W niedzielę o godzinie 13:00, na stadionie MOSiR-u w Ząbkach, zostanie rozegrane spotkanie czwartej kolejki PLFA I pomiędzy drużynami: Warsaw Dukes i Cougars Szczecin.

Ostatni bój Dukes stoczyli 17 kwietnia, kiedy to bezceremonialnie obnażyli wszystkie słabości ekipy Wilki Łódzkie. Pierwsze spotkanie na swoim terenie, którym w tym roku jest stadion w Ząbkach, wypadło dla gospodarzy znakomicie. Świetną formą imponuje w tym sezonie rozgrywający zespołu - Avery Neloms, który odznacza się niezwykłą dynamiką i przyśpieszeniem, co często wywołuje konsternację w obronie rywali. Jednak, co szczególnie ważne, Amerykanin także doskonale rzuca. W starciu z Wilkami trzykrotnie podawał na przyłożenie.

Wśród odbiorców piłek znajduje się między innymi skrzydłowy Bartłomiej Rot, reprezentant Polski. Dodatkowym atutem warszawian jest kilku zawodników z tytułami mistrzowskimi, którzy zasili skład Dukes przechodząc z zespołu lokalnego rywala - Warsaw Eagles. To między innymi zdobywcy przyłożeń w meczu z Wilkami: biegacz Dawid Więckowski, kopacz i skrzydłowy Marcin Łojewski oraz formacja, od której zaczyna się każdy atak, czyli linia ofensywa. Zgranie tej ostatniej jest niezwykle istotne. Nic więc dziwnego, że znając się doskonale z poprzednich lat futboliści świetnie wypełniają swoje zadania. To między innymi potężni i doświadczeni: Bartłomiej Struss (202 cm, 156 kg) czy Oskar Tusznio (204 cm, 155 kg).

Według Krzysztofa Ufnala, prezesa Dukes, to świetny fundament, ale sekret sukcesów to przede wszystkim: - Chodzenie na treningi. Jestem zdania, że rywale są w tym roku bardzo mocni, ale to postawa podczas ćwiczeń jest kluczowym elementem w naszych dotychczasowych wynikach. Poza tym szkoleniowiec Phillip Dillon jest bezlitosny: jeśli kogoś nie było na zajęciach i nie nadrobił nieobecności, nie może liczyć na występ w meczu. Dlatego tak ciężko wszyscy pracują. Życzę sobie i moim futbolistom, żeby nie zabrakło im tej motywacji i zapału do końca lipca.

Najbliższy sprawdzian z postawy czeka ich w niedzielę. Do Warszawy przyjadą wtedy Cougars ze Szczecina. Obie drużyny dzieli bardzo duża odległość. I to nie tylko w kilometrach między dwoma miastami, ale przede wszystkim w tabeli. Dukes są wiceliderem z bilansem 2-0 zaś goście niedzielnego starcia znajdują się dokładnie po przeciwnej stronie: z ostatnią lokatą w Grupie Północnej i dwoma przegranymi. Co gorsza dla Cougars w tym sezonie nie zdobyli jeszcze przyłożenia natomiast zdążyli już stracić aż 88 punktów.

Te wyniki spowodowane są przebudową i problemami kadrowymi: - Jesteśmy kompletnie inną drużyną niż w poprzednich latach. Odeszło wielu czołowych futbolistów a krótko przed sezonem decyzję o zakończeniu współpracy podjął również nasz niemiecki trener. Ta rewolucja wydarzyła się zdecydowanie zbyt późno, aby móc na nią odpowiednio zareagować. Stąd takie a nie inne wyniki w tej edycji. Przystępowaliśmy do rozgrywek z nastawieniem, że będzie bardzo ciężko i w związku z tym nic nas tutaj nie zaskakuje. Czasami trzeba wykonać ruch wstecz, żeby móc pójść kilka kroków do przodu. Teraz zbieramy doświadczenie i budujemy fundamenty. Dlatego mamy świadomość, że czeka nas jeszcze sporo poważnych wyzwań - wyjaśnił Tomasz Leszczyński, manager Cougars.

Jego drużyna poprzednie starcie rozegrała z Seahawks Sopot 23 kwietnia. Zawodnicy z Trójmiasta także nie zaprezentowali się w tym roku najlepiej, ale zdołali bezproblemowo i wysoko pokonać Cougars: - Oni byli po prostu lepsi, ale mogliśmy zagrać na wyższym poziomie i dlatego jesteśmy mocno rozczarowani. Popełniliśmy niebywale dużo błędów, które skutkowały zarówno karami jardowymi jak również stawiały nas w bardzo trudnej sytuacji na boisku, jak chociażby zgubienie piłki w pierwszej akcji ofensywnej tuż pod własnym polem punktowym - przyznał Leszczyński. Szczecinianie nie potrafili zmontować skutecznej serii zagrań w ofensywie, zaś w obronie nie radzili sobie ani z powstrzymaniem biegów przeciwników, ani z odcinaniem podań. Efektem była 44-punktowa porażka.

Czy Cougars liczą na lepszy występ w Warszawie przeciwko bardziej wymagającemu rywalowi? - Dukes to solidna ekipa i jeden z głównych pretendentów do zwycięstwa w Grupie Północnej. Będą zdecydowanym faworytem tego starcia. Naszym zadaniem będzie zebrać jak najwięcej doświadczenia i bawić się futbolem a do tego zaprezentować się lepiej niż w spotkaniu z Seahawks. Chcemy zobaczyć progres zarówno jako drużyna, ale również w wymiarze indywidualnym u nowych zawodników - podsumował Leszczyński.

Książeta, mimo że znają sytuację w tabeli, nie zamierzają lekceważyć rywali: - Myślę, że byłoby nie fair wobec Cougars, żeby traktować ich w jakiś sposób ulgowo. Każda drużyna zasługuje na szacunek, a myślę że w tym sezonie zawodnicy ze Szczecina zasługują na jego podwójną dawkę. Pomimo wyników i innych przeciwności losu cały czas trenują i walczą. Wydaje mi się, że  każda minuta spędzona na boisku jest inwestycją w przyszłość oraz najlepszym doświadczeniem potrzebnym do dalszego rozwoju w tym sporcie. Dotychczasowe przykłady niektórych drużyn (także topligowych) pokazują, że nigdy nie wiadomo, kiedy może przydarzyć się taka przebudowa. W tym roku padło w PLFA I na Cougars i Seahawks Sopot. Nie zmienia to faktu, że do starcia ze Szczecinem podchodzimy bardzo poważnie i trenujemy na najwyższych obrotach tak jak przed każdym meczem - zapowiedział Ufnal.

źródło: plfa.pl