Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński zrewanżowali się Legi Warszawa za listopadową wyjazdową porażkę, w hali przy ulicy Pierwszej Brygady pokonując dzisiaj (1.03) Wojskowych 73:66, choć w końcówce o mało nie pozwolili się dogonić rywalowi.

Stargardzianie przeciwko stołecznemu klubowi mogli skorzystać z usług Rafała Bigusa. Choć center gospodarzy nie był jeszcze w pełni sił po przebytej chorobie to jednak na parkiecie spędził sporo czasu, bowiem Łukasz Bodych miał problemy z przewinieniami. Miejscowi dobrze rozpoczęli spotkanie, mimo wyrównanej gry w szóstej minucie prowadzili 11:7. Później jednak zatracili swoją skuteczność, do głosu zaczynała dochodzić Legia, która pierwsze dziesięć minut zakończyła z prowadzeniem 17:13 a na początku drugiej odsłony prowadziła już różnicą siedmiu oczek.

Jak się później okazało, oprócz końcówki to następne minuty okazały się kluczowe dla losów spotkania. Biało-bordowi powoli zaczęli odrabiać straty, najpierw dzięki rzutom wolnym a potem dzięki dwóm trójkom Marcina Stokłosy (na zdj.) wyszli nawet na prowadzenie. Gdy grający asystent trenera ponownie dwa razy celnie rzucił zza linii 6,75m stargardzianie wyraźnie zaczęli łapać wiatr w żagle. Początkowo nie przeszkodziła im nawet przerwa żądanie dla gości i prowadzili już 34:22. Później jednak problemy w rozegraniu, niecelne rzuty spowodowały, że Legioniści odrobili siedem oczek.
Ostatnie zdanie tuż przed przerwą należało do Spójni. Dzięki rozegraniu akcji niczym z NBA, mimo presji czasu i trafieniu za trzy Żytki schodzili na przerwę przy wyniku 40:32.

W trzeciej kwarcie mimo, że gospodarze nie grzeszyli już skutecznością (jedenaście nie celnych rzutów) to jednak dołożyli kolejne trzy oczka przewagi, choć mogło być lepiej bowiem w pewnym momencie prowadzili już dziewiętnastoma punktami.

Start czwartej kwarty ułożył się po myśli stargardzian. Po wolnych Żytki, trafieniach Bigusa, Pluty i Koszuty ponownie wysoko prowadzili, tym razem różnicą szesnastu oczek. Później jednak chyba postanowili zadbać o emocje bowiem zdobywając średnio jedno oczko na minutę dali się niebezpiecznie zbliżyć przyjezdnym na cztery oczka.

Nieoczekiwanie w ostatniej minucie zyskali jednak sprzymierzeńca w postaci Andrzeja Paszkiewicza który mimo, że w całym spotkaniu prezentował się dobrze kompletnie zawiódł w końcówce. Najpierw przy stanie 70:66 nie wykorzystał trzech rzutów wolnych, potem także nie miał szczęścia zza linii 6,75 metra. Goście szybkimi faulami próbowali jeszcze ratować spotkanie, jednak ostatecznie dzięki wolnym Bigusa i Soczewskiego biało-bordowi wygrali 73:66.

Spójnia Stargard Szcz. - Legia Warszawa 73:66 (13:17;27:15;15:12;18:22)

Spójnia: Stokłosa 18 (6 zb., 4x3), Pluta 17 (5 zb., 3x3, 4 straty), Soczewski 10 (2 bloki), Bigus 9 (13 zb.), Żytko 9, Koszuta 7 (6 zb., 4 straty), Ł. Bodych 3, Mieczkowski 0, Wróblewski 0

Legia: Ł. Wilczek 16 (8 zb., 7 as., 4 przech.), Paszkiewicz 13 (4x3), Kwiatkowski 11, M. Wilczek 9 (7 zb.), Bierwagen 5, Aleksandrowicz 4, Kobus 4 (6 zb.), Trybański 4 (3 bloki), Cechniak 0, Malewski 0, Świderski 0

źródło: własne