między słupkami Edin Tatar, ale było to trochę za mało. Pogoń wciąż traciła 3-4 bramki. Jednak w 46. minucie na 26:24 dorzucił Wojciech Jedziniak. Emocje zaczęły nabierać rumieńców. Ostatecznie końcówkę lepiej fizycznie wytrzymali gospodarze. Dość powiedzieć, że trio: Nogowski, Seroka i Peret zdobyli wespół dla MMTS-u aż 25 bramek (przy 37 w całym meczu). Dodajmy, że stawką tego spotkania były trzy punkty. Spotkały się bowiem zespoły z tej samej grupy (granatowej).
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|