Derby dla MJC
Pojedynek dwóch drużyn UKS 18 miał być starciem Dawida z Goliatem. Z jednej strony niedoświadczony zespół juniorek, a z drugiej dziewczyny, które według przedsezonowych plotek miały dzielić i rządzić na parkietach kobiecej ligi SALPS. Patrząc na wynik można odnieść wrażenie, że pojedynek taki właśnie był, ale wrażenie to jest nieco mylne.
Pierwszy set to zdecydowana przewaga zespołu MJC. Wiele punktów zdobyły w tym secie blokiem, przy czym część z nich to spora zasługa nieporadności w ataku zespołu UKS 18. W polu po obu stronach siatki panował mętlik, w obu ekipach zdarzały się nieporozumienia, błędy w asekuracji. Naturalnie w ekipie MJC było ich mniej, jednak poziom gry obronnej nie powalał na kolana. Spora część ataków to plasy pomiędzy jeszcze gorzej ustawione zawodniczki UKS 18. Jedyną zawodniczką, która regularnie soczyście i mocno atakowała była kapitan MJC. I razem ze środkową, która popisała się kilkoma świetnymi, zróżnicowanymi zagrywkami to one rozświetliły kilkoma promieniami słońca pochmurne niebo pierwszego seta. Drugi set to wymiana składu w MJC. Dziewczyny chyba zlekceważyły przeciwniczki, po bądź co bądź łatwo wygranym secie. Najważniejszą zmianą, była zmiana rozgrywającej, która chyba nie odnalazła się od razu na parkiecie, bo poziom rozegrania zdecydowanie spadł. Na plus można jej zapisać trzy punktowe zagrywki w końcowej części seta. Ale zanim set się skończył dziewczyny z MJC miały kilka stopni więcej do pokonania niż w poprzednim secie. Blok się rozszczelnił, atakujące UKS 18 znalazły sposób na kończenie akcji. Środkowe MJC nie radziły sobie na siatce, nie potrafiły skończyć prostych przechodzących piłek. Przyjęcie także siadło, libero MJC, popularna na portalu flora delikatnie mówiąc miała średni dzień. Ale sumując wszystkie czynniki, dodając na koniec przewagę doświadczenia po stronie MJC, właśnie ten zespół rozstrzygnął seta na swoją korzyść. Trzeci set to kolejne roszady personalne w ekipie MJC. Pierwsze piłki to absolutne nieporozumienia po ich stronie, dziewczyny z UKS 18 po raz pierwszy w tym meczu zdobyły znaczącą przewagę. Wtedy sygnał do pobudki dała środkowa MJC, która skończyła efektownie dwie przechodzące piłki. Do tego zmiana rozgrywającej i drużyna MJC złapała wiatr w żagle. Blok znowu zaczął być szczelny, brylowała w nim środkowa, najwyższa i najbardziej doświadczona w całej ekipie MJC. Do całości kilka efektownych obron dorzuciła flora i set szybko się skończył do 15. Na początku był chaos... i właśnie tym cytatem z mitologii można podsumować to spotkanie. Dziewczyny po obu stronach siatki muszą włożyć jeszcze spory kawałek pracy. Jeśli dziewczyny z MJC na poważnie myślą o zawojowaniu ligi kobiecej powinny się przyłożyć do treningów, bo w lidze nie grają papiery, a umiejętności. Tych im odmówić nie można, ale te diamenty trzeba doszlifować. Jeśli z czasem ich gra będzie nabierać pędu, to z brzydkiego dla oka kibica spotkania ponadziewanego tylko kilkoma smacznymi rodzynkami, możemy być świadkami uczt siatkarskich, tortów z kremem i owocami, widowisk, na których myśl każdemu kibicowi zapalają się świeczki w oczach, a ślinianki pracują ze wzmożoną intensywnością. UKS 18 - UKS 18-MJC 0:3 (-13, -20, -15) własne relacjďż˝ dodaďż˝: szatan |
|